Muszę przyznać, że zagrałam to świetnie. Pierwsza klasa( Kogo ja chcę oszukać... Na 100% coś zrobiłam źle). Co prawda chciałam dołączyć do Zakonu i okłamałam mojego Dracze... Hah... "Mojego". Przecież Pansy mnie zatłucze. Wracając, Dumbledore z tyłu kartki, co oczywiście zobaczyłam dla tego, że list nie spalił się, było napisane, że mam udawać reakcję odwrotną od tej, która miałaby nastąpić po wypowiedzeniu przez niego "Chcę abyście dołączyli do Zakonu Feniksa". Chociaż wiem, że mogę przez to stracić życie, chcę pomóc. I to cholernie. Chcę się na coś przydać, naprawdę. A ten cały "spisek" tylko po to żeby Lord Voldemort myślał, że chcę się do nich przyłączyć. Wiem, to ryzykowne, ale chcę poczuć adrenalinę.
Czas wolny minął, czas na ciężką naukę. A u mnie raczej pasowałoby "Czas na ciężkie szlabany u Umbridge". Mówiłam już, że jej nienawidzę? Właśnie dziś miał się odbyć pierwszy szlaban po "długiej" przerwie. Mogę czuć się zaszczycona, bo w dzisiejszym dniu tylko ja będę siedzieć do 22 w jej okropnie różowym pokoju. Nie mogę się doczekać. Powinni dać jej coś w stylu nagrody Nobla albo jeszcze lepiej, powinni dać jej tą nagrodę za bycie najgorszym nauczycielem.
*
Nie ma to jak sobotni szlaban. I mój ulubiony ale to najjjulubiony nauczyciel. Na całe szczęście nie tylko ja miałam szlaban, bo byli jeszcze bliźniacy. Dowiedziałam się ciekawych rzeczy i oczywiście tego, że... Zamierzają opuścić Hogwart. No i tego, że Fred nie jest już z Angeliną. Co, nie ukrywam, cieszy mnie bardzo.
*
Gwardia Dumbledore'a została złapana przez Wielką Inkwizytor Hogwartu i brygadę Inkwizycyjną . Osobiście nie trzymałam żadnej ze stron. Chociaż było by fajnie wkurzyć Umbridge i być w GD. Ale oczywiście zawsze wiem lepiej, więc nawet nie pomyślałam, aby być w tej grupie. Mądra ja. (To był sarkazm) Chociaż teraz nie siedzę w jej gabinecie z brygadą... Tylko stoję przed jej pokojem. Tsa... Jestem bardzo pomocna.
*
-Drętwota! -Stoję obok taty. Jest! Śmierciożerca odleciał na kilka metrów na ścianę.
-Niezły strzał! -Usłyszałam głos Syriusza w tych wszystkich rzucanych zaklęciach. Niestety najczęściej była to Avada Kedavra.
-Impedimenta! -Spowolniłam jakiegoś śmierciożercę. Członkowie Zakonu starali się ich łapać. -Expeliarmus!
Siła zaklęcia odpychnęła przeciwnika na ścianę. Tata, który jeszczę chwilę temu stał koło mnie był teraz na schodach. Walczył z Bellatrix, mówili do siebie, ale nie mogłam dosłyszeć co dokładnie. Niestety nie mogłam mu pomóc, Tonks powiedziała żebym się schowała i nie narażała się. Mowa-trawa. No cóż, schowałam się za skałą, ale i tak walczyłam. Z daleka widziałam Lunę i Remusa, którzy stali obok siebie i odpierali ataki z obydwu stron.
-Petrificus totalus! -Skierowałam różdżkę na mężczyznę, który szedł w stronę Nevilla. Śmierciożerca upadł z głuchym hukiem na ziemię. Szybko podbiegłam do przestraszonego chłopaka. Nie mógł się wysłowić i cały czas przebierał nogami.
-Neville! Nic ci nie jest? Dasz radę wstać? -Pochyliłam się nad nim i podałam rękę.
-Ch...ba, dag. -Wzięłam go podramię. Lekki to on nie jest, ale dam radę zaprowadzić go koło Szalonookiego. Moody pilnował, a raczej doglądał czy reszta dzieciaków nie zrobiła sobie kuku. Tak powiedział. "Będę ich doglądał żeby nie zrobili sobie kuku."
Wkroczył Dumbledore! Ale co on tu robi? Czyżby wiedział, że to ma związek z samym Lordem Voldemortem? Harry pobiegł do nas.
-Dubbledore! - wysapał Neville, a na jego spokojnej twarzy nagle pojawiła się ulga.
CZYTASZ
Elisabeth Black| reupload
FanfictionReupload tak dla świętego spokoju. Nie jestem dumna z tej opowieści, bo powstała w haniebny sposób, ale chcę się pozbyć tego z notatek.