ROZDZIAŁ 22

2K 44 17
                                    

Christine

Byłam prawie gotowa. Wygodny strój, który nie krępuje moich ruchów, ale jest również całkiem ładny. Pod nim kamizelka kuloodporna na wszelki wypadek, chociaż nie chce mi się wierzyć, żeby rodzony brat mógł mnie zabić. Jednak nie ufam tej jego bandzie, której kompletnie nie znam.

Włosy spięte w wysoki kucyk, żeby nie plątały mi się wokół twarzy, poza tym w takiej fryzurze było mi przyjemnie chłodno.   Do tego dwie sztuki pistoletów i trzy rodzaje noży. Nie zamierzałam z nikim walczyć, ale nie mogłam iść tam bez żadnego przygotowania. Nie mogłam być pewna tego co się stanie.

Do tego oczywiście wiara w to, że uda mi się to spokojnie rozwiązać. Czułam jak buzuje we mnie energia, a wszystkie emocje się kumulują. Dalej nie miałam pojęcia co tak naprawdę chcę przekazać Winstonowi, ale czułam niesamowitą determinację. Na razie tylko to się liczyło.

Poza tym gonił mnie czas. Bałam się, ale za dwa dni Xavier miał wylot na leczenie. Nawet strach nie mógł mi pozwolić zaprzepaścić tej szansy. Lepszego momentu nie będzie.

Miałam się spotkać z Victorem przed jego domem. Nigdy w nim nie byłam, dlatego ciekawiło mnie jak "prowadzi się" podwładny największego biznesmena i mafiozy w promieniu kilkuset kilometrów.

Pokonywałam ulice miasta szybkim krokiem. Wyszłam z domu odrobinę za późno, dlatego musiałam nadać sobie szybsze tempo. Około godziny 10:15 dotarłam pod wyznaczony adres. Zamiast jednak iść przywitać się z Victorem, który stał na podjeździe, zaczęłam z uwagą przyglądać się budynkowi.

Był raczej średnich rozmiarów, na pewno mniejszy od domu Xaviera. Miał białą fasadę, z ciemnobrązowymi dodatkami. Ciemne, dębowe okna, których było bardzo dużo, musiały dawać sporo światła wewnątrz.

Przed drzwiami do domu był mały podest, na który można było wejść po pięciu schodach, w kolorze jakżeby inaczej - ciemnobrązowym. Na prawo od drzwi znajdował się wielki wjazd do garażu, w którym stały 3 pojazdy - jeden wielki, majestatyczny Harley, jedno terenowe Audi i jeden, lśniący Lexus.

Cała posesja była całkiem przyjemna. Miała ogród, trochę kwiatów i mnóstwo terenu zielonego, idealnego dla dzieci. Niestety z tego co wiem, Victor jeszcze nie doczekał się potomstwa, ponieważ jego dziewczyna zmarła przy porodzie wraz z dzieckiem.

- Hej, zamierzasz wreszcie się przywitać? - zauważyłam jak Victor do mnie macha.

- Ah, no tak. Wybacz - zachichotałam i podeszłam do niego, by dać się zamknąć w krótkim, przyjacielskim uścisku.

- Gotowa? - spytał wypuszczając powietrze z ust - Masz broń?

- Dwa razy tak - zapewniłam pokazując mu co ze sobą zabrałam.

- Dalej nie wiem jaki jest twój cel tej wyprawy - westchnął mężczyzna.

- I nie musisz wiedzieć. Sam powiedziałeś, że robisz to ze względu na Xaviera - próbowałam wymigać się od odpowiedzi.

Victor zgromił mnie wzrokiem.

- Powiedz, czy ty sama znasz ten cel? - zapytał ojcowskim tonem.

- Umm... Nie...? - przyznałam nieśmiało.

Po sekundzie oboje wybuchnęliśmy gromkim śmiechem.

Jednak teraz nie pora na żarty. Szybko spoważnieliśmy. Postanowiliśmy iść na pieszo, bo samochód mógł zostać zbyt szybko wykryty. Na szczęście obiekt, do którego zmierzaliśmy nie znajdował się bardzo daleko. W niecałe czterdzieści minut udało nam się dotrzeć do jednej z trzech małych fabryk na obrzeżach centrum. To właśnie tutaj miał być dzisiaj Winston. To skąd mam te informacje chyba powinno zostać tajemnicą, bo na pewno nie było legalne.

Otherside [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz