ROZDZIAŁ 15

2.3K 51 18
                                    

Christine

Zatkałam dłonią usta próbując nie krzyczeć. Ostrożnie podeszłam do Xaviera.

- Kto ci to zrobił?!

- Też bym chciał wiedzieć - wymruczał ledwie zrozumiale.

Miałam jeszcze milion innych pytań, ale nie to teraz było najważniejsze.

- Dasz radę dojść do łazienki? - machnęłam dłonią gdzieś w lewo.

Nie odpowiedział, zaciskając zęby. Wykonał tylko jeden ruch, po czym upadł na kolana. Podparł się dłońmi i przeklnął soczyście.

Momentalnie uklęknęłam przy nim z troską wymalowaną na twarzy.

- Okej, rozumiem... W takim razie jakoś musimy tam dotrzeć razem - westchnęłam wiedząc, że to nie będzie łatwe.

W odpowiedzi otrzymałam wyłącznie kiwnięcie głową.

Przyjęłam wygodną pozycję i zaparłam się najmocniej jak potrafiłam. Wtuliłam się wręcz w Xaviera, a raczej w większości w jego skrwawione ubrania i poczęłam próbować pomóc mu wstać. Na początku nic z tego nie wyszło, lecz z odrobiną wysiłku Xaviera daliśmy radę.

Kopnięciem otworzyłam drzwi do łazienki i szybko podsunęłam stojące w środku krzesło by usadzić na nim bruneta. Kiedy wreszcie udało się to wykonać głęboko odsapnęłam.

Kompletnie nie miałam pojęcia jak się nim zająć, bo pielęgniarka była ze mnie marna. Skończyłam studia dziennikarskie, nie medyczne. Mimo wszystko sytuacja wymagała poświęcenia. Zanim Victor, czy ktokolwiek inny by tutaj dotarł, Xavier zwyczajnie by się wykrwawił.

Po trzech godzinach makabrycznych zmagań z ranami Desimone wyglądał jako tako przyzwoicie. Oprócz poobijanej twarzy, rozciętej wargi, wielu zadrapań i śladów od ostrza noża na rękach i brzuchu, wszystko było w jak najlepszym porządku.

Oparłam się wykończona o umywalkę i spojrzałam z powagą na Xaviera. Jego wzrok był wbity w podłogę.

- Może teraz wyjaśnisz mi co się wydarzyło? - spytałam.

Po dokładnie trzech minutach milczenia przewróciłam oczami i powtórzyłam to samo pytanie. Tym razem otrzymałam odpowiedź zwrotną.

- Byłem z Victorem i Samem w jakimś opuszczonym magazynie na końcu Teksasu... Mieliśmy obejrzeć ten teren, bo zamierzaliśmy kupić tamtejsze tereny dla nowych inwestycji. Po godzinie uznałem, że mogą jechać do siebie, a ja tam jeszcze zostanę... Nie wiem skąd tych sześciu pieprzonych skurwieli wiedziało, że będę tam sam... Dwóch nie żyje, ale tamta czwórka... - wyjaśniał.

Skrzyżowałam ręce na piersi.

- Xavier, rozmawialiśmy o tym, że miałeś na siebie uważać, a ty zostajesz sobie sam w obcym miejscu, na dodatek opuszczonym! - wybuchnęłam.

- Chrissy, posłuchaj, to miało być zwykłe rozeznanie terenu dla spraw biznesowych. Nie miałem pojęcia, że to się tak skończy - mruknął bawiąc się swoimi palcami.

- Myślałam, że masz w sobie więcej rozumu - prychnęłam wykonując jakiś zamaszysty, teatralny gest.

Wtedy to, Desimone wstał bez słowa, choć z pewnym trudem. Wyszedł z łazienki z głową spuszczoną w dół.

Otherside [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz