Christine
Od tamtych feralnych wydarzeń minął równo tydzień. Myślałam, że ten występek, atak i gwałt były winą alkoholu. Byłabym w stanie to zrozumieć, chociażby w małym stopniu. Ale problem tkwił w tym, że Xavier nie żartował. Był śmiertelnie poważny. Nawet kiedy już wytrzeźwiał, jego zdanie i nastawienie nie uległo zmianie. Pytałam go już chyba tysiąc razy co się stało, ale zawsze zbywał mnie krzykiem i frustracją. Jego żołnierze też nic nie zdradzali.
Czułam się jak niechciany śmieć, porzucona zabawka. Byłam dla niego przeszkodą. Nawet mijając mnie w domu potrafił nakrzyczeć na mnie bez powodu, albo szarpać.
Dzisiaj z samego rana kazał mi się przygotować na wieczór. Mieliśmy gdzieś jechać, ale jak zwykle nic nie zdradził.
Nie spaliśmy już w jednym łóżku. Wróciłam do początkowo wyznaczonego mi pokoju. Czasami w nocy, kiedy nie umiałam zasnąć Xavier przychodził do mnie, ale tylko po to by zobaczyć czy jestem bezpieczna. Być może została w nim jakaś cząstka czułości, czy chociażby troski.
Gotowa, w spódnicy do kolan i odświętnej bluzce, czekałam aż Xavier się przyszykuje. W końcu po pięciu minutach wyszedł ze swojej sypialni. Z tej samej, z której jeszcze do niedawna wychodziłam rano, otulona jego ramionami.
Kiedy do mnie podszedł, mocował się jeszcze z krawatem.
- Kurwa! Nie cierpię tego cholerstwa - przeklnął szarpiąc za niego.
- Pomóc ci? - zapytałam.
Zmierzył mnie powoli wzrokiem od góry do dołu.
- Odwal się - prychnął.
Po kilku sekundach był gotowy. Przed wyjściem zdążyłam jeszcze przejrzeć się w lustrze.
Nie przypominałam samej siebie. Oczy zapadnięte, włosy niedbałe, nawet cera jeszcze bledsza niż zwykle. Bił ode mnie mrok i szarość, a nie blask i seksapil, który towarzyszył mi od tylu lat. Do tego musiałam posłużyć się grubą warstwą makijażu, by zakryć siniaki, które zgotował mi Xavier. Zawsze stawiałam na lekki make-up, raz na jakiś czas szalałam z czymś ostrzejszym. Teraz jednak nie miałam innego wyboru. Inaczej wydałoby się, że słynny Desimone, zdobył nade mną pełnię władzy. Po części tak było, ale nikt poza naszą dwójką nie musiał tego wiedzieć.
Xavier szarpnął mnie za ramię i popchnął w stronę samochodu. Posłusznie usiadłam w środku, kuląc się w sobie.
- Gdzie jedziemy? - wymruczałam ledwie słyszalnie.
- Gówno cię to interesuje. Masz tylko dobrze się prezentować - odparł.
Kątem oka zauważyłam jak kierowca naszego auta spogląda w lusterku na Xaviera z karcącym wzrokiem.
- Jedziemy na urodziny mojego kolegi. Właściciela sieci hotelów - przewrócił oczami.
Kiwnęłam głową, nie dodając nic więcej.
Droga minęła nam w napięciu i milczeniu. Kiedy dotarliśmy na wyjście, samodzielnie wysiadłam z samochodu. Na czułości Xaviera i drobne, pełne miłości gesty nie miałam co liczyć. Przestał mnie już nawet całować, tłumacząc, że nie zasługuję na taki okaz sympatii.
CZYTASZ
Otherside [ZAKOŃCZONE]
RomanceXavier Desimone, szef jednej z największych mafii w całym Teksasie, zaborczy, zimny niczym stal, twardy i stanowczy. Kiedy chce osiągnąć jakiś cel, od razu to robi. Christine Charton słodka i niewinna, brutalna i wytrzymała zarazem. Trenując przez 1...