Kiedy Weronika opowiadała co się wydarzyło nie mogłem uwierzyć w jej szczęście. Przecież mogła zginąć. To było tak głupie i lekkomyślne, że w głowie się kurwa nie mieści. Jedyne co mnie ucieszyło to, to że poprosiła o pomoc Marco. On nigdy nie pudłuje. Kiedy żegnała się z wszystkimi ja postanowiłem poćwiczyć żeby się uspokoić. Wiedziałem kiedy weszła. Wyczuwałem jak na mnie patrzy. Podszedłem do niej i nie mogłem się zdecydować co chce zrobić. Uścisnąć ją i pocałować czy zabić za to co zrobiła. Postanowiłem wrócić do ćwiczeń i później z nią porozmawiać. Kiedy wyszła tak jebneła drzwiami, że o mało nie wyleciały. Domyślam się, że jest zła, ale to ona narozrabiała a nie ja.
Po godzinie morderczego treningu postanowiłem wrócić do sypialni i pogadać z Weroniką. O dziwo nie zastałem jej tam. Wziąłem prysznic i zszedłem na dół na kolację. Jakie było moje zaskoczenie kiedy zauważyłem, że Werki nie ma.
- Gdzie Weronika? - zapytałem patrząc to na Alexa, to na Monikę.
- Na mnie nie patrz, ja nie wiem. Zgarnąłem Monie jak była przy drzwiach.
- Gdzie ona jest - powiedziałem przez zaciśnięte zęby nachylając się nad Moniką.
Odpowiedziała mi cisza.
- Monika ja nie żartuje. Gdzie ona jest?
- Mam nadzieję, że jak najdalej od ciebie. Było trzeba z nią pogadać, a nie olewać.
- Co?
- Poszła ci wszystko wytłumaczyć, pogadać z tobą, a ty zwyczajnie ją olałeś i ćwiczyłeś dalej.
- Monika mówię to ostatni raz. Gdzie ona jest?
- Wyleciała do Polski.
- Co?? - Alexa zamurowało, tak jak mnie.
- Gówno. Poleciała do Polski. Powiedziała, że musi wszystko przemyśleć.
- Ale co przemyśleć? - nie miałem pojęcia o co tu znowu chodzi.
- Luca, kocham cię jak brata, ale już nie wiem czy ty jesteś taki głupi naprawdę, czy udajesz. Wyjaśnię ci. Najpierw sam masz przed nią tajemnice, nic jej nie mówisz. Kiedy się dowie mówisz, że to przecież nic takiego. Ale kiedy ona zrobiła coś za twoimi plecami. Złapała Damiana i Antonia i podała ci ich na złotej tacy, ty nawet nie raczyłeś z nią pogadać. Pomyśl jak ona się poczuła.
O tym nie pomyślałem. Kurwa Monia ma rację.
- O której ma samolot?
- Za dziesięć minut.
- Kurwa - nie pożegnałem się tylko wleciałem do auta i ruszyłem z piskiem opon. Na lotnisko dotarłem po dwudziestu minutach. Wiedziałem, że jest za późno, ale łudziłem się, że stanie się jakiś cud i lot jest opóźniony. Po drodze kupiłem kwiaty jej ukochane czerwone róże i wbiegłem do środka. Ominąłem kolejkę do kasy biletowej.
- Przepraszam, czy samolot do Polski już wystartował?
- Tak.
- Dziękuję - załamałem się. Wyleciała. Usiadłem na mało wygodnym krześle, położyłem kwiaty obok, opuściłem głowę i zacząłem obmyślać plan jak ją tu sprowadzić.
Siedziałem tak może z dziesięć minut, wtedy ktoś do mnie podszedł. Widziałem tylko buty. Dla Wery napewno by się spodobały.
- Cześć, czekasz na kogoś? - kiedy się odezwała nie mogłem uwierzyć w to co słyszę. Uniosłem wzrok i ujrzałem tak dobrze znaną mi sylwetkę i twarz.
- Przecież ty... - nie wiedziałem co powiedzieć.
- Wyjechałam? Nie. Nie mogłam, nie potrafiłam.
- Przepraszam, przepraszam byłem głupi - wstałem i zamknąłem ją w swoich ramionach. Tak bardzo za tym tęskniłem, że nigdy jej bym nie wypuścił.
- Też cię przepraszam. Powinnam ci powiedzieć jaki mam plan.
- Byłem na ciebie tak wkurwiony, że miałem ochotę cię rozszarpać, ale jak Monia powiedziała, że wracasz do Polski miałem ochotę rozszarpać siebie. Kocham cię i nie pozwolę żeby to się tak skończyło.
- Też cię kocham - pocałowała mnie i już wiedziałem, że będzie dobrze. Nawet nie wiedziałem, że tak mi brakowało jej ust i dotyku.
- Wracamy do domu - zabrałem jej walizkę, posadziłem na miejscu pasażera i ruszyliśmy. Miałem plan i zamierzałem go zrealizować.
- Yyy, Luca minąłeś zjazd do domu - wiedziałem, że będzie zaskoczona.
- Wiem, ale nie jedziemy do domu - spojrzała na mnie spod przymrużonych powiek.
- A gdzie?
- Dowiesz się za chwilę.
Po około piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Wysiadlem z auta i podszedłem do Weroniki. Podałem jej dłoń i kiedy wysiadła zamknąłem drzwi i oparłem ją o auto.
- Kocham cię najbardziej na świecie i mimo, że wywinęłaś mi niezły numer nie umiem się na ciebie gniewać - pocałowałem ją i nie mogłem się od niej oderwać.
- Ale musisz przyznać, że wy tak szybko byście nie zaczęli działać - uśmiechnęła się chytrze.
- Nie denerwuj mnie. To było lekkomyślne z twojej strony. Wiesz, że mogłaś zginąć.
- No wiem, wiem. Ale już wszystko załatwione. Co z nimi? Żyją jeszcze? - wiedziałem, że będzie dopytywać.
- No właśnie po to tu przyjechaliśmy - spojrzała pytającym wzrokiem.
- Wolałabym być gdzieś indziej - dla potwierdzenia swoich słów zaczęła mnie całować.
- Co ty ze mną robisz? - zanim dokończyłem chwyciła mnie za fiuta.
- Może jednak wróćmy do domu?
- Najpierw interesy, później przyjemności.
Oderwałem się od niej i pociągnąłem w stronę hali. Jeżeli bym tego nie przerwał, przeleciałybym ją opartą o samochód, a tego bym nie chciał. Za dużo tu moich ludzi. A Werka i jej cipka są tylko moje. Kiedy weszliśmy od razu było czuć zapach strachu, potu i krwi. Poprowadziłem małą do końca długiego korytarza. Przy drzwiach stało czterech moich ludzi. Weszliśmy i zobaczyłem Damiana i Antonia przywiązanych do krzeseł. Wyglądali jak siedem nieszczęść i ósme niewielkie. Twarze zapuchnięte, zakrwawione ubrania.
- Chyba Alex już ich odwiedził - zwróciła się do mnie Weronika.
- Na to wygląda.
- Na co wygląda? - odezwał się Alex.
- O wilku mowa - zaśmiała się Weronika.
- Rozumiem, że mój braciszek zdążył na samolot.
- Nie. Spotkałam go nieszczęśliwego na lotnisku.
- Ale wszystko wyjaśnione?
- Tak - odpowiedzieliśmy równocześnie.
- Zakończmy to raz na zawsze - Weronika spojrzała na Alexa, który już miał mord w oczach.
- Luca, długo wam to zajmie?
- Nie, my jedziemy do domu. Alex i chłopaki wszystkim się zajmą.
- To wracamy?
- Tak w końcu muszę cię wypieprzyć za to, że chciałaś załatwić wszystko sama - powiedziałem to na tyle cicho żeby tylko ona to słyszała.
Kiedy ruszyliśmy Weronika zrobiła coś czego w życiu bym się nie spodziewał.
CZYTASZ
Dotyk diabła (ZAKOŃCZONA)
Roman d'amourWeronika piękna, zapracowana dziewczyna. Luca przystojny i bezlitosny capo sycylijskiej mafii. Czy będą potrafili się dogadać?