Luca

10.8K 250 8
                                    

- To ty - widziałem jej zaskoczenie. Wczoraj gdy tylko wyjechałem z parkingu hotelu zadzwonił Arczi z wiadomością, że Weronika jutro przyjeżdża. Miałem mało czasu, ale dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych.
- Witaj jestem Luca Russo - wyciągnąłem do niej rękę.
- Wiktoria Woźniak, ale to już wiesz - podała mi swoją drobną dłoń, która tak dobrze układała się w mojej.
- Dzień dobry, chciałam przekazać, że... - moja gosposia weszła, a Weronika wyrwała swoją rękę z mojej.
- Coś mówiłaś? - zapytałem Marię, bo na ten krótki czas skupiłem się wyłącznie na naszych dłoniach.
- Tak, chciałam przekazać, że za godzinę podamy obiad.
- Dziękuję, Weroniko to jest Maria moja gosposia. Mario to jest Weronika Woźniak. Przyjechała z Polski aby zaprojektować nowe wnętrze do tego domu i dopilnować prac remontowych.
- Dzień dobry miło mi Panią poznać - podeszła do gosposi i podała jej rękę.
- Witaj, gdybyś czegokolwiek potrzebowała możesz śmiało do mnie przyjść - powiedziała Maria, cały czas przyglądając się dziewczynie.
- Dziękuję. Przepraszam, ale chciałabym chwilę odpocząć po podróży.
- Oczywiście, pokaże ci twój pokój - szedłem obok niej i nie mogłem się powstrzymać, żeby znowu jej nie dotknąć. To było silniejsze ode mnie.
Weszliśmy po schodach na górę i skręciliśmy w prawo. Otworzyłem drzwi do pokoju na końcu korytarza, po czym przepuściłem Weronikę przodem. Weszła i zaczęła się rozglądać.
- Tak jak powiedziała Maria, obiad będzie za godzinę. Czuj się jak u siebie w domu.
- Dziękuję - zauważyłem jej zmęczenie więc zostawiłem ją samą.
Ruszyłem w stronę gabinetu lecz zatrzymał mnie głos Marii.
- Luca, możemy porozmawiać?
- Mario nie teraz muszę jeszcze coś zrobić. Po obiedzie porozmawiamy.
- Luca, to naprawdę ważne.
- Czy to naprawdę nie może poczekać?
- No dobrze - wiedziałem, że coś ją martwi, ale postanowiłem później z nią porozmawiać.
- Zawołaj Alexa, czekam z gabinecie - powiedziałem do Rafaela.
Alex pojawił się po piętnastu minutach.
- Co tam braciszku? - wszedł jak zawsze bez pukania z wielkim uśmiechem na ustach.
- Siadaj, mamy do pogadania, a czasu mało.
- O co chodzi? Jest jakaś robota?
- Nie, ale od dzisiaj żadnych nielegalnych interesów w tym domu. - widziałem zdezorientowanie na jego twarzy.
- Coś się stało?
- Nie. Jest tu architektka wnętrz. Nie wie nic o naszych interesach i tak ma zastać.
- To jest jeszcze ktoś, kto nie wie czym się zajmujemy? - powiedział szczerząc się jak głupi.
- Ona jest z Polski. Lepiej żebyś się nie wysypał.
- Z Polski? Stary ściągnąłeś tu babkę z Polski żeby zaprojektowała ci chatę? - nie wierzył mi.
- Tak i zostanie tu do końca remontu więc bądź taki miły i żadnych interesów w domu, a tym bardziej dziwek.
- Spoko, wyluzuj. Będę grzeczny. - i już wiedziałem, że coś kombinuje.
- I oczywiście zero podrywania Weroniki.
- Weronika. Więc tak się nazywa. To kiedy ją poznam?
- Za chwilę. Idziemy na obiad.
Wyszliśmy z gabinetu w tym samym czasie, kiedy Weronika schodziła po schodach.
Podszedłem i podałem jej dłoń, po prostu nie mogłem się powstrzymać. Przyjęła ją i podeszliśmy do mojego brata.
- To mój brat Alex. Alex to właśnie Weronika, zajmie się tym domem.
- Szalenie miło mi cię poznać - i to by było na tyle jeżeli chodzi o naszą rozmowę. Wiedziałem to po spojrzeniu Alexa.
- Mi również bardzo miło. Na pewno jesteście braćmi?
- Tak - odpowiedziałem. Wiem skąd to pytanie. Jesteśmy zupełnie inni. Alex jest podobny do matki ja do ojca.
- Chłopcy może byście w końcu dali Weronice usiąść, pewnie jest głodna po podróży - moja gosposia wie kiedy się zjawić nie ma co.
- Już idziemy. - Weronika ruszyła przodem. Odsunąłem krzesło i kiedy usiadła ja zająłem swoje miejsce.
Maria podoła pieczeń i nalała nam wina. Obiad zjedliśmy rozmawiając na różne tematy. To przede wszystkim Alex wziął na spytki Weronikę.
- Jak długo pracujesz jako architektka?
- Od czterech lat. Od początku pracuje dla Artura.
- Słuchaj, a masz może jakąś koleżankę chociaż trochę tak ładną jak ty? - posłałem mu ostrzegawcze spojrzenie. Zaskoczyło mnie to, że Weronika zaczęła się śmiać.
- A co? Ja ci się nie podobam? - zaskoczyła mnie oo mało nie zakrztusiłem się winem. Chyba muszę napić się whisky. Podszedłem do barku i zacząłem nalewać ulubionego trunku. Alexowi również, bo wiedziałem, że nie lubi wina .
- To nie tak. - no nie wierzę, mój kochany braciszek nie wie co powiedzieć. Przyglądałem się ich wymianie zdań. - Jesteś naprawdę piękna ale no wiesz - spojrzał na mnie i znowu na dziewczynę.
- Alex oddychaj przecież żartuje - powiedziała Weronika, która już nie wytrzymała i zaczęła się śmiać.
- Ha ha ha bardzo zabawne - zaczął udawać obrażonego choć doskonale wiedziałem, że chce się zaśmiać. Po chwili wybuchł śmiechem.
- Jesteś zajebista, ale serio zastanów się nad tą koleżanką.
- Pomyśle - uśmiechnęła się do niego.
- Luca - tym razem zwróciła się do mnie - chciałabym od jutra zacząć pracę nad projektem.
- Oczywiście, udastepnie ci swój gabinet, tam będziesz miała spokój.
- Dziękuję - posłała mi swój uśmiech, a ja myślałem, że wyjdę z siebie i stanę obok. Jeszcze nigdy uśmiech nie sprawił mi tyle przyjemności.
- Weronika może oprowadzę cię po domu? - wtrącił się mój brat i zrobił to specjalnie, chciał mnie wyprowadzić z równowagi.
- Alex masz spotkanie, pamiętasz?
- Jakie? - zrobił zaskoczoną minę.
- W hotelu z pracownikami. Miałeś z nimi omówić grafik.
- A no tak - Weronika spojrzała na nas jakby coś podejrzewała - to ja uciekam. Miło było cię poznać Weroniko.
- Mnie również, ale mówcie do mnie Wera.
- To do zobaczenia.
- Cześć
- Na razie - w końcu zastaliśmy sami - idziemy?
- Tak.
Zacząłem oprowadzać ją po domu zaczynając od kuchni.
- O witajcie potrzebujecie czegoś? - zapytała Maria.
- Nie, oprowadzam Weronikę po domu. Od jutra zacznie robić projekt.
- To cudownie.
- Chciałabym z Panią porozmawiać.
- Och mów mi po imieniu. Może i jestem stara, ale czuję się jak nastolatka.
- Dobrze, w takim razie pomyśl co chciałabyś tu zmienić, bo podejrzewam, że Luca i Alex mało mają wspólnego z kuchnią - uśmiechnęła się lekko do Marii.
- Oj kochaniutka napewno to przemyśle. A teraz przepraszam, ale muszę zacząć robić kolacje żeby zdążyć.
- Już nie przeszkadzamy. Chodźmy dalej - położyłem rękę na jej plecach i poprowadziłem ją dalej - tu jest pomieszczenie dla ochrony i monitoring, gdybyś czegokolwiek potrzebowała możesz śmiało do nich pójść. Pomogą ci.
- Dobrze, czym się zajmujesz? - zapytała, a ja nie wiedziałem ile powiedział jej Arczi.
- Mam swoją sieć hoteli, restauracji i kilka klubów. Tam jest łazienka - zacząłem mówić dalej, żeby nie zaczęła wnikać w temat mojej pracy.
- Tam jest twój gabinet? - powiedziała wskazując drzwi pod schodami.
- Dokładnie.
- Masz jakieś wskazówki dotyczące tego jak go zaaranżować?
- Nie lubię przepychu. Lubię luksus ale bez przesady. Chce żeby było widać moją majętność, ale bez przepychu.
- Jasne, rozumiem - uśmiechnęła się lekko - co jest na dole?
- Jeszcze nic, ale chciałabym żeby tak była siłownia. Co prawda jest tam kilka pomieszczeń, ale potrzebuje tylko tego, reszta nich zostanie jak jest.
- Okej, a góra - spojrzała na schody i ruszyliśmy na górę.
- Za każdymi drzwiami jest pokój, każdy z osobna łazienką. Ostatni pokój jest Alexa i to z nim musisz porozmawiać co w nim zmienić. Reszta pokoi jest wolna.
- A twój pokój?
- Jest naprzeciw tego, który Ty zajmujesz - spojrzałem jej w oczy na co ona od razu się obróciła, tak jakby chciała uniknąć kontaktu ze mną.
- Chodzili mi raczej o to, co chciałbyś zmienić - zarumieniła się - ale dobrze wiedzieć.
- Nie zależy mi na wystroju, chce się tam po prostu dobrze czuć. Jeżeli chodzi o resztę, zaskocz mnie - spojrzała i na chwilę zatrzymała wzrok na moich ustach. Miałem ochotę spróbować jej, ale nie chciałem jej wystraszyć.
- Stawiasz przede mną duże wyzwanie. Za zwyczaj udaje mi się rozgryźć klienta, poznać go, dowiedzieć się więcej i wtedy wiem czego oczekuje i jak zaaranżować wnętrze. W tobie jest jakaś tajemnica - przyjrzała mi się i naprawdę chciałbym wiedzieć co myśli.
- Być może uda ci się tą tajemnice odkryć - przymrużyła oczy jakby miała jakiś podejrzenia, ale nic nie powiedziała na ten temat.
- A co jest wyżej? - zapytała patrząc na kolejne schody.
- Nic jest tam pusto. Na czas remontu wszystko zostanie tam wyniesione.
- Coś z tych rzeczy, które tu są chciałbyś zatrzymać, czy zmieniamy wszystko?
- Zmieniamy wszystko.
- Czy jest coś jeszcze co powinnam wiedzieć? - chodziliśmy już od trzech godzin, wszędzie Weronika się rozglądała i chyba już miała plan w głowie.
- Tylko tyle, że za dwie godziny kolacja. Odpocznij. - porzegnała mnie uśmiechem i zniknęła w swoim pokoju.

Dotyk diabła (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz