XXXVI. 'Nie udawaj, że tak ją znasz.'

960 52 12
                                    

Byłam zbyt leniwa, żeby sprawdzić... 

Liam POV

Mieliśmy wyruszyć z samego rana, ale zanim spakowaliśmy wszystko minęło trochę czasu. Zabawną rzeczą jest to, że przyjechaliśmy tutaj dwoma samochodami, a wracamy czterema, bo oczywiście Harry, nie byłby sobą, gdyby sobie nie dokupił zabawek.

Cieszczę się, że w końcu wracamy do domu. Zdążyłem zatęsknić, za Londynem.

Boli mnie fakt, że przez najbliższe kilka tygodni, będę musiał odpoczywać, jeżli chce dojść do pełni zdrowia. A najgorsze jest to, że pewna malutka istotka, będzie kontrolować mnie, na każdym, możliwym kroku, żebym przypadkiem się nie przemęczał. Wzdycham głośno. To będzie dla mnie, ciężki okres.

-Niech zgadnę.- odzywa się, wesoło Louis, który siedzi za kółkiem.- Boli Cię, Twoja niedyspozycja i to, że nasza kochana siostra, będzie śledziła każdy Twój krok i wyręczała, z każdej możliwej rzeczy, tak jakbyś miał pięć lat. Zgadłem?

-Tak, zgadłeś.- znowu wzycham.

-Musisz zrozumieć, że ona się o Ciebie martwi. Nie chce, żeby coś Ci się stało. Zależy jej na Tobie, bardziej niż Ci się wydaje.- odzywa się cichy głos, za nami.

Zapomniałem, że nie jesteśmy sami. W samochodzie poza mną i Lou, jedzie Larra. Odwracam się w jej stronę, twarz ma zwróconą w stronę szyby, dlatego przyglądam się jej profilowi. Jest ładna, nawet bardzo. Ma na sobie dresy jednego z chłopaków i bluzę, które musiała dać jej Red. Boli mnie to, przez co musiała przejść. Biedna dziewczyna. Pamiętam co przeżywała Red, jak zamknęła się na wszystko i wszystkich.

-Wszystko w porządku?- pytam się jej, z troską.

-Poza tym, że nie czuję się jak szmata, to jest zajebiście.- mówi cicho, ale jej słowa są ostre niczym brzytwy. Mimo to, mam ochotę ją przytulić i jakoś pocieszyć.- I nie mów 'Będzie dobrze.' Bo tak wcale nie będzie.

W końcu odwraca swoją głowę i patrzy na mnie, swoimi brązowymi oczami. Są przepełnione bólem i smutkiem, w kącikach, dostrzegam lśniące łzy, które po chwili płyną jej po policzkach.

-Zajmiemy się Tobą, nie martw się. Kiedyś wszystko się ułoży, zobaczysz..

-Ułoży?! Nic się nie ułoży!- krzyczy, po czym, wybucha prawdziwym płaczem.- N.nie masz z.zielonego po.pojęcia, jak t.to j.jest. Co t.to za uczucie, g.gdy ktoś, b.bierze cię, w.wbrew Twojej w.woli.- łka cicho.

-Shh.. spokojnie! Proszę Cię, nie płacz! Wszystko, tylko nie płacz!

Ogarnęła mnie panika. Nigdy nie wiedziałem, jak mam uspokoić kobietę. Z Red, było na tyle prosto, że wystarczyło ją przytulić i się uspokajała. Co ja mam teraz zrobić?

Odpinam szybko pas i staram się przejść, na tyły samochodu. Czuję okropny ból, w dole pleców, ale staram się go zignorować. Louis, mierzy mnie groźnym wzrokiem, ale nie komentuje moich akrobacji. Gdy tylko siadam koło Larry, przyciągam ją do swojej klatki i mocno przytulam, szaptając uspokajające słowa. Po dziesięciu minutach, dziewczyna zasypia zmęczona, własnym płaczem. Wzycham z ulgą. Na szczęście, poskutkowało. Gorzej by było, gdyby wpadła w jeszcze większą histerię. Powinna była jechać z Red.

-No no. Kto by pomyślał, że wielki Liam Payne, szef najgroźniejszego gangu, w całym U.K. będzie taki delikatny i wyrozumiały wobec kobiety?- naśmiewa się ze mnie, mój własny brat..

-A weź spierdalaj.- odpyskowałem mu.- A Ty, to co? Święty? Myślisz, że nie widzę, jak ciągle z kimś piszesz? Kim jest ta 'szczęściara'?

Take What You Need Sweetheart. || A.I. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz