⁶cel⁶

293 31 4
                                    

- Przez chwilę myślałem, że już po tobie. - powiedział Youngtaek następnego dnia, gdy szli z rana na ćwiczenia.

- Bardzo żałośnie wyglądałem? - westchnął Wooyoung mimowolnie dotykając swojego nosa, w który wczoraj oberwał.

- Coś ty, każdy na twoim miejscu wyglądałby tak samo. Dongho był po prostu złośliwy stawiając waszą dwójkę razem.

- Seonghwa nie odezwał się słowem, kiedy wrócił wieczorem do pokoju.

- Może i dobrze, skoro i tak nie miał nic miłego do powiedzenia.

- Może i tak.

Tym razem szli prostszą drogą, nie musieli skakać do dziury, choć zapewne większość nie miałaby już przed tym oporów. Przeszli obok ratusza, kierując się po schodach w dół, aż znaleźli się w tunelu, który schodził coraz niżej, prowadząc do kwatery głównej. Tam wyszli na ogromny dziedziniec, o tej porze jeszcze opustoszały, gdzie zatrzymali się na samym jego środku.

- Pięć okrążeń wokół dziedzińca na rozgrzewkę. - nakazał Dongho spoglądając na zegarek na swojej lewej ręce. - Ruchy!

Wooyoung nie chciał znów się ośmieszyć, więc posłusznie ruszył wraz z grupą dookoła dziedzińca, nie za szybkim tempem, ale też nie tak wolnym, by odstawać od reszty grupy. Jego kondycja nie była na zniewalającym poziomie, to wiedział, ale mimo to nie chciał, by inni to zobaczyli. Wierzył, że może tego dokonać i taką drogę wybrał. Mimo wszystko ekscytowała go myśl o życiu tutaj i chciał dobrze się spisać. Nie był leniwy, wręcz przeciwnie. Jeśli postawił przed sobą cel, musiał do niego dążyć, do póki go nie osiągnie, taki już był. Nawet jeśli na ten moment wydawał się on być niemożliwy do spełnienia.

Gdy wszyscy zatrzymali się po piątym okrążeniu na środku, jego nogi płonęły żywym ogniem, podobnie jak płuca i gardło. Youngtaek też był zmęczony, w końcu nie byli przyzwyczajeni do takiego trybu życia.

Wooyoung wierzył jednak, że jeśli chce stać się dla siostry największym wsparciem i chronić ją przed wszelkim złem, musi wytrwać w swoim postanowieniu. Nie mógł zawieść rodziców po raz drugi.

Uderzał bezsensownie w worek treningowy, czując jak boleśnie pieką jego kostki od twardego materiału

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Uderzał bezsensownie w worek treningowy, czując jak boleśnie pieką jego kostki od twardego materiału. Czuł się strasznie słaby pośród wszystkich rekrutów, którzy radzili sobie chyba nieco lepiej od niego. On czuł jak jego mięśnie powoli odmawiają mu posłuszeństwa, a on opada z sił, mimo że ćwiczyli niecałe 40 minut. Zatrzymał się oddychając głęboko i patrząc na swoje dłonie, które odsłonięte zaczynały krwawić od silnych ciosów. Otarł pot z czoła odgarniając włosy do tyłu, po czym pomachał dłońmi w powietrzu mając nadzieję, że przyniesie mu to jakąś formę ulgi.

- Jeśli nie chcesz zedrzeć sobie całej skóry, załóż to. - usłyszał głos obok siebie, na co odwórcił się lekko zdezorientowany. Spojrzał na czarny materiał trzymany przez Sana, po czym przejął go niepewnie i owinął wokół swoich nadgarstków. - Nie możesz polegać tylko na sile rąk.

Unbreakable • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz