Kolaż w moim wykonaniu Xd 😀Ważna notatka pod spodem , ale najpierw zapraszam do przeczytania rozdziału!
Trwa przydział , ale ja nie słucham bo w sumie co roku to samo , Tiara śpiewa piosenkę i McGonagall wczytuje nowych uczniów , a z resztą nikogo znajomego nie ma ja czekam tylko na nowych nauczycieli .
Właśnie ... przy stole nauczycielskim jest ten Lupin ... WAIT! TEN LUPIN? ! TEN LUPIN... ten Lupin ! R.J.Lupin czyli Remus Lupin ! Mój mózgu dzięki , że raczyłeś się obudzić ...-Kate, Hayes !(Sory jak od kogoś kopiuje nazwisko, ale na Google było takie nazwisko i w dodatku zapomniałam jak miała na nazwisko , Ale chyba Clark. ..dobra to teraz będzie Hayes dop.aut.)
Że co proszę !?Momentalnie się odwróciłam w stronę stołka i McGonagall.
Chwila , chwila , momencik , że co ?!-Gryffindor!
Patrzyłam jeszcze chwilę aż nie dostałam kuksańca w bok od Jordana.
Obudziłam się z transu i zaczęłam klaskać. Tak wiem wszyscy już przestali , a ja dopiero teraz klaszcze . Jak się na mnie patrzą ! Jakbym była jakimś niedojebem mózgowym (to słowo mam cały czas w głowie . Ciekawe dlaczego? dop.aut.) .-No co ? -przestałam już klaskać . I pokazałam
Kate żeby usiadła koło mnie , bo było akurat wolne miejsce.-Czemu nic nie powiedziałaś?
-Mama chciała ci zrobić niespodziankę. Ale tu ...-rozejrzała się chwilę -magicznie
-Zrobiłyście i to ogromną!- Oczywiście mówiłyśmy pół-szeptem żeby nie było , że drzemy się na całą Wielką Salę.
Przydział się skończył .Dumbledore wstał .
-Witajcie !-powiedział Dumbledore, a blask świec zaigrał na jego srebrnej brodzie -Witajcie u progu kolejnego roku nauki w Hogwarcie! Pragnę wam powiedzieć o kilku sprawach, a ponieważ jedna z nich jest bardzo poważna , sądzę , że najlepiej będzie , jeśli od razu przejdę do rzeczy , zanim ta wspaniała uczta zamroczy wam mózgi ...
Zrobił pauzę, odchrząknął i oznajmił :
-Zapewne wszyscy już wiecie , że nasza szkoła gości strażników z Azkabanu, którzy są tutaj z polecenia Ministerstwa Magii. To oni przeszukali wasz pociąg .
Znowu zamilkł .
-Strażnicy pełnią wartę przy każdym wejściu na teren szkoły -ciągnął Dumbledore- a póki są wśród nas , nikomu nie wolno opuścić szkoły bez pozwolenia. Nie łudźcie się :dementorów nie da się oszukać żadnymi sztuczkami , przebierankami. .. czy nawet pelerynami-niewidkami- dodał ironicznie i popatrzył się po całej sali zatrzymując wzrok na mnie , Harry'm i bliźniakach -Nie będą też wysłuchiwać żadnych próśb ani wymówek . To nie leży w ich naturze . Dlatego ostrzegam was , żebyście nie dali im powodu do zrobienia wam krzywdy . Liczę na prefektów domów i na naszą nową parę prefektów naczelnych , liczę , że zadbają, by nikt nie próbował wyprowadzić dementorów w pole.
Dumbledore znów zrobił dłuższą pauzę i spojrzał z powagą po sali , w której zapadła głucha cisza .
-A teraz coś weselszego- powiedział po chwili -Mam przyjemność powitać w naszym gronie dwóch nowych nauczycieli. Najpierw profesora Lupina, który zgodził się łaskawie objąć stanowisko nauczyciela obrony przed czarną magią .
Rozległy się skąpe , niezbyt entuzjastyczne oklaski. Żarliwie klaskali tylko ci , którzy podróżowali z nim w jednym przedziale, w tym i ja (chwilę była i z nim rozmawiała ... to też się liczy dop.aut.) .
Profesor Lupin wyglądał szczególnie niechlujnie wśród reszty nauczycieli wystrojonych w najlepsze szaty .
-A teraz przedstawię wam drugiego nowego nauczyciela- powiedział Dumbledore, kiedy oklaski ucichły. -No cóż , muszę was z przykrością powiadomić , że profesor Kettleburn, nasz nauczyciel opieki nad magicznymi stworzeniami, przeszedł na zasłużoną emeryturę, żeby w spokoju pielęgnować to , co mu jeszcze z ciała pozostało . Mam jednak przyjemność oznajmienia wam , że jego miejsce zajmie w tym roku Rubeus Hagrid, który zgodził się objąć to stanowisko, nie rezygnując ze swoich obowiązków gajowego Hogwartu.
To pewnie on zlecił gryzącą książkę !
Przyłączyłam się do ogólnego aplauzu, który wybuchnął w całej sali , a już szczególnie przy stole Gryfonów. Wychyliłam się by spojrzeć na Hagrida, który poczerwieniał jak rubin i spóścił skromnie oczy , wpatrując się w swoje olbrzymie dłonie. Szeroki uśmiech prawie zniknął pod gęstwiną jego czarnej brody.
-No , myślę , że z ważnych spraw to już wszystko -powiedział Dumbledore- Czas rozpocząć ucztę!
Stojące przed nimi złote półmiski i czary nagle napełniły się jedzeniem i piciem .
-Oprowadzę cię jutro po Hogwarcie, co ty na to ?
-Pewnie !-dodała
Mówiłam już , że mówiłyśmy pół-szeptem?
-To teraz jedz , pogadamy jutro .No i na tym skończyła się nasza STRASZNE INTERESUJĄCA rozmowa.
Prefekci odprowadzili pierwszaków, a ja z Jordanem zawzięcie rozmawiałam , a to o Quiddlitchu, a to o nowym nauczycielu i w ogóle O WSZYSTKIM!
-... Nie , nie , nie, to nie było tak . Tłuczek leciał prosto na McGonagall i ...-zaczął Lee, ale mu przerwałam
-Nie , bo na Kettleburn'a i ...
-No raczej nie ! Mówię ci , że leciał prosto na McGonagall, a ty mi wciskasz jakiś kit!
-Tak ?To może chodźmy i się zapytajmy! Siedzieli obok siebie , ale to na Kettleburna leciał tłuczek na 100% !
Podeszliśmy do stołu nauczycieli .
-Pani profesor ?
-Tak ?-zapytała zdziwiona, bo nie na codzień można spotkać mnie podchodzącą od tak sobie do stołu nauczycielskiego .
- To na panią w tamtym roku leciał tłuczek odbity przez pałkarza Ślizgonów czy na profesora Kettleburn'a ?
-Wydaje mi się , że jednak na profesora Opieki nad Magicznymi Stworzeniami .
-Ha i co ? A nie mówiłam? -odwróciłam głowę w stronę Lee Jordana ... no właśnie go nie było -Do widzenia pani profesor !-Lee i tak mi nie uciekniesz! -Rzuciłam się (Na podłogę Xd dop.aut) biegiem w stronę wyjścia w którym było widać jesze Naszego Komentatora Quiddlitcha.
Przystanęłam i zaczęłam powoli iść w stronę wyjścia.-Nie chcę ci przecież zrobić krzywdy ! - Powiedziałam z uśmiechem (bananem) na twarzy (ryjcu ) -Jak nie będziesz uciekać to ci nic nie zrobię !
-Nie wierzę ci podła kobieto ! -powiedział i wybiegł z Wielkiej Sali , a ja za nim .
Niestety Lee jest straszne szybki i mi uciekł, ale niech się nie martwi ... jutro będzie miał piękne warkocze i czerwone włosy . Tak wiem , podła jestem .
Oho! Chyba jednak uda mi się powiedzieć Jordanowi co na niego jutro szykuje .
Właśnie przechodzi powoli przez obraz .
-Hasło ?-zapytała Gruba Dama oglądając swoje paznokcie
-Fortuna Major
Nikogo nie było w PW. No znaczy się byłam ja i Lee na środku Pokoju.
-Cześć, jak tam życie ?
-Świetnie , a twoje ?-uśmiechnął się szeroko
-Tak samo . -odwzajemniłam uśmiech - Co sądzisz o czerwonych ?-zapytałam .
Nie musiałam mu mówić o co mi chodzi on dobrze wiedział o co . Hahaha będzie niezły ubaw .-No nie wiem ...Może jakiś inny ? Czerwony już mi się znudził .
-Myślałam jeszcze nad niebieskim. Będziesz takim słodkim smerfem.
Usiadłam na fotelu , a on obok mnie .
-Co sądzisz o przefarbowaniu brody Dumbledora?
-Yhym ...Może. A gdzie reszta?
-Zaraz powinni być .
-O nas mowa ?
-Może ... Poczekajcie , trzeba jeszcze raz omówić ten straszne trudny plan .
-Punkt 1. Idziemy do kuchni i wlewamy zielony barwnik do picia Ślizgonów.
- Punkt 2.Wychodzimy niezauważeni z kuchni .
-Punkt 3.Udajemy że nic się nie stało .
-No i jak już sobie To omówiliśmy to ja idę spać.
#####################
Rozdział wyjątkowo wcześniej z okazji ponad 1,50 tyś. wyświetleń .Ponad 130 gwiazdek i trochę mało komentarzy , bo 20 .
Dziękuję wszystkim !! ❤❤❤❤❤❤❤❤❤
CZYTASZ
Elisabeth Black| reupload
FanfictionReupload tak dla świętego spokoju. Nie jestem dumna z tej opowieści, bo powstała w haniebny sposób, ale chcę się pozbyć tego z notatek.