Wooyoung czuł potrzebę porozmawiania z Sanem na temat egzaminu. Wiedział, co usłyszy, ale miał nadzieję na jakieś rady. Oczywistym było, że Choi będzie próbował podnieść go na duchu, wmawiając, że jest na tyle silny, by być nawet najwyżej w rankingu. Wooyoung jednak w to nie wierzył, pogrążając się w pewnego rodzaju rozpaczy, że nie posłuchał swojego najlepszego przyjaciela.
Ale wtedy nie poznałby Sana. Były więc tego dobre strony, a jedną z nich była także wolność. Miał jej tutaj o wiele więcej, niż w Gyeomson.
Jak się okazało, przed egzaminem czekały ich jeszcze ćwiczenia sprawnościowe. A mianowicie coś w stylu toru przeszkód. Było to jednak niebezpieczne, w jego mniemaniu, więc jeśli ktoś popełniłby choć mały błąd mógł zrobić sobie krzywdę. Obawiał się przez to, że nie da rady, choć zamierzał dać z siebie wszystko.
Czas również się liczył. Póki co nie oceniali ich wyników, gdyż były to dopiero ćwiczenia. Nie obeszło się jednak bez niemiłych, czasem nawet wulgarnych komentarzy.
Wooyoung czekał na swoją kolej, obserwując zmagania innych rekrutów, w tym Youngtaeka, który był przed nim. Nie bał się o niego, bo wiedział, że jest na tyle wysportowany, że sobie poradzi. Jednak nawet najsilniejsi popełniali błędy, więc nie zamierzał podchodzić do tego na luzie.
Zamarł przez chwilę, gdy dłoń chłopaka osunęła się, przez co zawisnął pięć metrów nad ziemią, trzymając się zaledwie jedną ręką metalu. Zacisnął mimowolnie pięści, kibicując mu po cichu. Wiedział, że jeśli spadnie, może nawet złamać rękę lub gorzej. Wtedy nie będzie w stanie podejść do egzaminu, co było prawdopodobnie równoznaczne z eliminacją.
Ruszył jednak dalej, ostatkiem sił podciągając się w górę i stając znów stabilnie na podłożu po drugiej stronie przeszkody. Inni zdawali się w ogóle nie przejąć tą sytuacją. Zupełnie jakby było im obojętne, czy chłopakowi stanie się krzywda. Może nawet oczekiwali, że niektórzy okażą się niezdolni do przejścia toru?
- Następny! - krzyknął Dongho, na co Wooyoung wziął głęboki oddech ustawiając się na swoje miejsce.
Nie obchodził go czas. Ważne było, by przeszedł przez całość bez żadnych kontuzji, bo wtedy może pożegnać się z zaliczeniem egzaminu.
Usłyszał gwizdek, więc ruszył, przebiegając jak najszybciej te kilkadziesiąt metrów w linii prostej, by zaraz potem napotkać pierwszą przeszkodę. Była złożona z trzech wysokich murków postawionych w odpowiednich odległościach od siebie. Oznaczało to, że każdy musiał wspiąć się do góry trzy razy, by przejść przez przeszkodę.
Wooyoung jednak objął inną, nieco bardziej ryzykowną taktykę.
Gdy był już na górze, nie zeskoczył w dół, a odbił się mocno od powierzchni, by wzbić się w powietrze, sprawiając przy tym wrażenia, jakby leciał. I przez chwilę wszyscy myśleli, że wykopał sobie grób tym pomysłem, ale ostatecznie, doskoczył do następnego, zaraz potem wybijając się ponownie, by znaleźć się na ostatnim, z którego ostrożnie zeskoczył, biegnąc dalej, nie zastanawiając się ani na sekundę.
Był zwinny, więc większość nie była dla niego aż takim problemem, jednak nie był zbyt silny, co pokazała przeszkoda, przy której omal nie spadł Youngtaek. Musiał użyć jedynie siły swoich ramion, by przedostać się na drugą stronę, a w jego przypadku porażka była bardzo prawdopodobna.
Znalazł więc inny sposób.
Nie było powiedziane, w jaki sposób przeszkoda ma zostać pokonana. Zrobił więc zamach, by zaczepić swoje stopy o metalowe rurki, co umożliwiło mu łatwiejsze przejście toru.
Był przed ostatnią przeszkodą, która była jedynie kolejną wspinaczką. Nie powinna więc sprawić mu problemu, jednak jeden nierozważny ruch wystarczył, by osunął się po ściance, a jego skóra na dłoni rozdarła się boleśnie, gdy chciał utrzymać się na wysokości. Jęknął cicho w bólu podciągając się na szczyt ścianki, by następnie zeskoczyć w dół, nie tracąc czasu na ostrożne schodzenie po stromej płaszczyźnie.
CZYTASZ
Unbreakable • Woosan ✓
FanfictionWooyoung od zawsze myślał, że będzie podążał śladami swoich rodziców. Nie sądził, że w wieku 18 lat przyjdzie mu opuścić rodzinny dom i rozpocząć zupełnie nowy rozdział w swoim życiu, pełen wysiłku, potu, krwi i nowych uczuć, które dały o sobie znać...
