LXVII. 'Gdyby Ashton ją teraz widział..'

476 45 10
                                    

Chciałabym wam bardzo podziękować za wasze komentarze, które sprawiają, że ogromny uśmiech pojawia się na mojej twarzy!

Jesteście cudowni i dziękuję wam za wszystko! Xxx

Jeśli to czytasz, pozostaw po sobie gwiazdkę lub komentarz.

Red POV

Od wysłania 'wiadomości' do Joseph'a, minęło kilka tygodni, podczas których nie zmieniło się nic.

Nic, poza faktem, że Rossen gdzieś zniknął i nigdzie nie mogliśmy trafić na jego ślad.

A żebym im nie powtarzała, że należy go zgarnąć, dopóki wiemy gdzie jest.

Oni jednak postanowili, że się z nim trochę 'pobawią', żeby bał się ich jeszcze bardziej.

No i proszę bardzo; mają to czego chcieli. Jose stał się nieuchwytny.

Zaśmiałam się cicho, przypominając sobie ich zdziwione miny, które następnie przerodziły się w rozgniewane, gdy pewnego pięknego poranka, przyszedł do nich jeden z moich ludzi, z informacją, że stracili jego trop.

Akurat byłam wtedy z nimi i szukałam jakichś tam osób, więc doskonale znam każdy szczegół tego spotkania.

Czy się bałam?

Odpowiedź brzmiała nie. Nie bałam się go. Cały ten czas, zanim go znaleźli, był wolny i jakoś nic mi się nie stało, więc dlaczego nagle miałoby się to zmienić? Z resztą, miałam najlepszą ochronę na świecie, a dodatkowo, sama stałam się bardziej uważana.

-Red?- zapytał cicho Charlie, gdy pewnego dnia, ponownie zawitałam w domu Jack'a.

Spuściłam Muffin'a ze smyczy, a ten od razu pognał w stronę JJ'a, którego wręcz uwielbiał, bo ten zawsze miał coś dla niego. Jak dziecko.

-Tak, Char?- opowiedziałam, witając się z nim zwyczajowym całusem w policzek.- Cześć JJ.

-Myślałem nad tym, co ostatnio mi powiedziałaś..- powiedział niepewnie.

-Prościej.- zaśmiałam się, nie wiedząc do czego chłopak pije.

Usadowiłam się wygodnie na kanapie i krzyknęłam do Jack'a, który stał akurat w kuchni; Kochanie, zrobisz mi kawy? On tylko się roześmiał i pokiwał głową na zgodę. Charlie usiadł na fotelu na przeciw mnie. Było po nim widać, że lekko się stresuje i jest niepewny.

-O Luke'u..

-Och, to.- spojrzałam na niego wymownie.- Co postanowiłeś?

-Nie mogę mu tego zrobić, Red.- powiedział na jednym oddechu, spuszczając swój wzrok.- Nie mogę. Ja..

-Spokojnie, Char..- nachyliłam się lekko i uścisnęłam jego dłoń.- Dzięki.- powiedziałam do Collins'a, gdy postawił przede mną kubek z parującą kawą.

-Cześć, mała.- przytulił mnie mocno, po czym opadł obok mnie.

-Wiem, że to dla Ciebie trudne.- mój wzrok ponownie spoczął na ciemnym blondynie.- I nie zamiarzam kwestionować Twoich decyzji. Rób jak uważasz.

Jego zielone tęczówki pojaśniały było w nich widać ulgę.

-Nie chce aby..

-Wiem Charlie. Nie musisz mi tego tłumaczyć.- przerwałam mu.- Nie ma nic gorszego, niż zranić osobę, na której nam zależy. Wiem, że to dla Ciebie trudne.

-Matko, jak sentymentalnie.- zakpił Carl, który akurat wszedł do środka.- Hej Red.

-Hej Carly.- zaśmiałam się.

Take What You Need Sweetheart. || A.I. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz