Już dawno nie spałam tak długo. Mój urlop zaczął się tydzień temu i jestem tak szczęśliwa, że to jakiś szał. Od kiedy zaczęłam urlop śpię do 12, ale dzisiaj przebiłam samą siebie. Patrząc na zegarek nie mogłam uwierzyć, że już po czternastej. Wiedziałam, iż za chwilę Monia zacznie się dobijać do moich drzwi i się nie pomyliłam.
- Wera! Jeżeli śpisz to wstawaj, a jeżeli chodzisz goła po pokoju to się ubierz, bo wchodzę! - nie zaczekała nawet minuty i wparowała do mojego pokoju, wskakując na moje łóżko.
-Wariatka! - krzyknęłam kiedy zaczęła skakać i wywaliła się na mnie. Cieszę się, że jest w niej tyle radości i pozbierała się po zdradzie.
- Weru mam dość siedzenia w domu. Wyjdźmy dziś wieczorem się zabawić. Masz urlop, a my siedzimy tu jak zakonnice - miała rację czas się ogarnąć i wyjść do ludzi.
- Masz rację jest piątek i ruszamy wieczorem na miasto - na jej twarz wstąpił wielki uśmiech.
- To zbieraj te dupsko z łóżka i zacznij się ogarniać bo wyglądasz jakbyś miała zaraz paść trupem - moja przyjaciółka miała rację przez tydzień nie robiłam nic z sobą. Czas o siebie zadbać.
Wstałam i poszłam do łazienki umyłam się, doprowadziłam nogi do normalności i nałożyłam maseczkę na twarz. Później poszłam zjeść i wypić wymarzoną kawę. Monia wychodząc krzyknęła tylko, że idzie na zakupy, bo nasza lodówka zaczęła świecić pustkami.
- Już jestem! - zawołała jak tylko otworzyła drzwi.
- Kuchnia - odezwałam się żeby wiedziała gdzie mnie szukać.
- Kupiłam winko żeby wprawić się w nastrój - powiedziała to pokazując mi dwie butelki i śmiejąc się jak wariatka.
- Widzę, że masz zamiar grubo się zabawić.
- Oj tak. Koniec żałoby narodowej po moim pożal się Boże związku.
- Cieszę się, że już ci przeszło, a tej żałoby wcale nie powinno być.
- Dziś czas na polowanie. Nawet jeżeli ma być to facet na jedną noc to muszę się zabawić.
- Serio Monia? Tylko nie ściągaj mi tu żadnego psychola - powiedziałam dla żartu.
- Tobie też ktoś by się przydał - wiedziałam, co zaraz powie - Weru ostatnio przez pracę masz kij w dupie. Dlatego znajdziemy ci kogoś kto tak cię wypieprzy, że zapomnisz jak się nazywasz.
- Wiedziałam, że to powiesz- po części miała rację. Przez pracę nie miałam czasu oglądać się za facetami, nie mówiąc już o spotykaniu się z kimkolwiek. Mam 26 lat i żadnego faceta od 2 lat. Monia twierdzi, że żyję jak zakonnica, tylko one tyle nie piją co my.Zaczęłyśmy się ogarniać do klubu, parę godzin później byłyśmy już gotowe do wyjścia. Ubrałam sukienkę do połowy uda w kolorze butelkowej zieleni. Niby prosta z przodu, z delikatnym dekoltem , ale tył całkowicie odsłaniał plecy a materiał ledwie zasłaniał tyłek. Monika ubrała czarną mini dosłownie ledwie zasłaniającą jej tyłek, z bardzo głębokim dekoltem. Obie zrobiłyśmy mocniejszy makijaż. W między czasie wypiłyśmy wino, które kupiła i w szampańskich nastrojach wyszłyśmy z domu.
- Dokąd lecimy? - zapytałam .
- Może do Party?
- Okej - taksówka już na nas czekała więc wskoczyłyśmy do środka i podałam adres. Całą drogę Monia gadała jak nakręcona. Po dotarciu na miejsce zobaczyłyśmy długą kolejkę i pomyślałam, że nigdy tam nie wejdziemy.
- No nie będę tyle stać - odezwała się Monia. Od razu podeszłyśmy do wejścia gdzie stał bramkarz. Mocno napakowany, całkiem przystojny popatrzył na nas i już wiedziałam, że nie będzie tak łatwo.
- Hej kolego możemy wejść? - cała Monika jak zawsze bezpośrednia.
- Czekać w kolejce - odezwał się i zaczął wpuszczać kolejne osoby.
-Monia może pojedziemy gdzie indziej? Tutaj się nie dopchamy.
- Chyba żartujesz tu są najlepsze imprezy, a my musimy się dobrze zabawić. Kolego no weź nie bądź taki wpuść nas - powiedziała do goryla. Ten jakby jej nie słyszał dalej zajmował się kolejką ludzi.
Zauważyłam, że wszyscy szepczą i obracają się. Zrobiłam to samo i zobaczyłam trzy nadjeżdżające samochody. Wszystkie czarne audi typu SUV. Przejeżdżając obok nas drugi zwolnił, po czym znów przyspieszył i wjechał w uliczkę obok. Nie minęło 10 minut kiedy do bramkarza podszedł jakiś typek na co Monika, która cały czas truła bramkarzowi zamilkła. Chwilę rozmawiali po czym goryl obrócił się do nas.
- Mogą Panie wejść. Zapraszam - odsunął się i weszłyśmy do środka.
Pierwsze co wpadło nam w oczy to tłum ruszający się w rytm Man Down Rihanny. Ogromna sala po brzegi wypełniona ludźmi, którzy wyglądali jak w transie.
- Tego nam trzeba Weru. Chodź napijemy się czegoś - Monia od razu pociągnęła mnie za rękę do baru.
Długo nie musiałyśmy długo czekać, bo barman jak tylko nas zauważył od razu podszedł.
- Co dla was drogie Panie?
- Dwa razy M.V.P - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
Pięć minut później barman postawił przed nami drinki i kiedy chciałyśmy zapłacić powiedział:
- To na koszt firmy - trochę nas to zdziwiło ale darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda.
Podziękowałyśmy i wznioslysmy toast za dzisiejszą noc.
Po wypiciu drinków od razu ruszyłam na parkiet razem z Moniką. Alkohol zaczął działać tym bardziej zmieszany w wcześniej wypitym winem.
Akurat zaczęło się Call On Me Starley. Mniej więcej w połowie piosenki zobaczyłam, że do mojej przyjaciółki podchodzi jakiś facet i zaczyna z nią tańczyć chwilę później poczułam na swoich biodrach jakieś ręce. Odwróciłam się i stwierdziłam, że chłopak który mnie złapał jest całkiem przystojny więc tańczyłam z nim. Po skończonej piosence chłopcy zaproponowali nam drinka. Poszliśmy wszyscy do ich loży, które były nad parkietem. Od razu wiedziałyśmy, że to nie byle jacy chłopcy tylko jacyś wpływowi ludzie, bo w lożach tylko tacy siedzieli. Wchodząc po schodach miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje więc zaczęłam się rozglądać.
- Coś się stało? - zapytała mnie przyjaciółka, która zauważyła moje rozglądanie się.
- Nie, wszystko ok. Miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje.
- Stara, tu każdy patrzy w naszą stronę - powiedziała z wielkim uśmiechem.
- Zapraszamy drogie Panie - powiedział ten, który tańczył z Moniką - czego się napijecie?
- Dla nas M.V.P - powiedziałam, bo doskonale wiem, że jeżeli pomieszamy więcej alkoholi to jutro obie będziemy umierać tak jak ostatnio.
- Maciek - odezwał się chłopak, z którym tańczyłam - a mój kolega to Robert.
- Monika a to Weronika - odpowiedziała moja przyjaciółka.
W tym czasie przyniesiono nasze drinki.
- Co takie piękności robią tu same? - powiedział Robert.
- Wyszłyśmy trochę się zabawić - powiedziałam - A wy? Gdzie wasze dziewczyny?
- Jeżeli wszystko pójdzie dobrze to powiem na koniec wieczoru, że wychodzą z nami - odezwał się Maciek i puścił do mnie oczko.
Siedzieliśmy już 2 godzinę w loży, a chłopcy raczyli nas swoimi opowieściami. Uśmiałam się niesamowicie. Alkohol lał się strumieniami i byłyśmy już dobrze wstawione.
- Przepraszam ale porywam przyjaciółkę do toalety - powiedziała Monia lekko bełkocząc.
- Okej będziemy czekać - powiedział Maciek.
Wstałyśmy i lekko chwiejnym krokiem ruszyłam za Moniką w stronę toalet. Na szczęście nikogo nie było i chwała za to, że loże miały oddzielne toalety.
- Weru chyba mam na dzisiaj dość alko. Czuję się już nawalona.
- Nie tylko ty. Będziemy się zwijać na chatę.
- Jestem bardzo za tym pomysłem. Nawet jakbym chciała przelecieć Roberta to nie mam siły.
- W takim razie chodźmy się pożegnać i spadamy.
Kiedy wyszłyśmy i zmieżałyśmy w kierunku loży znowu miałam to dziwne uczucie, że ktoś mnie obserwuje. Obróciłam się, ale tak jak poprzednio nikogo nie zauważyłam.
Po dotarciu na miejsce zauważyłam, że panowie znaleźli już inne towarzystwo. Dwie dziewczyny ujeżdżałyby panów gdyby nie ubrania.
- Chyba nie musimy już się żegnać - powiedziała Monika i od razu zaczęłyśmy schodzić w dół. Wtedy, któryś musiał nas zobaczyć, ponieważ obaj ruszyli w naszą stronę i zaczęli nas zatrzymać.
- Dziewczyny to nie tak. One same przyszły - zaczęli się tłumaczyć na co my wpadłyśmy w śmiechy.
- Kurwa, chłopaki gdybyście nie chcieli to odesłalibyście je z kwitkiem - odezwałam się zanim moja przyjaciółka to zrobiła.
Monika nie mogła przestać się śmiać. Zaczęłyśmy przechodzić obok nich gry Robert pociągną boleśnie Monikę za rękę. Zaczęliśmy się przepychać i kłócić. Za chwilę przy nas stanęła ochrona i poprosili panów o opuszczenie klubu.
- Niech zostaną, my i tak już wychodzimy - powiedziałam i pociągnęłam przyjaciółkę za sobą. Kiedy schodziłyśmy po schodach obejrzałam się i wydawało mi się, że widzę tam tego samego mężczyznę, który bym u nas w biurze. Podniósł szklankę w geście toastu i uniósł kącik ust jakby się uśmiechał.
- Wera idziemy- przywołała mnie Monika. Ruszyłam za nią, a kiedy ponownie się odwróciłam jego już nie było.
Znowu w dobrych humorach pojechałyśmy do domu. Po wejściu każda poszła do swojego pokoju. Leżałam jeszcze przez jakiś czas i myślałam o tym czy go widziałam czy tylko mi się wydawało. Po chwili zasnęłam i znowu śniły mi się te czarne oczy.*******
Witajcie, jest to moje pierwsze opowiadanie więc wszystkie uwagi mile widziane.
Miłego dnia kochani 😊
CZYTASZ
Dotyk diabła (ZAKOŃCZONA)
RomanceWeronika piękna, zapracowana dziewczyna. Luca przystojny i bezlitosny capo sycylijskiej mafii. Czy będą potrafili się dogadać?