420

4.8K 140 35
                                    

Powrót do rzeczywiści po świętach Bożego narodzenia należał do wyjątkowo ciężkich. Nie mogłam przestawić sie na tryb pracy, bo moje wolne trwało zdecydowanie zbyt długo.

-420- krzyknął głośno Michał, gdy tylko przekroczył próg biura. W pomieszczeniu znajdował sie jeszcze White wraz z Białasem, którzy posłali nam szeroki uśmiech- Teraz możecie mówić mi „panie fundatorze"- rzucił do chlopakow, na co złożyłam mu szybkiego buziaka w policzek i skierowałam sie w strony Magdy Dubrawskiej, która wyjawiła z drugiego pokoju.

Ten dzień był dla mnie wyjątkowo stresujący i cieszyłam sie, że wszystkie formalności mamy już dopięte na ostatni guzik.

-Czyli sie udało- ucałowała mnie w policzek, a już za chwile usiadłyśmy ma dużej kanapie.

-Najbardziej stresujący dzień w moim życiu- przyznałam, głęboko wzdychając- Ale na szczęście u notariusza nie było żadnych problemów i akt fundacyjny podpisany- szeroko sie uśmiechnęłam.

Na początku nie byłam zadowolona, że to ja będę odpowiedzialna za całą fundacje. Nie mogłam jednak odmówić pięknemu brunetowi, który poprosił mnie, abym mu z tym z wszystkim pomogła. Oczywiście nie było sie także bez czynnej obecności Pana Marcina, który tłumaczył mi wszystkie formalności.

Chciałam być blisko Michała i kibicowałam mu. Bardzo podobała mi sie ta inicjatywa, ponieważ sama często oddawałam sie używce i uważałam, że depenalizacja marihuany w naszym kraju jest bardzo ważna. Społeczeństwo ulegało stereotypom, a także nie zdawało sobie sprawy jak wielu ludzie korzysta z konopii.

-Kochana, nie masz co sie stresować- uśmiechnęła sie brunetka, która zawsze wiedziała co powiedzieć. Była dobrą żoną i jeszcze lepszą matką. Podziwiałam ją za to, jak potrafi rozdzielić życie prywatne od służbowego. Znajdowała czas na obowiązki, ale nigdy przy tym nie zaniedbywała swojej rodziny- Michał wie co robi.

******
Dochodziła 17, a ja nadal byłam pochłonięta praca papierkową. Nie sądziłam, że założenie fundacji wiąże sie z tak wieloma wnioskami czy pozwoleniami.

-Laura przestań w końcu pracować- rzucił Wyguś, który wraz z Tadkiem i Michałem siedział na dużej kanapie w naszym salonie. Posłałam mu mordercze spojrzenie, jednak nadal nie chciał odpuścić- Dzisiaj sylwester, a my nadal nie mamy planów.

-Jak zwykle- zasmialam sie i chwyciłam kolejną kartkę, która leżała na małym stoliku.

Nie lubiłam okłamywać ludzi, jednak z moja mama było wyjątkowo łatwo. Postanowiła wyjechać do Londynu, dlatego równo przez tydzień miałam wolne mieszkanie. Nie interesowało ją co robię, jednak jedna rzecz denerwowała ją narbardziej- Michał. Nie miałam pojęcia dlaczego aż tak bardzo go nie lubi, jednak nigdy nie mogłam powiedzieć jej prawdy, że chłopak śpi u mnie przez cały ten czas. Zabiłaby najpierw mnie, a później najprawdopodobniej jego.

-Laura, słońce Ty moje- popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem Tadek- Zgódź sie prosze- poczochral mnie po głowie, jednak nie dawałam za wygraną- Błagam.

Nie chciałam robić sylwestra w swoim domu. Wiedziałam jak skończyłaby sie ta impreza, dlatego wolałam tego uniknąć.

-Mamy przynajmniej 13 zaproszeń, a wy ciagle narzekacie- syknęłam niemiło do reszty, a Franek posłał mi niemile spojrzenie- Zaraz 19, wiec jeśli nie chcecie siedzieć w domu zdecydujcie gdzie mamy iść- powiedziałam sztucznie, mając juz ich powoli dość.

-Przypominam tylko, że Matczak śpi u Ciebie 5. noc z rzędu- wypomniał mi Szczepan- To jeszcze gorzej niż jak zaprosilibyśmy tu 20 osób.

Brunet posłał przyjacielowi zwycięski usmiech i objął mnie ramieniem. Lekko sie zarumieniłam, bo chyba w końcu byliśmy na drodze związku, jednak żadne z nas do tej pory nie poruszyło tego tematu. Zachowywalismy sie jak para od dłuższego czasu, jednak nigdy nie nazwaliśmy tego oficjalnie.

Kiss Cam | MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz