XLVIII. 'Trzymajmy ją z daleka, od niektórych spraw.'

660 51 9
                                    

Szybkość dodawania rozdziałów, zależy od waszej aktywności.

Jeżeli szanujesz mój czas, który poświęcam na napisanie rozdziału; pozostaw po sobie, gwiazdkę lub komentarz.

Dodaję mocno zmotywowana.

Następny dodatkowo w sobotę/ niedzielę.

Love xx

Mike POV

Mamy pieska! Czaisz?! Mamy w domu małego, czarnego, puchatego, mięciutkiego, z mokrym noskiem, psiaka!

Jest taki śliczny, słodki, kochany, mądry, groźny i zaborczy zarazem! Aww.. lubię go!

A jak Red zabawnie wygląda, gdy trzyma go na rękach! Zawsze gdy tylko to widzę, zaczynam śmiać się jak głupi. Przecież ten pies prawie zasłania jej widok, gdy go niesie!

Liam nie był specjalnie z niego zadowolony, ale kogo to obchodzi?! No właśnie, nikogo. W sumie to nie miał zbyt dużego wyboru. Jest zbyt słaby, żeby jej i równocześnie mi odmówić. Mamy w sobie to coś.

Szkoda tylko, że ten mały stworek aktualnie ciągnie mnie za nogawkę, warcząc przy tym zabawnie. Takie arrrw.. arrw.. wychodzi z jego gardła.

-Muffin, przestań. Nie wolno!- karci go Red, uwalniając moją nogawkę.- Wybacz.

-Spoko, nic się nie stało.-mówię, drapiąc psa za uchem.- Jest śliczny. Skąd go wytrzasnęłaś?

-Wczoraj, jak wychodziłam z kawiarni usłyszałam jak coś skamle i postanowiłam to sprawdzić.- spojrzałem na nią jak na idotkę.

-Czy Ty dziewczyno oszlałaś?- wzburzyłem się.- Mogło Ci się coś stać! Ktoś mógł Cię napaść, porwać, okraść, lub Bóg sam jeden wie, co jeszcze!

-Uspokój się! Nic mi się nie stało, żyje!

-Ale mogło! Nawet nie chce sobie wyobrażać, co by zrobił Louis albo Liam, gdyby coś Ci się stało! Oni by chyba zwariowali! Kurwa! A Ashton?! On by nas tu wszystkich zajebał! Jezusie kochany! To już by się zaliczało pod apokalipsę!- mówiłem coraz bardziej przerażony, wymachując przy tym rękami.- To może od razu przypnijmy się do drzewa i zdychajmy z głodu! Bo on byłby w stanie nas zabić śledziem!

Złapałem się za głowę, gdy tylko to sobie wyobraziłem. To by była masakra, tragedia w trzech aktach!

Nawet już to widzę;
Akt I. Dowiedział się.
Akt II. Zabił nas.
Akt III. Zniszczył resztę planety.

Tragedie, które zostały napisane przez Sofoklesa, mogłyby się przy tym schować!

-Mike, spokojnie.- Red głaszcze mnie, uspokajająco po włosach.- Wdech i wydech.- biorę oddechy, tak jak mówi.- Żyję, nic mi się nie stało. Obiecuję, że już nigdy tak nie zrobię. Okej?- mówi starając się mnie uspokoić.

-Ale nigdy, zaznaczam nigdy więcej!- mrużę na nią oczy.

-Obietnica małego palca.- mówi uśmiechając się szeroko.

Wyciąga w moją stronę dłoń z wysuniętym małym palcem. Łącze nasze małe palce oddając uśmiech.

-No. Nigdy więcej tak nie rób. Wszyscy oszalelibyśmy ze strachu. Nie chcemy Cię stracić mała.

-Nie chcemy? Że wy wszyscy?- mówi zaintrygowana.

-Tak. Mimo wszystko, przyzwyczailiśmy się do Twojej obecności. Byłoby nam cholernie źle, gdyby Cię tu nagle zabrakło.

Take What You Need Sweetheart. || A.I. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz