Wooyoung od zawsze myślał, że będzie podążał śladami swoich rodziców. Nie sądził, że w wieku 18 lat przyjdzie mu opuścić rodzinny dom i rozpocząć zupełnie nowy rozdział w swoim życiu, pełen wysiłku, potu, krwi i nowych uczuć, które dały o sobie znać...
Wszyscy byli już rozbudzeni, gdy statek wpływał do portu późnym wieczorem. Z zachwytem obserwowali całkiem nieznane im tereny, zabudowania, ludzi. Wszystko wydawało się być takie nierealne. Naprawdę istniał świat poza granicami Miasta, gdzie wychowali się zarówno oni, jak i wcześniejsze pokolenia. W przeciwieństwie do portu, gdzie poznali Donghwę i jego ojca, tutaj zabudowania były zadbane, a miasto było nieco większe i bardziej zaludnione. Wciąż nie do końca docierało do nich, że znajdują się w tym miejscu, z dala od domu, a mimo to wśród cywilizacji i innych ludzi, którzy zdawali się żyć tak, jak niegdyś było to na świecie, zanim nastały czasy wojen i jedynie pozostałości zostały otoczone murem i odcięły się od reszty świata. Zupełnie jakby wszystko zatrzymało się w miejscu, kiedy oni szli naprzód.
- To miejsce... - Wooyoung chwycił dłoń Sana wpatrując się w widok przed nimi. Naprawdę nie wierzył, że tu są, że to wszystko nie jest jedynie snem.
- Jest pięknie - dokończył za niego San.
- To aż dziwne. Wszystko w końcu weszło na odpowiednie tory, zaczynamy nowe życie w nowym miejscu, wszystko zostawiliśmy za sobą... zupełnie, jakbyśmy odrodzili się na nowo.
- Tutaj na pewno będziemy szczęśliwi.
- Nie wątpię w to. Wszyscy ludzie tutaj... Wyglądają na takich pozytywnych i szczęśliwych. Nie mogę się doczekać, aż rozglądniemy się wokół.
- Ja też. Ale cierpliwości, bez pośpiechu. To nie tak, że musimy się spieszyć - posłał mu delikatny uśmiech, a następnie wszyscy zaczęli przygotowywać się do opuszczenia statku.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Tuż przy porcie udało im się znaleźć niewielki motel, gdzie zatrzymali się na noc. Czekał ich trudny czas i na pewno niełatwo będzie się zaklimatyzować w nowym miejscu, znaleźć jakiś swój kąt, pracę. Byli dobrej myśli, choć odkąd wypłynęli kilka dni wcześniej, czuli ogromny stres związany z tym, co miała przynieść im najbliższa przyszłość. Co najważniejsze, mieli siebie i dzięki temu byli spokojniejsi.
Nowe twarze powodowały u nich podekscytowanie i zdenerwowanie. Wiele osób było ciekawych, skąd przybyli i dlaczego. Zapewne chcieliby zadać im masę pytań, ale dali im odpocząć po podróży. Obsługa motelu była bardzo sympatyczna i życzliwa, upewniali się co chwilę, że niczego im nie potrzeba, a nawet podpowiadali co do wyboru pracy w mieście. Takim, jak oni nie trudno było znaleźć cokolwiek, chociażby pomoc w jakiejkolwiek pracy fizycznej. Yeosang natomiast miał nieco trudniej. Jung zapewniał go, że dopóki trzymają się razem, nie musi się tym martwić i nie bać się prosić o pomoc.
W ten sposób właśnie minęły im pierwsze dni w nowym miejscu. Większość czasu spędzali na mieście, rozglądając się po okolicy, niektórzy też poświęcali czas na znalezioną pracę, a dopiero wieczorem wszyscy spotykali się znów w motelu. Wydawać się mogło, że miejsce to było idealne i nie chcieli nawet myśleć o opuszczaniu go. Inną kwestią jednak pozostawało miejsce do zamieszkania i przyszłość ich wszystkich.