To już kolejny dzień Świąt. Mój wyjazd się przedłużył o kilka godzin i zostałam jeszcze jakiś czas w Kwaterze.
Dowiedziałam się, że Luna to dziewczyna Remusa, choć znać (tu właściwie zapomniałam jakie słowo miało być ... Dop.aut) mojego ojca, pewnie coś przekręcił. Ale teraz jestem w Malfoy Manor i nie będę zaśmiecać głowy rzeczami, które właściwe mnie nie dotyczą, ale dobrze by było, jakby Remus był z nią bo widzę, że Nimfadora często na niego zerka.Jestem w pokoju Draco. Komnata w barwach jasnych z domieszką szmaragdu. Białe meble, a jedyne co się wyróżniało, to ciemnozielona pościel i ciemny baldachim. Podoba mi się ten pokój. Widać, że urządzała go kobieta... choć pan Malfoy też ma niezły gust.
-Co ty taka zamyślona? -Odwróciłam głowę w stronę głosu i zobaczyłam Draco niosącego dwa kubki. -Proszę.
-Wow, dzięki. Gdzie się podział ten wkurzający Ślizgon? -Zapytałam ze ździwieniem.
-Zostawiłem po drodze. A ty nadal jesteś wścipska. -Usiadł na łóżku obok mnie.
-No tak jakoś wyszło. -Zaśmiałam się. -Cieszę się, że tu jestem.
-A ja cieszę się, że ty jesteś. Mogę się wyluzować.
-A beze mnie nie możesz? - Zażartowałam.
-Phi, mogę, ale ... Nie zadawaj głupich pytań! -Zakłopotał się "Dracze" .
-Oho, wrócił nasz ukochany Ślizgon, a poza tym, nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi. -Uśmiechnęłam się kpiąco.
Szach mat, bitches.
-Ale ty jesteś wyjątkiem -Nie pozostał mi dłużny, więc już po chwili usłyszałam jeszcze jeden komentarz. - Skusiłbym się nawet o stwierdzenie, że cała jesteś wyjątkowa.
-To zniewaga?
-Ah, nie, skąd że znowu. To tylko mała uwaga dotycząca ciebie.
-Wiesz... Jesteś głupi. -Mam zamiar wygrać tę bitwę słowną, oczywiście i tak bym wygrała, nawet gdyby to trwało pół godziny.
-A ty mądra. -Zakpił ze mnie.
Zobaczymy co teraz powiesz:
-Powiedz mi coś czego nie wiem. -Uśmiechnęłam się zalotnie i odrzuciłam włosy na prawy bok.
-Dobra! Poddaje się! Tym razem wygrałaś.
-Zawsze wygrywam -Przypomniałam.
-Nie zawsze, deklu.
-Chcesz się założyć?
-Nie, dzięki. Wolę nie bo wiem, że ty masz rację. -Zarumienił się lekko. Łoł, Draco Malfoy się rumieni.
-Czy to się dzieje naprawdę? Czy ty się rumienisz?!
-Hymm, pomyślmy, po pierwsze: nigdy tego nie robiłem, a po drugie: więc nie wiem czy to robię. -Uwielbiam sarkazm... Naprawdę, ale teraz to było połączenie ironii i sarkazmu, a to już niedopuszczalne! A tak serio, to, Draco zazwyczaj mówi sarkazmem lub ironią, więc to u niego normalka.
Hejka. Rozdział ma 388 słów. Miało go nie być bo bardzo mało było gwiazdek w poprzednim rozdziale :( Ale zapraszam do komentowania i gwiazdkowania.
🐙🐙🐙🐙🐙🐙🐙🐙🐙🐙🐙🐙🐙🐙🐙🐙
CZYTASZ
Elisabeth Black| reupload
FanfictionReupload tak dla świętego spokoju. Nie jestem dumna z tej opowieści, bo powstała w haniebny sposób, ale chcę się pozbyć tego z notatek.