Gdy tylko zamknęłam drzwi, dopadłam do telefonu. Wcześniej nie zadzwoniłam do Moniki ze względu na to, że byłam w szoku. Odebrała po pierwszym sygnale.
- Matko kochana Weru już myślałam, że coś ci się stało.
- Mi nie, ale jak coś ci powiem to padniesz. Dobrze ci radze, jeżeli stoisz to usiądź.
- Wal.
- Pamiętasz jak ci mówiłam, że do Arcziego zawitał Pan chodzący seks?
- No, pamiętam. Mówiłaś, że wszystkie dziewczyny gdyby mogły to przeleciałyby go wzrokiem.
- No, to właśnie dla niego mam zaprojektować dom. Kurwa Monia to nawet nie dom, tylko jakaś jebana willa - zamilkła - jesteś tam?
- Jestem tylko wbiło mnie w fotel.
- Stara ja nie dam rady tego zrobić. Ja nawet patrzeć na niego nie mogę, bo mam ochotę się przed nim rozebrać i rzucić się na niego.
- Masz jakiś plan?
- Jedyny, który przychodzi mi do głowy to unikać go jak ognia, chyba tylko to może wypalić. Ogólnie ma brata, choć podobni do siebie wcale nie są.
- Ale też jest przystojny?
- Jest. Monia to są cholerne dwa ciastka, których nie można ruszyć. Choćbyś nie wiem jak chciała nie możesz ich zjeść, bo się zatrujesz. A jak u ciebie?
- Dobrze, właśnie robię obiad. Weru, przepraszam ale muszę kończyć. Kurwa, przypaliło się.
- Monia, zadzwoń jak będziesz miała czas.
- Okej, buziaki
- Pa - po rozmowie rozpakowałam walizkę i nawet nie zauważyłam kiedy czas zleciał. Stwierdziłam, że jeżeli codziennie będę miała dużo roboty, być może pobyt tu szybko minie.
Odświeżyłam się i myślałam w co mogę się ubrać na kolację. Kiedy weszłam do pokoju na moim łóżku stało pudełko z kartką na górze.
Dla Ciebie na dzisiejszy wieczór. Mam nadzieję, że będzie pasować.
L.R.
Podniosłam wieko pudła i usiadłam z wrażenia. Piękna suknia w kolorze pudrowego różu na którą patrzyłam leżała równo złożona, obok para pięknych sandałków na szpilce.
- To jakiś żart - powiedziałam sama do siebie. Wyjęłam suknie z pudła. Była prześliczna. Ubrałam się w nią, pasowała idealnie. Lekko opięta na brzuchu spływająca luźno ku kostkom. Założyłam sandałki, które kosztowały za pewne majątek, z resztą tak jak suknia. Spojrzałam w lustro i nie mogłam uwierzyć, że to ja. Chwilę zastanawiałam się, czy powinnam w tym iść. W końcu zdecydowałam się zrobić delikatny makijaż i wyjść.
Dochodząc do schodów zauważyłam zbliżającego się Alexa. Wyglądał niesamowicie w garniturze.
- O hej mała, ślicznie wyglądasz - posłał mi swój rozbrajający uśmiech.
- Dziękuję też świetnie się prezentujesz.
- Chodźmy pewnie już czekają na nas - aż przystanełam na te słowa.
- Kto na nas czeka?
- No Luca, Vanda i Antonio.
- A kto to?
- Luca ci nie mówił?
- Nie
- Nasza sistra i jej mąż.
- Okej - nie miałam pojęcia, że kolacje zjemy z ich rodziną.
- Alex chciałabym z tobą porozmawiać. Wiesz co zmienić w twoim pokoju, masz może jakieś pomysły - powiedziałam kiedy ruszyliśmy po schodach w dół.
- Wera chętnie o tym z tobą porozmawiam, ale po kolacji. Jestem strasznie głodny.
- Okej - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Luca, przyprowadziłem naszą piękną damę - kiedy tylko skończył mówić, poczułam, że wszyscy na nas patrzą, a dokładnie na mnie.
Luca wolnym krokiem do nas podszedł i podał mi dłoń. Nie chciałam go dotykać, bo pamiętam co czułam gdy się ze mną witał. To było coś jakby mnie przy nim trzymało i nie chciało odpuścić. Patrzyliśmy na siebie jak zahipnotyazowani. Jednak przyjęłam dłoń i znów poczułam to samo.
- Pięknie wyglądasz - powiedział patrząc mi prosto w oczy.
- Dziękuję - chciałam coś powiedzieć, ale wtrąciła się blondynka.
- Cześć jestem Vanda, a ty pewnie jesteś tą dziewczyną, którą mój brat ściągną z Polski żeby zaprojektowała te okropne wnętrze - powiedziała z uśmiechem.
- Tak, jestem Weronika, ale mów do mnie po prostu Wera, miło mi cię poznać - kiedy już myślałam, że wyciągnie do mnie rękę ta przyciągnęła mnie do siebie i uściskała.
- A to mój mąż Antonio - pokazała na mężczyznę za nią.
- Miło mi w końcu poznać twoje imię - powiedziałam uśmiechając się do mężczyzny.
- Witaj.
- To wy się znacie? - zapytała Vanda.
- Twój mąż przywiózł mnie tu - odpowiedziałam.
- No kochani, kolacja gotowa. Zapraszam do stołu - zawołała Maria.
Luca puścił mnie przodem razem z Vandą, a on, Alex i Antonio ruszyli za nami coś szepcąc. Luca odsunął mi krzesło, po czym zajął swoje miejsce.
Kolacje zjedliśmy rozmawiając o wszystkim. Zaczynając na pracy, a kończąc na życiu prywatnym.
- Wera, jak twoi rodzice znieśli twój wyjazd na Sycylię? - zapytała Vanda.
- Yyy moi rodzice nie żyją - powiedziałam po cichu, a wszyscy spojrzeli na mnie.
- Przepraszam, nie chciałam - weszłam jej w słowo.
- Spokojnie, nic się nie stało. - zapadła niezręczna cisza.
- Komuś wina? - wtrącił Alex
- Poproszę - odezwałam się, nie chciałam żeby było tak cicho. - a ty Vanda czym się zajmujesz?
- Na co dzień siedzę w domu, ale ostatnio pomagam znajomej w otwarciu butiku, mówię ci będzie tam miała same perełki. Musisz przyjść - od razu się rozpromieniła.
- Jeżeli tylko będę miała chwilę napewno się wybiorę.
- Luca, pokazałeś już Weronice dom? - zapytała tak jakby chciała mnie oprowadzić i uniknąć ich towarzystwa.
- Tak, oprowadziłem.
- I co o nim myślisz? - to już było pytanie do mnie.
- Cóż, ogólnie jest ładny, aczkolwiek nie w moim guście. Za dużo tu przepychu. Wolę skromniejsze wnętrza.
- To zupełnie tak jak ty Luca - powiedziała zadowolona Vanda.
- Przepraszam was na chwilę - wstałam i poszłam do łazienki. Przemyłam ręce, spryskałam twarz wodą i już kiedy otworzyłam drzwi, żeby wyjść ktoś popchnął mnie do tyłu i zamkną je. Spojrzałam na Luce, który wyglądał jakby było mu przykro.
- Coś się stało? - zapytałam.
- Chciałbym cię przeprosić za Vande. Jest strasznie ciekawska, nie powinna tak cię o wszystko wypytywać. Szczególnie o rodziców.
- Nie musisz przepraszać. Nic się nie stało. Po prostu nie lubię o tym rozmawiać.
- W porządku, ale gdybyś chciała wiedz, że z pewnością cię wysłucham.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się i już chciałam go ominąć, ale złapał mnie w pół i zatrzymał. Jego dotyk mieszał wszystko. Kiedy mnie dotykał nie wiedziałam co mam z sobą zrobić. Czy pozwolić mu na cokolwiek chce, czy uciekać gdzie pieprz rośnie. Patrzyłam w jego czarne oczy i widziałam tam obietnicę, nie wiedziałam tylko czego.
W końcu postanowiłam to przerwać.
- Powinniśmy wyjść - wiem, że to powiedziałam szeptem, ale nie dałam rady normalnie nic z siebie wydusić.
Po chwili zbliżył swoje usta do mojego ucha i powiedział:
- Czego tylko zapragniesz - odsunął się, i przepuścił mnie w drzwiach, następnie położył dłoń w dole moich pleców. Jego dotyk był taki ciepły, aż prawie mnie parzył, ale byłam coraz bardziej przekonana, że ten dotyk mi się podoba.
- Wera chcesz jeszcze wina? - zapytał Antonio.
- Dziękuję, ale pójdę się położyć od jutra zaczynam robić projekt, a chciałabym odpocząć. Dobranoc.
- Dobranoc, mam nadzieję, że będziesz miała trochę czasu, to ci pokażę Sycylię.
- Odprowadze cię - powiedział Luca.
Nie chciałam żeby znów mnie dotknął więc szybkim krokiem ruszyłam po schodach.
- Weroniko zaczekaj - odezwał się w momencie, kiedy miałam otworzyć drzwi.
- Tak?
- Chciałbym - popatrzyłam na niego, a on jakby nie wiedział co powiedzieć - chciałbym cię zaprosić do na wycieczkę.
- Jaką?
- Z Vandą, Antoniem i Alexem wybieramy się w rejs. Może chciałbyś z nami popłynąć?
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Przyjechałam tu zrobić projekt i go zrealizować, a nie na wakacje.
- Rozumiem - posmutniał.
- Mogę to jeszcze przemyśleć?
- Oczywiście. Wypływamy za tydzień.
Kiwnęłam głową i weszłam do pokoju. Leżąc na łóżku zastanawiałam się, co by było gdybym z nimi wyruszyła. Nie mogłam zasnąć więc poszłam do kuchni się napić. Nalałam soku pomarańczowego do szklanki i kiedy miałam się napić się odezwał.
- Nie śpisz?
Szklanka wypadła mi z ręki i się rozbiła.
CZYTASZ
Dotyk diabła (ZAKOŃCZONA)
Roman d'amourWeronika piękna, zapracowana dziewczyna. Luca przystojny i bezlitosny capo sycylijskiej mafii. Czy będą potrafili się dogadać?