Hej. Kurde, nie wiem od czego zacząć...
W książce mamy już 38 rozdziałów. (Pisane przez ponad rok...) Od jakiś kilku miesięcy pisanie mnie męczy. Nie wiem czy zauważyliście, ale rozdziały nie są takie jak dawniej. Zmieniłam się i zauważyłam to dopiero niedawno. Harry Potter nie sprawia mi już takiej radości jak kiedyś. Pisanie chyba też... Dochodzi do tego szkoła, teraz w maju prawdopodobnie w ogóle nie będę mieć czasu żeby zajrzeć na Wattpada. Dochodzą do tego przekochane truskawki. (Wyczujcie ten sarkazm) Nawet nie wiem czy dokończę tą książkę do sierpnia lub nawet do końca tego roku. Przydałoby się wziąć za naukę, bo nie chcę mieć 3 polaka ( za z tego , że z dyktand i spr z lektury mam 5 i 4, przecież sprawdziany z trenów są najważniejsze 😖😵😠)
No więc przez to chcę wam powiedzieć, że zawieszam książkę. Może uda mi się napisać coś do czerwca, ale widać, że te rozdziały nie będą takie jak te pierwsze. To tak jakby pamiętnik Elisabeth chociaż staram się pisać rozdziały takie jak dawniej to widzę, że mi to nie wychodzi. Przepraszam wszystkich, których zawiodłam (jeśli tacy będą :/) i tych, którzy zaczęli dopiero czytać "Elisabeth Black".
Do kiedyś
-Hejka Elisa, jak tam? -Odwróciłam się żeby zobaczyć kto to. Blaise Zabini...-Blaise, właśnie cię szukałam idioto!
- Stęskniłaś się, śliczna? -Jak zwykle ta sama śpiewka. Jeszcze nie wiem czemu tak mówi, ale jeśli się dowiem... Oj, będzie z nim źle.
-Taak, ale nie ja tylko profesor McGonagall, która domaga się ciebie na szlabanie.
-Ej, no weź, jestem schorowany, plecy mnie strasznie bolą, głowa...
-Tak, jasne, że cię wszystko boli, ale mus to mus. Poza tym widziałam, że profesor McGonagall przygotowywała jakieś kartki, więc może będziesz sprawdzał wypracowania młodszych roczników. -Oznajmiłam idąc w stronę schodów prowadzących na pierwsze piętro. Blaise szedł przy mnie ze spuszczoną głową. -Coś ty taki smutny?- Pytam patrząc na niego.
-Smok mi uświadomił, że Daphne mnie nie lubi. I powiedział mi jeszcze, że robiła sobie ze mnie żarty. Ja... chyba coś do niej poczułem. Właściwie to nie wiem, bo nie byłem z żadną dłużej niż miesiąc. -Popatrzył chwilę na mnie i uśmiechnął się. - Daphne chodzi z Draco.
-Co cię bardziej martwi, to, że Daphne nie brała tego na poważnie, czy to, że Draco ma dziewczynę? - Odwzajemniłam uśmiech i uniosłam brew. Zauważyłam, że coraz częściej patrzy na chłopaka i to nie takim wzrokiem, którym patrzy na przykład na mnie. Tak samo, gdy patrzył Ginny w trzeciej klasie. Tylko Ginny to przeszłość i chyba chodzi z Harrym (często razem przebywają, gdy Ron nie patrzy).
-Hmm, no wiesz... To nie tak, że ja... Podobają mi się dziewczyny, ale też chłopaki... Nie wiem co mam z tym zrobić. Właściwie to zrobiłem najgłupszą rzecz jaką mogłem zrobić.
-Wal śmiało. No chyba że to naprawdę najgłupsza rzecz, którą zrobiłeś.
-Heh, no, to było tak, że japocałowałemdracoionmnieteżalenieodzywamsiędoniego. -Diabeł powiedział to na jednym wydechu, tak, że nie zrozumiałam z tego ani słowa.
-Co? Powtórz, bo nie zrozumiałam. -Oznajmiłam, stanęliśmy przy wejściu na schody. Blaise rozejrzał się, ale w pobliżu nikogo nie było. Było też bardzo cicho, więc możliwym było dosłyszenie tego, co dzieje się w Wielkiej Sali- a trwała właśnie sobotnia kolacja.
-Powiedziałem: Ja pocałowałem Draco i on mnie też, ale nie odzywam się do niego. -Na jego twarzy po raz pierwszy pojawiły się czerwone wypieki. -Co on sobie musiał o mnie pomyśleć? Dla mnie to nie tylko dziecinny wybryk. Ja naprawdę czuję do niego coś więcej niż tylko przyjaźń. Znamy się od dziecka i wiemy o sobie wszystko, nawet wiemy ile centymetrów ma nasz...
-NIE KOŃCZ TEGO PROSZĘ. Ja z wami też znam się od małego, ale nie chcę tego wiedzieć i nawet mieć tej świadomości, że o tym rozmawialiście. -Wspięłam się na pierwszy stopień i na kolejny i jeszcze jeden. -Idziesz?
-No. -Chłopak dołączył do mnie i wspinaliśmy się po schodach (ile razy można powtarzać, że idzie się po schodach ;-; dop.aut).
-Wracając do tematu... Draco napewno zrozumie jeśli powiesz mu co czujesz. I kto wie, może on też odwzajemni to uczucie. Dla kogoś, kto nie zna Smoka może on się wydawać oschły i bez serca, ale przecież oboje wiemy jaki jest. Nie powinieneś się tym przejmować.
-Jak mam się TYM nie przejmować? Nie powinniśmy być razem, z tego nie wyniknie nic dobrego.
-Skąd wiesz, hmm? Mówię ci, że on jest wyrozumiały i na pewno nic ci się nie stanie jeśli mu o TYM powiesz. Poza tym, po twojej ostatniej akcji pewnie się domyśla albo już to wie. -Oznajmiam lekko zirytowana tym wszystkim. -Nie zachowuj się jak dureń. Jeśli chcesz, mogę pomóc wam się porozumieć.
-NIE. -Odpowiada szybko, no jasne, po co mnie słuchać, po co przyjmować moją pomoc. Czasami myślę, że to ja jestem dziwna i jestem kimś innym niż w rzeczywistości. Myślę, że jestem swatką, której nikt nie chce. Naprawdę. A przecież ktoś musi pomóc tym wszystkim ludziom w Hogwarcie. Gdyby wszystko było takie proste jak w "M jak Magia"...- Nie żebym miał coś przeciwko, ale sama wiesz... Wolę to załatwić sam, w końcu jestem mężczyzną.
Nie masz nic przeciwko? Okey, skoro taak... Ja już wiem jak was zeswatać, mam idealny i prosty plan. Jedynie mam nadzieję, że nie będę mnie chcieli po tym wszystkim zabić. Eh, czego się nie robi dla przyjaciół... Sev mnie przeklnie na wieki...
CZYTASZ
Elisabeth Black| reupload
FanfictionReupload tak dla świętego spokoju. Nie jestem dumna z tej opowieści, bo powstała w haniebny sposób, ale chcę się pozbyć tego z notatek.