Luca

6.9K 200 8
                                    

Wiedziałem jak trudne będzie to dla Weroniki, ale nie mieliśmy wyjścia. Victor rozpuścił wieści, że jedyna córka Vincenta i Eleny Santoro żyje. Wymyśliłem plan idealny. Choć idealny to on będzie jak Weronika się zgodzi.

- Luca, przyjacielu - Marco Vitalij, jeden z ludzi, którego darze zaufaniem.

- Witaj.

- Skąd to niespodziewane przyjęcie?

- Za chwilę wszystkiego się dowiesz.

Byli już wszyscy więc czas zacząć przedstawienie. Zauważyłem, że Monika przemknęła do swojego pokoju więc i Weronika za chwilę się tu pojawi.

- Drodzy państwo - zacząłem i od razu nastała cisza - dziękuję wszystkim za przybycie. Cieszę się, że pomimo tak późnej informacji wszyscy przybyliście. Dzisiejsze przyjęcie jest wyjątkowe z dwóch powodów - Weronika właśnie zeszła po schodach, więc podszedłem do niej. - Drodzy chciałbym wam przedstawić wybrankę mojego serca Weronikę. Jak niektórzy pewnie już wiedzą, nie jest to zwykła kobieta. Pochodzi z naszych kręgów choć nikt nie wiedział o jej istnieniu. Wszyscy znamy historię rodziny Santoro. Wszyscy wiemy jak zginęli. Wszyscy myśleli, że zabito wszystkich. Lecz wszyscy byliśmy w błędzie. Otóż proszę państwa Weronika jest jedyną, żyjącą osobą z tej rodziny - dookoła wszyscy zaczęli szeptać. - Mało tego jest jedyną córką Vincenta i Eleny Santoro. Oto Weronika Santoro.

Nastała tak głucha cisza, jakiej się nikt nie spodziewał. Weronika wyglądała przepięknie w czarnej sukni do ziemi z odkrytymi plecami. Muszę przyznać, że Monika spisała się świetnie.

- Pięknie wyglądasz - powiedziałem do niej tak, żeby tylko ona słyszała.

- Dziękuję - powiedziała z uśmiechem. - Witam państwa. Mam nadzieję, że będziecie się dzisiaj świetnie bawić - zwróciła się do gości, którzy najwyraźniej dalej byli w szoku. Pierwszy podszedł do nas Marco.

- No Luca powiem, że niespodzianka ci się udała. Tego nawet ja się nie spodziewałem. Przepraszam - zwrócił się do Weroniki - Marco Vitalij miło mi cię poznać - Weronika podała mu dłoń, a on ją ucałował.

- Weronika Santoro bardzo mi miło - posłała mu olśniewający uśmiech.

- Może wybrałabyś się ze mną na kawę? Mógłbym wprowadzić cię w niektóre tematy.

- Dziękuję za propozycje, ale nie skorzystam. To, że z Lucą prowadzisz interesy nie oznacza, że możesz mnie podrywać. Zachowam to dla siebie, ale to był ostatni raz kiedy okazałeś mi i dla Luki taki brak szacunku - zdębiał. Po prostu Marco zdębiał, a ja miałem ochotę ja wycałować. Była urodzoną władczynią.

- Przepraszam, rzeczywiście nie powinienem tego proponować, aczkolwiek gdybyś miała ochotę służę pomocą. Oczywiście nam nadzieję, że pojawisz się z Lucą.

Mała spiorunowała go wzrokiem i już miała coś odpowiedzieć, ale właśnie wszyscy zaczęli do niej podchodzić, żeby się przywitać. Weronika przeszła samą siebie, a mnie zaskoczyła. Z każdym zamieniła kilka zdań i pomimo tego, że niektórzy otwarcie próbowali jej grozić ona zachowała zimną krew i nie pokazała ani odrobiny strachu. Wręcz przeciwnie. Z uśmiechem na ustach dopierdalała każdemu po kolei. Nie ukrywam, że byłem z niej dumny jak cholera.

Właśnie stała i rozmawiała z Mariną, żoną senatora i paroma innymi kobietami kiedy podszedł do mnie Victor.

- Muszę przyznać, że nie spodziewałem się tego, że się ujawni.

- Jak widać lubi robić niespodzianki.

- Przejdźmy do rzeczy. Gdzie moja żona?

- Nie wiem - oczywiście, że wiedziałem, ale on nie musi wszystkiego wiedzieć.

- Nie kłam. Wiem, że była u was od rana.

- Tak, ale później wyszła. Więcej jej nie widziałem.

- Kłamiesz - zrobił się czerwony jak burak. Weronika spojrzała w moją stronę , przeprosiła swoje towarzyszki i podeszła do nas.

- Coś nie tak Victorze?

- Gdzie Adele? - podszedł do niej i zanim zdążyłem się ruszyć Alex już ją zasłaniał.

- Spierdalaj od niej - powiedział na tyle cicho, że nikt go nie usłyszał.

- To oddajcie mi żonę.

Mała wyszła zza pleców Alexa.

- Po co? Nie wierzę, że za nią tęsknisz - zaśmiała mu się w twarz.

- Myślę, że czas na drugą niespodziankę - odezwałem się, żeby zaraz nie rozpętała się wojna.

- Jaka niespodzianka? - Weronika była zdziwiona.

- Drodzy państwo - zwróciłem uwagę wszystkich na nas - czas ujawnić drugi powód dzisiejszego przyjęcia.

Wszyscy byli zaskoczeni, ale zaraz będą jeszcze bardziej. Zrobiłem kilka kroków w stronę Weroniki i wyjąłem małe pudełeczko z kieszeni marynarki. Klęknąłem przed nią i miałem nadzieję, że się zgodzi. Z jej zaskoczonej miny nic nie dało się wyczytać.

- Weroniko, jesteś jedyną kobietą, której nie potrafię pozbyć się z głowy. Kocham cię. Czy zostaniesz moją panią Russo? - czekałem, a ona nic nie mówiła. Po jej policzkach popłynęło kilka łez.

Dotyk diabła (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz