» Rozdział 16 «

569 80 271
                                    


Rozdział dedykowany wszystkim, którzy wzięli udział w zabawie i bardzo się starali. Dziękuję 😘

^^^^^^

Zamknęła się w kabinie. Potrzebowała jeszcze chwili, zanim wróci do ludzi. Próbowała sobie wmawiać, że ludzie Wspólnoty uwielbiają plotki, jednak w tej sytuacji za dużo do siebie pasowało.

Wyszła z łazienki, krocząc z wysoko uniesioną głową na salę. Ubrała się w spokój. Bo tylko on nigdy jej nie zdradził. Stał się jej siłą. Tylko myśląc trzeźwo, potrafiła uratować się w każdej sytuacji. Miała wiele lat na próby i błędy. W końcu znalazła idealny sposób na przetrwanie. Spokój był jej przyjacielem.

Szła, patrząc na stolik, przy którym siedział mąż. Usiadła na swoje miejsce, przewieszając torebkę. Przysunęła się bliżej i nalała sobie wody.

– Jak tam? – zwrócił się do niej Marek.

– Dziękuję, dobrze. – Uśmiechnęła się grzecznie. – A ty jak się bawisz?

Marek dziwnie na nią spojrzał i zacisnął wargi, przemówił dopiero po chwili.
– Całkiem fajnie. – Upewnił się, że brat z bratową są zagadani i nachylił się do Izy. – Gdyby coś się działo, wiesz, że możesz mi powiedzieć, prawda?

– Tak. – Przytaknęła ruchem głowy, sięgając po szklankę.

Odsunął się, przebiegając wzrokiem po jej twarzy. Wciąż mu coś nie pasowało. Coś się w niej zmieniło. Tylko nie wiedział, co...

Podwinął rękawy koszuli i położył silną rękę na stoliku, rozglądając się po sali. Próbował znaleźć tam jakąś odpowiedź, co do tego, co się wydarzyło w łazience. Jego przedramię się napięło, gdy bawił się widelcem. Iza wpatrywała się w falującego po wpływem ruchów smoka. Niby widziała już jego tatuaże pierwszego poranka, gdy poszła go obudzić, ale nie miała czasu im się przyjrzeć. Wtedy ją zaintrygowały. Teraz odwróciła wzrok. Nie chciała pozwalać sobie na słabość do Marka. Wolała pozostać czujna i posiadać przynajmniej odrobinę władzy w tym małżeństwie. Mogła mieć władzę nad samą sobą. Nad swoimi myślami. Tego nauczyło ją życie we Wspólnocie.

Każda kobieta na tej sali dokonywała wyboru. Każda innego. Każda szukała najłatwiejszej drogi dla siebie.

Iza wolała zachować trzeźwość, nie dać się emocjom, kalkulować i przewidywać. To mężczyźni najczęściej tracili nad sobą panowanie, na przykład jej ojciec. Dlatego ona go nie traciła. Przewidując jego ruchy, mogła zapobiegać wielu sytuacjom. Wiedziała o nich coś, z czego oni nie zdawali sobie sprawy.

Myśleli, że są wielcy, niepokonani i władczy. Tak myśleli i kąpali się w pewności siebie. Ona uważała, że im lepiej poznasz mężczyznę i jego emocje, tym lepiej będziesz umiała nimi żonglować. I tak można wykiwać mistrza manipulacji. Gdy myśli, że ma nad tobą władzę, a to ty pociągasz za sznurki.

Jej lekcje były bolesne. Po niektórych nadal miała na ciele blizny. A każda z nich przypominała jej, że spokój i tylko spokój może pomóc.

*****

Minęły kolejne dwa tygodnie, w których Marek coraz mniej rozumiał żonę. Wydawało mu się, że są na dobrej drodze do tego, żeby się zaprzyjaźnić. Tymczasem ona nagle zrobiła ogromny krok w tył. Nie miał się czego przyczepić, bo zachowywała się perfekcyjnie pod każdym względem. Prawie pod każdym. Wychodziła z nim, zachowując się, jak na idealną żonę przystało. Zawsze miło rozmawiała z jego rodziną, odwiedzała Anielkę sama od siebie, potrafiła też utrzymywać na dobrym poziomie relacje ze swoją rodziną. Lawirowała między ludźmi, obowiązkami i przyjemnościami, jak gdyby nic jej nie przeszkadzało. A to go dziwiło... Tym bardziej że akurat od niego się odsunęła. Niby nadal podawała posiłki pod nos, pytała o samopoczucie i chętnie wysłuchiwała, jak było w pracy. A jednak... z nim nie dzieliła się już niczym. Nie odkryła się przed nim nigdy więcej. Nawet jeśli pytał, co robiła i jak spędziła czas, opowiadała pokrótce i ze stoickim spokojem. A jednak... czegoś brakowało. Miał wrażenie, że tamtego dnia powiedziała prawdę. Iza prowadziła drugie życie. I zamierzał się dowiedzieć jakie.

Diabeł Stróż 2 (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz