Weronika

12.6K 293 25
                                    

Myślałam, że to wszystko mi się śni. Postrzał, ciąża, niby przyrodnia siostra, to wydawało się tak nieprawdopodobne, a jednak było prawdziwe. Dziś wreszcie opuszczam szpital. Wszystko jest w porządku. Ciąża rozwija się prawidłowo i to podwójnie. Tak dzisiaj rano miałam badanie USG i dowiedziałam się, że mam pod sercem dwa serduszka. Spodziewam się bliźniąt. Luca nic jeszcze nie wie, ale to będzie prezent świąteczny. O wilku mowa.

- Hej skarbie, jak się czujesz?

- Świetnie, jeszcze tylko wypis i możemy wracać do domu.

- Pani Weroniko proszę jak najwięcej odpoczywać i ćwiczyć nogę.

- Oczywiście, dziękuję doktorze.

Luca wziął moje bagaże i wyszliśmy na świeże powietrze. Odetchnęłam głęboko i poczułam, że jest naprawdę świetnie. Luca widząc, że stoję i nie wsiadam do auta podszedł do mnie.

- Wszystko w porządku? - odkąd dowiedział się o ciąży, dmucha i chucha na mnie.

- Tak, kocham cię.

- Ja ciebie też i naszego maluszka też.

Rozsiadłam się wygodnie w samochodzie i po raz pierwszy od dłuższego czasu miałam na sobie sukienkę. Niestety Luca nie dał mi wyboru, bo przywiózł mi tylko jedną białą suknię z koronką. Gdyby nie sytuacja pomyślała bym że bierzemy ślub. Do tego dostałam ciepłe futerko. Droga minęła mi bardzo szybko.

Kiedy podjechaliśmy pod dom Luca wydawał się być poddenerwowany.

- Misiu, o co chodzi?

- O nic. Mam dla ciebie niespodzianke, ale nie wiem czy ci się spodoba.

- Przekonajmy się - uśmiechnęłam się i poczekałam chwilę, aż Luca otworzył mi drzwi.

Weszliśmy do domu gdzie była cisza jak nigdy. Spojrzałam pytajaco na mojego narzeczonego.

- Poczekaj tu z Alexem, za chwilę się zobaczymy.

- Nie zauważyłam cię, wybacz.

- Cieszę się, że jesteś z nami.

- Też się cieszę. W końcu odpocznę w swoim łóżku.

- No dzisiaj bym na to nie liczył.

- Co? Dlaczego?

- Nie ważne. Chodźmy już czas.

- Czas na co?

- Za chwilę zobaczysz.

Poprowadził mnie w stronę tarasu. Miałam złe wspomnienia z tym miejscem, ale co się stało to się nie odstanie. Dziwne było to, że szyby były zasłonięte. Alex podszedł i zapukał dwa razy. Wtedy drzwi się otworzyły, a moim oczom ukazały się tysiące światełek świątecznych w ogrodzie.

- Mogę? - Alex podał mi swoje ramię więc z nim ruszyłam.

Skręciliśmy w lewo gdzie znajdowała się altanka. Widziałam, że wszyscy tam są, ale gdzie jest Luca?

- Tu cię zostawiam, poczekaj chwilę na swojego narzeczonego. A i życzę wam dużo szczęścia i miłości.

- Gotowa? - Luca mnie zaskoczył.

- Luca, o co tu chodzi?

- Kochasz mnie?

- Oczywiście, że tak.

- Jestem twoim narzeczonym?

- No tak.

- No to już niedługo.

Odsłonił wejście do altanki i zobaczyłam wszystkich pięknie ubranych, a na środku stał mały ołtarz i ksiądz.

- Luca.

- Nie mów nic, tylko zostań moją żoną.

Zabrakło mi słów. Nie wiedziałam co powiedzieć. Po złożeniu przysięgi małżeńskiej poszliśmy do domu. Przy choince, kolędach i śmiechu czułam się, że w końcu mam swoje ukochane miejsce na ziemi.

- Kochani, czas na prezenty - Alex wyrwał pierwszy. Podał mi prezent i pościł oczko.

- To od Luki.

Otworzyłam pudełko w którym znalazłam papiery otworzenia firmy architektury wnętrz i ogrodów.

- Jak to możliwe?

- Wiem, że chciałaś zacząć znowu pracować. Teraz masz swoją firmę.

Kiedy wszyscy już otworzyli swoje prezenty, przyszedł czas na moją największą niespodziankę.

- Kochani, nie miałam czasu przygotować wam prezentów, ale jest jedną wiadomość którą chcę wam powiedzieć. Myślę, że to prezent bardziej dla Luki, ale wy też jesteście moją rodziną.

- O co chodzi?

- Luca, pamiętasz jak bardzo cierpieliśmy po stracie naszego maluszka?

- Pamiętam. Coś nie tak z dzieckiem?

- Wszystko w porządku nawet podwójnie w porządku.

Mówiąc to położyłam jego dłoń na moim brzuchu, a przed nim położyłam dzisiejsze zdjęcie USG, na którym widać dwie małe fasolki.

- Naprawdę? - był w szoku.

- Tak - zanim zdążyłam się podnieść, Luca wziął mnie w objęcia i pocałował.

Luca

Nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście. Nie dość, że mam ukochaną już teraz żonę przy sobie to jeszcze spodziewamy się bliźniąt. Nigdy nie myślałem, że kiedyś założę rodzinę, którą będę tak kochać, bo te dwie fasolki już teraz kocham ponad życie. Wiem, że nieważne co się wydarzy, oni zawsze będą przy mnie. A ja zawsze będę przy nich.

Siedem miesięcy później

Kto by pomyślał, że poród jest tak stresujący dla ojca? Ja. Właśnie siedzimy na porodówce i czekamy na wieści. Weronika rano źle się czuła, więc przyjechaliśmy do szpitala. Lekarz powiedział, że muszą wykonać cesarkę ze względu na to, że maluchy są dość duże i może dość do komplikacji. Czekam już godzinę. Wszyscy siedzą jak na szpilkach. Tak wszyscy, bo pół godziny po mnie dojechał tu Alex i Monika, która zarzekała się, że nie będzie mieć dzieci, a jest w ciąży. Antonio z Vandą i małą Mirandą przyjechali nas wspierać, choć mała Miranda przyjechała zobaczyć kuzyna i kuzynkę. Było ciężko poznać płeć, ale na ostatnim badaniu wiem, że to chłopak i dziewczyna. Oszalałem ze szczęścia.

- Pan Russo.

- Tak - zerwałem się z miejsca.

- Zapraszam

Wszedłem do sali i nie mogłem uwierzyć. Moja Weronika leżała z dwoma maleństwami. Podszedłem i pocałowałem całą trójkę.

Od tej pory wszystko będzie dobrze .

Dajcie znać czy wam się podobało i może macie propozycje na kolejną historię. Czekam na wasze propozycje 😊

Na moim profilu pojawił się pierwszy rozdział nowego opowiadania. Zapraszam 😊

Dotyk diabła (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz