» Rozdział 44 «

639 73 164
                                    


Dobrze, kochani. Tyle osób poprosiło, że nie mam serca Wam odmówić. Tym razem rozdział ode mnie, bez żądania ;) Bomba numer... zgubiłam się, która... 


^^^^^^

Mijały całe długie godziny, w których zdążyła wypłakać wszystkie możliwe łzy, wziąć się w garść, a nawet posprzątać skutki ich kłótni. Dzwoniła, ale nie odbierał. Teraz żałowała wielu rzeczy, przede wszystkim tego, że nie potrafiła się kłócić, nie umiała się bronić, przekrzykiwać, wtedy usłyszałby to, co wyżerało ją goryczą. Zawsze uciekała od takich sytuacji, więc gdy nadeszła chwila, żeby o siebie walczyć, dała kompletną plamę. Skupiła się na swoim bólu, na innej kobiecie, choć powinna bronić siebie, ich związku, wszystko wyjaśnić na spokojnie mężowi. Sama czuła się zdradzona, więc gdy zarzucił to jej, ich rozmowa zboczyła z właściwego toru. Jednak w tym momencie nie było jej dane tego naprawić. Marek zniknął, nie odbierał, nie odzywał się, a ona nie wiedziała, gdzie w ogóle mogłaby go szukać. Nawet nie martwiła się o siebie, nie skupiała się na tym, że w każdej chwili mógłby ktoś po nią przyjść i zabrać na przesłuchanie. Podjęła już decyzję. Stanie po stronie Marka, bo on jako jedyny na świecie stanął kiedykolwiek w jej obronie. Była gotowa powiedzieć wszystko, co tylko by jej kazał, nawet sprzeciwiając się własnej rodzinie.

Chodziła od okna do okna, czekając na męża i obiecując sobie, że tym razem rozmowa będzie wygląda inaczej. Ułożyła sobie wszystko w głowie, miała plan. Pierwszy punkt brzmiał: Prawda i sama prawda. Żadnych ucieczek.

Podeszła po raz kolejny do okna i go zobaczyła. Serce stanęło, a wargi zadrżały. Marek trzymał się płotu, chwiał się i rozmawiał przez telefon. Upił się? Takiego scenariusza nie przewidziała. Nie miała pojęcia, jak on zachowa się w takim stanie i to pod silnym wzburzeniem. Mąż się poruszył, zrobił dwa kroki, chowając twarz w dłoni, ona na szybko próbowała wymyślić najlepszą dla siebie opcję. Powinna czekać w przedpokoju czy się schować? Czym zdenerwuje go bardziej? Z ojcem bywało różnie, nie szło przewidzieć, czego oczekuje, bo zawsze oczekiwał czegoś zupełnie innego niż akurat z matką robiły. Tak naprawdę szukał zaczepki. Pomasowała nerwowo czoło, widząc, że Marek zbliża się do domu, miała ledwie kilka sekund na decyzję.

Postanowiła zaryzykować. Zbiegła po schodach i stanęła niedaleko drzwi. Do środka wszedł mąż, blady, wycieńczony, jakby miał zaraz zwymiotować.

– Marek...

– Nie teraz – przerwał, zamykając za sobą drzwi i opierając się o ścianę.

Piłeś? – Chciała zapytać, ale nie znalazła odwagi.

– Czy mogę coś powiedzieć?

– Nie teraz – powtórzył twardo, patrząc przed siebie, jakby był właśnie w jakimś innym świecie.

Jego telefon zadzwonił, a on bardzo nerwowo go odebrał.
– Miej dobre wiadomości, błagam... – zadrżał mu głos, czego się nie spodziewała. Słuchał rozmówcy, a w oczach pojawiły się łzy. Nie dowierzała, że coś nim tak wstrząsnęło i nie miała pojęcia, czy chodzi o nią, czy jednak nie.

Marek odłączył się, nie żegnając z rozmówcą. Schował twarz w dłoniach, opierając łokcie o kolana. Iza zagryzła wargę, ignorując coraz mocniej bijące serce. Albo coś się stało, albo właśnie się stanie. Miała wrażenie, że zaraz zemdleją oboje.

– Marek... czy... czy coś się stało?

– Idź sobie.

– Ale, proszę... Pozwól mi wyjaśnić.

Diabeł Stróż 2 (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz