ROZDZIAŁ 25

1.7K 48 26
                                    

Christine

Trafiliśmy do jego domu w dosłownie parę minut. Na szczęście mieszkanie mieściło się na pierwszym piętrze, więc nie musiałam przemęczać nóg. Było względnie małe, ale tak jak mówił Matt, przytulne i ciepłe. Pachniało w nim wanilią i świecami zapachowymi.

Kiedy Matt zamknął za nami drzwi, ja drżącymi rękoma zdjęłam płaszcz. Na samą myśl tego, co miało się za chwilę wydarzyć czułam zimne dreszcze.

- Chcesz coś obejrzeć? - spytał chłopak odkładając klucze na szafkę stojącą nieopodal.

Policzyłam w myślach do trzech, żeby się uspokoić.

- W zasadzie... - zaczęłam.

Odwróciłam się twarzą do niego. Pokonałam szybko dzielącą nas odległość, przystając na moment. Spojrzałam w jego lśniące oczy i powoli złączyłam nasze usta.

Nie musiałam się zbytnio wysilać, bo Matt był niewiele wyższy ode mnie. Była to dziwna alternatywa, w porównaniu z Xavierem, przy którym musiałam stawać na palcach.

Matt na początku trochę oszołomiony położył dłonie na moich ramionach, jakby chciał mnie odepchnąć. Kiedy jednak pogłębiłam pocałunek, on również go odwzajemnił.

Powoli zjechał rękoma na moją talię i złapał ostrożnie. Jego dotyk był niemal niewyczuwalny, ale w gorszym tego słowa znaczeniu. Miałam dziwne wrażenie, jakby bał się mnie dotknąć. Przez chwilę chciałam zapytać czy jest prawiczkiem, ale w porę się powstrzymałam.

Po kilku minutach zaczął mnie kierować do jednego z pokoi znajdujących się po prawo. W czasie tej drogi udało mu się uporać z moim błyszczącym topem.

Weszliśmy do pomieszczenia wciąż nie odrywając warg od siebie. Z kolejnym krokiem poczułam, że dobijam do twardej ramy łóżka, ale Matt w porę mnie złapał i delikatnie ułożył na pościeli. Pachniała wanilią, tak jak wszystko w tym mieszkaniu.

Bez zbędnej gry wstępnej, postanowiłam zrobić co muszę i jak najszybciej skończyć.

Ściągnęłam jego biały sweter i rzuciłam na podłogę. Jego twarz wciąż była blisko mojej, a lewa ręka, na której się podpierał znajdowała się obok mojej głowy.

Wolną dłonią rozsunął zamek czarnej, skórzanej spódniczki.

Jego usta zjechały odrobinę niżej, na skórę szyi, dekoltu i piersi. Chłopak szybko pozbył się mojej bielizny.

Mimowolnie się skrzywiłam, kiedy rozpinałam zamek jego spodni. Przygryzłam nerwowo wargę, próbując udawać dobrą minę do złej gry.

Kiedy już wszystkie nasze ubrania spoczywały na zimnych panelach, posłałam mu pokrzepiający uśmiech, chociaż chyba bardziej wyglądało to jak wołanie o pomoc.

Gdy wszedł we mnie powolnym ruchem zmusiłam się do uśmiechu. Pozwoliłam mu nadać tempo i kontrolować całą sytuację.

Po paru pchnięciach zręcznie obrócił mnie na brzuch co było dosyć dobrym krokiem, bo czułam się odrobinę lepiej nie widząc jego twarzy. Było mi nawet przyjemnie, chociaż umyślnie, jak na zawołanie wyduszałam z siebie jęki i krzyki.

Kiedy poczułam, że jest bliski spełnienia postanowiłam trochę urozmaicić mu życie i sama poruszałam biodrami w miarę możliwości. Jak się okazało, doszedł po paru sekundach z głośnym jękiem.

Ja natomiast zmobilizowałam się i jak najlepiej odwzorowałam kobiecy orgazm.

Zabawa oczywiście nie trwała długo, bo po godzinie Matt zaczął ostentacyjnie ziewać i z uśmiechem ułożył się na poduszce.

Otherside [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz