ROZDZIAŁ 24

1.8K 43 23
                                    

Xavier

Dotarliśmy na miejsce dosyć szybko. Lot minął dosyć spokojnie, nie licząc tego, że pielęgniarka, która mi towarzyszyła na początku zaczęła panikować, bo leciała samolotem tylko dwa razy.

Ośrodek, do którego trafiłem okazał się przytulną miejscówką w niewysokich górach. Cały budynek, jak i jego wystrój był utrzymany w klimatach drewna i kolorach ciepłego brązu. Było klimatycznie i po prostu komfortowo jeśli tak mogłem nazwać miejsce, skąd być może już nigdy nie wyjdę żywy.

Dostałem klucze do swojego pokoju. Również miał wystrój złożony z drewna, z wielkim oknem i widokiem na las. Pośrodku stało wygodne łóżko szpitalne i parę szafek. Prawie zapomniałem, że to wciąż placówka przeznaczona do leczenia.

Nawet personel okazał się uprzejmy. Wiedziałem, że nawet mimo charakteru tego pobytu, spędzę tu całkiem miło czas.

Pielęgniarka, która tu ze mną przyleciała także dostała swoje miejsce, ale w innej części budynku.

Teraz pozostało mi się tylko rozpakować i czekać na cud.

Kiedy skończyłem organizować się w pokoju, postanowiłem zwiedzić miejsce mojego pobytu na kolejne parę tygodni, a może miesięcy.

Wydostałem się na lekko oświetlony korytarz i przemierzyłem szereg drzwi, prowadzących do lokali innych chorych pacjentów.

Nagle natknąłem się na windę. Niewiele myśląc wkroczyłem do środka i nacisnąłem niższe piętro. Jak się okazało wyjście z windy prowadziło bezpośrednio do jadalni.

Było w niej sporo ludzi, którzy mimo swojej sytuacji śmiali się, dyskutowali i byli pełni energii.

Może czas również czerpać coś z życia, o ile jeszcze coś mi z niego zostało.

Bez chwili namysłu usiadłem przy pierwszym stoliku po lewej.

~~~

Christine

Chloe siedziała tuż obok mnie na kanapie. Była już trochę pijana, lecz wciąż dzielnie składała słowa w miarę sensowne zdania.

- No i słuchaj, ten mój narzeczony to jakiś tępy chuj - wzruszyła ramionami łapiąc za butelkę z winem.

Patrzyłam z politowaniem jak bierze kolejny łyk napoju. Opowiadała mi coś o swojej drugiej połówce, ale szczerze mówiąc wcale jej nie słuchałam. Nie dlatego, że za dużo wypiłam, bo nie byłam nawet wstawiona. Po prostu moje myśli wirowały wokół czegoś innego. A raczej kogoś. Po raz kolejny...

- Ja mu powiedziałam, że nie zgodzę się na przemalowanie ścian na biało, bo już za dużo bieli mam w szpitalu. On za to nie chce czarnych ścian. Potem dodał, że nigdy nie daję za wygraną, no więc wyszłam do pracy godzinę wcześniej niż zwykle, przy okazji trzaskając drzwiami zbyt mocno - głos koleżanki wyrwał mnie z zamyślenia - Wiesz w ogóle o czym ja mówię?

Potrząsnęłam głową, próbując szybko wymyślić jakąś sensowną odpowiedź.

- Myślę, że powinnaś dać mu z liścia - parsknęłam bez większego zastanowienia.

Otherside [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz