XL. 'Prawie ją zgwałciłem.'

981 58 8
                                    

Jeżeli to czytasz, to pozostaw po sobie gwiazdkę lub komentarz. Dla Ciebie to tylko chwila, a mi daje to wiele radości i niezłego kopa, do dalszego pisania.

Plus przeczytaj, krótką notkę pod rozdziałem! :3

Nie sprawdziłam.

Liam POV

-Harry, spokojnie. Mów wolniej, bo nic nie rozumiem.- Styles, zadzwonił do mnie przed chwilą. Mówił tak szybko, że nie zrozumiałem ani słowa z jego monologu.

-Mieliśmy wypadek...

-Co? Jaki wypadek?!- przerwałem mu nagle.

-No, może nie o tyle wypadek, co stłuczkę. Nikomu nic się nie stało..

-To w czym problem?- przerywam mu, zirytowany.- Co to za problem się dogadać?

-Problem jest taki, że to byli tajniacy.. Przypieprzyliśmy, w samochód policyjny. Dzwonię z aresztu. Weź przyjedź i nas wyciągnij!- wręcz wykrzykuje ostatnie zdanie.

-Już jadę.

Rozłączam się, szybko schodząc po schodach. Kieruję się w stronę drzwi do garażu. Jak to się stało? Myślałem, że Styles jest odpowiedzialny! Że przy nim, najszybciej nauczy się prowadzić! Nie powiem, zawiodłem się i to bardzo. Co w tym czasie, robił Calum? Nie mógł zainterweniować?

-Stary, gdzie idziesz?- słyszę za sobą, charakterystyczny głos. Louis.

Odwracam się, w jego stronę. Stoi oparty o framuge drzwi, ręce ma skrzyżowane na piersi, a brew wysoko uniesioną do góry. Chyba wyczuł pismo nosem.

-Red, Harry i Cal, mieli wypadek.- tłumaczę mu krótko, po czym wchodzę do garażu.

Kieruję się do mojego wielkiego Hummera H5.

-O matko!- krzyczy przestraszony.- W którym szpitalu leżą?! Jadę z Tobą!

Szybko wskakuje, na siedzenie pasażera. Kręcę głową, na jego zachowanie, ale nie komentuje tego. Wyjeżdżam z posesji, kierując się w stronę komisariatu policji.

-Jak Ty tak możesz, spokojnie siedzieć?!- wrzeszczy na mnie.- Gdzie Ty, w ogóle jedziesz, głąbie! Szpital jest w drugą stronę!

-Louis, ogarnij się. Nic im się nie stało. Żyją i mają się dobrze. Gorzej z ich wolnością.- mówię niewzruszony, jego wybuchem.

-Co..? Co masz na myśli?- pyta, tym razem spokojniej.

-Uderzyli w tajników. Nikomu nic się nie stało, ale jednak ich zgarnęli.

-Liam, jesteś takim idiotą!- wzdycha głośno i chowa twarz w dłoniach.- Wiesz co ja tu przeżywałem? Normalnie ze strachu, to prawie bym zszedł na zawał!

-Spokojnie, nie dałbym Ci umrzeć.- uśmiecham się do niego. Chłopak kręci głową, ale po chwili i na jego twarzy gości już uśmiech.- Tylko, tak się zastanawiam, na jakich debili musieli trafić, że ich zgarnęli.

-Na pewno, jacyś nowi. Ale że też Harry albo Cal, jakoś nie zareagowali...

-Nie wiem. Sam tego nie rozumiem...- westchnąłem głośno.

Po dziesięciu minutach, zatrzymuję się przed budynkiem. Gdy tylko weszliśmy z Lou, do środka wzrok wszystkich osób, wylądował na nas. Wręcz czuję strach tych ludzi, gdy przechodzimy obok.

-W c.czym mogę Panu p.pomóc?- zwraca się do mnie, uprzejmnie młoda policjantka, siedząca za biurkiem. Nawet ona wie, kim jesteśmy. Piękne jest to, że policję też  mamy w garści. Życie, jest jednak wspaniałe.

Take What You Need Sweetheart. || A.I. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz