Weronika

6.2K 150 5
                                    

Kiedy lekarz powiedział mi, że niestety ale nie udało się uratować dziecka mój świat runął w gruzach. Nie chciałam z nikim rozmawiać, a tym bardziej widzieć w ich oczach tego jak im przykro. Kiedy byłam z kimkolwiek starałam się być silna i nie płakać, ale kiedy zostawałam sama tama pękała. Codziennie myślałam tylko o tym co się stało. W końcu po paru tygodniach powiedziałam sobie dość. Muszę ruszyć do przodu inaczej zwariuję. Zaczęłam od wyjścia do ludzi. Może to zbyt wiele powiedziane, bo po prostu wyszłam do Luki, Alexa, Moni, Vandy, Marii i Antonia. Niestety jak się dowiedziałam w szpitalu Adele chcąc nas ratować została zabita. Nie byłam na pogrzebie, bo byłam jeszcze w szpitalu, ale po wyjściu odwiedziłam jej grób. Wszystkim zajął się Luca. Victor zapadł się jak kamień w wodę i nie wiadomo gdzie jest. Na początku Luca chciał ze mną rozmawiać, ale po jakimś czasie odpuścił. Widywałam go co raz rzadziej. Rano wychodził i wracał późno w nocy. Wiem, że szukał Victora. Nie ukrywam, że gdybym go dorwała, zabiłabym go za to, że zabił nasze maleństwo i Adele. To wszystko jego wina. Postanowiłam dziś pojechać na cmentarz, zawieźć świeże kwiaty.

- Antonio, chciałabym pojechać na cmentarz - był pierwszą osobą, którą dziś spotkałam.

- Jasne, zaraz wszystko załatwię.

- Dzięki.

- Weronika - zatrzymałam się i spojrzałam na niego - jak się trzymasz?

- Jest ciężko, ale daje radę. Dziękuję za troskę - zrobił coś, czego nigdy bym się nie spodziewała. Podszedł i mnie przytulił.

- Jeszcze będziecie mieć gromadkę ślicznych dzieci.

Nie wiem skąd, ale poczułam, że przytula mnie już kilka osób. Rozejrzałam się. Byli ty wszyscy.

- Kochamy cię - powiedziała Maria. Właśnie wszedł Luca.

- A co to za zbiorowe przytulanie?

- A tak po prostu.

- Czuje się zazdrosny - podszedł do mnie i mnie pocałował.

- Chce dzisiaj jechać na cmentarz.

- Oczywiście, pojechać z tobą?

- Jeżeli chcesz - wtuliłam się w niego. Tak bardzo mi tego brakowało.

- Tęskniłem za tobą - wyszeptał mi do ucha.

- Ja za tobą też. Co ty tu robisz o tej godzinie?

- Chciałem spędzić z tobą trochę czasu. O której chcesz jechać?

- Jak najszybciej.

- Więc chodźmy.

Podjechaliśmy pod mury cmentarza. Miałam dziwne przeczucie, że coś się stanie, ale zingorowałam je. Luca był jakby nie obecny. Kiedy szliśmy alejką, zauważyłam, że ktoś stoi przy grobie Adele.

- Luca, tam jest Victor - nie reagował więc go szarpnęłam - Luca, tam jest Victor.

- Co? Gdzie?

- Przy grobie Adele.

Spojrzał w tym kierunku i chciał ruszyć w jego stronę, ale go powstrzymałam.

- Poczekaj.

- Na co? Aż znowu ucieknie?

- Nie. Pojedźmy za nim. Zobaczymy gdzie się ukrywa.

- No dobrze.

Victor przez pół godziny stał nad grobem z pochyloną głową. W końcu ruszył w kierunku wyjścia z cmentarza. Luca zadzwonił do Antonia i Alexa poinformować ich, co się dzieje. Zanim wyszliśmy niezauważeni chłopcy już na nas czekali.

- Co robimy? - zapytał Alex.

- Jedziemy za nim. Musimy wiedzieć gdzie się ukrywa.

Droga trwała może piętnaście minut. Po dotarciu na miejsce wysiedliśmy z samochodów.

- Jakiś plan działania? - Antonio spojrzał na Luce.

- Wchodzimy, zgarniamy go i do hali. Tam posłuchamy co ma do powiedzenia.

- Skąd wiesz, że nie ma tu jego ludzi?

- Widziałeś tą ruinę? Napewno nikogo tu nie ma. Urywa się nawet przed swoimi. Wera ty zostajesz w aucie.

- No chyba jaja sobie ze mnie robisz.

- Nie. Obiecuję, że będziesz mogła spojrzeć mu w twarz i zrobić co zechcesz, ale nie kłuć się i poczekaj w aucie.

- No dobrze.

Wsiadłam do samochodu i czekałam. Wszystko trwało może dziesięć minut. Widziałam jak niosą go związanego i wrzucają do bagażnika samochodu Alexa.


Dotyk diabła (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz