Wszystko było ustalone. Mieli obmyślony plan działania, by już następnego dnia spróbować wydostać się z tego więzienia. Została im ostatnia noc wśród Maeum, nim raz na zawsze pożegnają się z miastem lub wpadną w sidła Mugi i zostaną ukarani.
Wooyoung tej nocy nie mógł w ogóle zasnąć. Cały czas myślał o rodzicach, o siostrze, a także o Yeosangu, którego zostawił i z którym nie widział się już dobre pół roku. Tęsknił za nimi wszystkimi i żal mu było odejść bez pożegnania. Nie był pewien, czy jego serce to wytrzyma.
- Nad czym tyle myślisz? - usłyszał cichy głos Sana, jak i zaraz potem ręce obejmujące jego talię.
- Boję się - przyznał szczerze. - Jeśli nam się nie uda, zapewne zostaniemy ukarani, mogą nas nawet za to zabić. Z drugiej strony, jeśli się uda, odejdziemy stąd bez śladu i pożegnania...
- Myślisz o rodzinie?
- Ta... Ciężko mi pogodzić się z tym, że już więcej ich nie zobaczę...
- Niektóre decyzje nie są łatwe - westchnął San. - Sam nie wiem, co zrobiłbym na twoim miejscu, bo ja nie mam nikogo za kim mógłbym tęsknić. Uciekam z tobą, bo to na tobie najbardziej mi zależy.
- Gdybym znalazł sposób... Uciekłbym razem z nimi. Ale nie mogę ich narażać. Sam ryzykuję życiem, a oni nie są niczemu winni.
- Więc co zamierzasz zrobić?
- Nic. Nie mogę teraz mieszać. Wszystko jest ustalone, jutro zaczynamy praktycznie nowe życie. Niech zostanie wszystko tak, jak jest... - powiedział wtulając się w ciało starszego.
- Wiem, że to niełatwe - pocieszył go San. - Ale jestem z ciebie dumny, zetak daleko zaszedłeś. Dodajesz nam wszystkim siły.
- Przestań. Wiem, że to nieprawda.
- Nie kłamię. Gdyby nie ty, żadne z nas nawet nie pomyślałoby o ucieczce.
- To w dużej mierze też twoja zasługa.
- Ja tylko płynąłem z prądem - uśmiechnął się delikatnie rozbawiony, powoli wsuwając dłoń pod koszulkę młodszego. - Nie postrzegaj siebie jako nic nie wartego. Jesteś dla nas wszystkich napędem do działania, nie tylko dla mnie - podniósł się i musnął subtelnie skórę na odsłoniętym ramieniu.
- Co robisz? - spytał Jung, nieco zaskoczony nagłą śmiałością.
- Płynę z prądem - odparł rozbawiony i okrył ich pościelą, po czym znalazł się nad młodszym, zaczynając całować jego usta, podczas gdy dłoń kontynuowała swoją wędrówkę.
Wszyscy musieli być gotowi o świcie, by jak najlepiej przygotować się do wędrówki. Wooyoung choć nie wyspał się tej nocy, czuł dziwny przypływ energii na myśl o ich dzisiejszym zadaniu. Podniósł się z łóżka, dopiero w tym też momencie przypominając sobie, co miało miejsce kilka godzin wstecz. Spojrzał na Sana, który również zaczął się zbierać, a gdy ich spojrzenia się spotkały, uśmiechnął się delikatnie zarumieniony. To dziwnie uspokoiło Wooyounga, który odczuwał niewyjaśniony niepokój związany z tą sytuacją.
Co najbardziej ich przerażało, to niewiedza. Nie było tak naprawdę wiadomo, co znajdą za murami, ani czy w ogóle uda im się przeżyć. Mieli po prostu nadzieję, że odizolowana część miasta tak naprawdę nigdy nie była jedyną pozostałością z cywilizacji. Musieli znaleźć miejsce, gdzie zaczną nowe życie, w lepszych warunkach, według lepszego systemu i wśród ljdzi, którzy będą szanować siebie nawzajem oraz decyzje, które podejmują.
Denerwował się i to bardzo, ale myśl, że ma przy sobie Sana w jakiś sposób go uspokajała. Do tej pory wszystko było dla nich łatwiejsze, gdy mieli siebie nawzajem, więc czuli się pewniej.
- Wszyscy już wstali? - zastanawiał się na głos, kierując się do głównego pomieszczenia, gdzie słyszał szmery.
- Pewnie tak.
- Mam nadzieję, że nie czekając na nas nie wiadomo jak długo.
- Spokojnie, i tak nie pójdą nigdzie bez nas. Jest jeszcze wcześnie.
- Mimo wszystko nie lubię być tym, na którego czekają.
Weszli do pomieszczenia, gdzie reszta żywo o czymś rozmawiała, jedząc przy tym ciepłe śniadanie przygotowane tym razem przez samego Changmina, który nie chciał budzić swojej ciotki tak wcześnie. Gdy tylko zauważył pozostałą dwójkę w wejściu, pomachał do nich i wskazał na miejsce dla nich, gdzie mieli usiąść.
Wooyoung na pewno będzie tęsknił za Maeum. To byli życzliwi ludzie, którzy tak naprawdę dali im wszystko, czego potrzebowali, nie oczekując nic w zamian. Nie zdawali sobie nawet sprawy, jakie mogliby mieć kłopoty, gdyby Mugi ich tutaj znaleźli. Był ciekaw, czy Changmin czuje się podobnie jak on, opuszczając rodzinę, nie wiedząc tak naprawdę, czy jeszcze kiedyś się zobaczą. Wooyoung nie miał nawet okazji się pożegnać i to go najbardziej dobijało. Nie wspominał nikomu o swoich planach, nie miał serca, a także bał się, że ściągnie na nich kłopoty, jeśli się z nimi skontaktuje.
- Jak się czujesz Woo? - spytał Yunho, widząc jego niemrawą minę.
Jung nie miał zbytnio ochoty na niego patrzeć, ale nie chciał pozostawiać go bez odpowiedzi. Mimo wszystko nie zapomniał, że chłopak o mało go nie zabił.
- Jest okej - powiedział wpatrując się w talerz.
- Ale widzę, że San zadbał o twoje wsparcie - wtrącił Seonghwa rozbawiony, a Wooyoung mimowolnie zasłonił ręką szyję, na której widniał ślad z dzisiejszej nocy.
- Daj mu spokój - skarcił go Hongjoong.
- A tak naprawdę - zaczął Youngtaek. - Coś cię gryzie, Woo?
Wszystkie spojrzenia skupiły się na sylwetce młodszego, a ten westchnął cicho, czując jak całe jego ciało spina się przez stres.
- Myślę o rodzinie. I o tym co się stanie, kiedy już uciekniemy.
Zapadła cisza, ale wszyscy rozumieli, co Wooyoung ma na myśli. Nie trudno było się domyślić, że nie jest dla niego łatwe tak po prostu odejść bez żadnego pożegnania, kiedy tak bardzo kochał swoją rodzinę. W końcu obiecał sobie, że będzie chronił Naeul, przez co chciał stać się silniejszy wstępując do Mugi.
- Nie powiedziałeś im, prawda? - spytał Changmin.
- Nie - zaprzeczył ze smutkiem.
- Jeśli właśnie tego potrzebujesz, porozmawiaj z nimi - zaproponował Seonghwa. - My poczekamy.
- Ma rację, nawet krótka rozmowa, chociażby przez telefon, może ci pomóc - zgodził się Hongjoong.
Wooyoung poczuł dłoń między łopatkami, na co podniósł wzrok na Sana, który spoglądał na niego z góry z uczuciem.
- Zaczekamy - powtórzył, zachęcając go, by mimo wszystko porozmawiał z rodzicami ten jeden ostatni raz.
Odłożył sztućce i wziął do ręki telefon, wybierając numer swojej mamy. Wpatrywał się w niego niepewnie, bojąc się odezwać po tak długim czasie. Czy jeszcze o nim pamiętali?
Stanął w progu budynku, delektując się rześkim porannym powietrzem, wciąż nie potrafiąc zebrać się w sobie, by zadzwonić.
Gdy już wziął głęboki oddech i miał to zrobić, usłyszał zamieszanie. Ktoś rozmawiał dość głośno, a chwilę później usłyszał krzyk.
- Wooyoung!
Yeosang?
...
a/ Chciałam zrobić dzisiaj dwa, ale jak zwykle nie wyszło xd
CZYTASZ
Unbreakable • Woosan ✓
FanfictionWooyoung od zawsze myślał, że będzie podążał śladami swoich rodziców. Nie sądził, że w wieku 18 lat przyjdzie mu opuścić rodzinny dom i rozpocząć zupełnie nowy rozdział w swoim życiu, pełen wysiłku, potu, krwi i nowych uczuć, które dały o sobie znać...