¹²do niczego¹²

263 35 12
                                    

Wooyoung dawał z siebie wszystko zarówno na treningach z Sanem, jak i oficjalnym szkoleniu. Jeszcze tego nie widział, ale naprawdę robił postępy. Z każdym treningiem, jego mięśnie przyzwyczajały się do wysiłku i wzmacniały się, czego efekt mógł poczuć pod koniec następnego tygodnia. Nie był on jakiś wielki, był jedynie odrobinę silniejszy i panował nad swoim ciałem. Wszystko dzięki Sanowi, który ćwiczył razem z nim, cierpliwie, nie spiesząc się. Jednak postęp ten wcale mie przychodził tak łatwo. Wooyoung był wykończony i przekonany, że nie da rady przejść całego szkolenia. Chciał podzielić się swoimi wątpliwościami z Sanem, ale bał się, że ten nie okaże mu tego, co by oczekiwał. W końcu sam wybrał taką drogę, powinien się liczyć z tym, że nie wszyscy osiągają sukcesy.

Tego poranka jednak nie zastał Sana na dziedzińcu, co zapaliło czerwoną lampkę w jego głowie. Przecież San się nie spóźniał, coś musiało się stać. Ale co? Co mogło się stać wyszkolonemu żołnierzowi, który od dzieciństwa uczył się, jak się bronić w przypadku zagrożenia?

Przeczekał na dziedzińcu ponad pół godziny, nim zdecydował się wrócić do swojego pokoju i poczekać na godzinę zbiórki.

Bardzo tęsknił za swoim przyjacielem. Chciałby się z nim spotkać, ale wiedział, że do końca szkolenia nie wolno im samodzielnie opuszczać terytorium Mugi. Tak samo Yeosang nie mógł przekroczyć granicy strefy Gyeomson.

To wszystko do tej pory wydawało im się takie logiczne i naturalne. Wiedzieli, że czeka ich szkolenie i dorosłe życie, ale nie do końca byli świadomi, że spędzą ten rok osobno. Jeszcze przez ostatni tydzień szkoły przecież przekonani byli, że będą razem się uczyć wśród innych Gyeomson. Żaden z nich nie przypuszczał, że młodszy podejmie tak ryzykowną decyzję.

Czy jej żałował? Nie był do kina pewien. Może i było mu ciężko, był traktowany jak popychadło, ale wierzył, że to minie. A w Gyeomson już na zawsze pozostałby grzecznym chłopcem, który musi udawać, że odpowiada mu życie szarej myszki. Wiedział, że nie byłby tam szczęśliwy, nawet wśród rodziny. Co nie zmieniało oczywiście faktu, że również bardzo za nimi tęsknił i wiele by dał, by odwiedzić ich choć na chwilę.

Posługiwanie się bronią wciąż było dla niego nie lada wyzwaniem, zwłaszcza, że huk wystrzału powodował u niego lekki dreszcz niepokoju

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Posługiwanie się bronią wciąż było dla niego nie lada wyzwaniem, zwłaszcza, że huk wystrzału powodował u niego lekki dreszcz niepokoju. Nie sądził, by dał sobie z tym radę. Mógł się żegnać z jakąkolwiek pracą wśród Mugi. Może zostanie śmieciarzem? Do tego nie trzeba specjalnych kwalifikacji.

- Przestań wzdychać, dobrze ci idzie. - powiedział Youngtaek, który najwyraźniej obserwował go przez jakiś czas.

- Nie potrafię do tego przywyknąć...

- Daj sobie czas. I tak zrobiłeś było duże postępy, nie możesz ot tak być najlepszy.

- Marzenia... Chciałbym chociaż przejść przez szkolenie. Nawet z ostatnim miejscem w rankingu, ale żeby zdać.

- Jesteś mało ambitny. Mierz wysoko, na pewno ci się uda. Wiara w siebie to podstawa.

- Coś czuję, że ta wiara w siebie kiedyś mnie zgubi. - westchnął prostując się i wymierzając bronią w stronę tarczy.

Problemem nie była u niego celność. Miał dobry wzrok, mógłby nawet trafiać w sam środek, jednak siła wystrzału zawsze powodowała, że broń niemal wyślizgiwała mu się z dłoni. To było irytujące.

Nawet San powtarzał mu, że bardzo dobrze sobie radzi. Uważał, że poprawił się od ich pierwszego spotkania i Wooyoung nie mógł mu nie wierzyć, bo sam czuł się silniejszy. Jednak nie było to wystarczające, by dorównać reszcie rekrutów. Potrzebował stać się lepszym i silniejszym. Nie był jednak pewien, czy podoła.

- Gyeomson. - zatrzymał go Dongho po ich dzisiejszym szkoleniu. - Broń to nie zabawka. Zacznij ją brać na poważnie.

- J-Ja naprawdę się staram, a-ale-

- Nie mam do ciebie cierpliwości. Na chwilę obecną nie nadajesz się do niczego. Może poza... Nieważne.

- Co?

- Nie zmuszaj reszty grupy, by dostosowała swoje tempo do ciebie. Spowalniasz ich.

- Ja wiem, p-przepraszam, naprawdę się staram.

- Może powinienem cię zmotywować? Może strach na ciebie zadziała?

- C-Co masz na myśli?

Dongho rozejrzał się wokół. Po samym jego spojrzeniu Wooyoung mógł wywnioskować, że nie ma dobrych zamiarów. Gdy nie zobaczył nikogo, kto mógłby ich zobaczyć, szarpnął ciałem chłopaka, dociskając go do ściany.

- Co cię wyróżnia spośród innych, to totalny brak umiejętności korzystania z broni, a także walki, ale też różnisz się w inny sposób. Jedyne, co ci wychodzi, to pobudzić brudne myśli.

- Proszę, puść. - powiedział cicho, gdy jego policzek wbijał się boleśnie w ścianę.

- Poradzę sobie z tobą, nieważne w jaki sposób. - powiedział trzymając jego talię w tak obrzydliwy sposób, że Wooyoung miał ochotę zwymiotować. Dlaczego to zawsze spotykało akurat jego? - Idź. I pamiętaj moje słowa.

Wooyoung uwolnił się z jego uścisku i bez słowa ruszył szybkim krokiem w stronę akademika, jednak w drodze nie potrafił wstrzymać łez. Próbował być silny, ale to było dla niego zbyt wiele. Czy naprawdę miał być karany w ten sposób za to, że nigdy nie strzelał z broni? Naprawdę mógł zrobić postępy, ale potrzebował czasu. Nie chciał płacić za to w ten sposób...

- Wooyoung! - usłyszał głos Sana, na co zatrzymał się na chwilę, ale po chwili przyspieszył kroku, nie chcąc, by chłopak widział go w tym stanie. - Hej! Woo!

Może był głupi, myśląc, że ten nie da rady go dogonić. Ale miał cichą nadzieję, że zwyczajnie odpuści, jeśli go zignoruje. Poczuł uścisk na ramieniu, a zaraz potem zmuszony był, by odwrócić się przodem do Sana.

- Co się stało? - zapytał zmartwiony widząc jego świecące oczy, które biegały na wszystkie strony, byleby nie patrzeć wprost na niego.

- Nic. Czemu nie było cię rano?

- Wybacz. Musiałem iść do pracy. Powinienem ci powiedzieć.

- Nic się nie stało. Po prostu mnie to zastanawiało.

- Dlaczego płaczesz?

- Nie płaczę.

- Wooyoung.

- To naprawdę nic. Cięższy dzień.

- Chcesz się przejść?

- Nie. Przepraszam, San. Chcę pobyć sam.

To nie podobało się starszemu. Wierzył, że trening bywa trudny i zdarzają siebie momenty, kiedy traci się wiarę, a mięśnie bolą do tego stopnia, że łzy same cisną się do oczu. Coś jednak nie pasowało mu w jego zachowaniu. Wyglądał na przestraszonego i nie sądził, by było to spowodowane jedynie ciężkim szkoleniem. Nie wiedział jednak, jak dowiedzieć się, czy Wooyoung coś ukrywa. Szanował jego prywatność i skoro powiedział, że chce pobyć sam, nie zamierzał na siłę próbować dotrzymać mu towarzystwa. Ruszył więc w przeciwną stronę mając nadzieję, że następnego dnia, stan chłopaka się polepszy.

...

a/ Help, trochę kupa się zrobiła.

Unbreakable • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz