Oczywiście, że Wooyoung chciał być wszędzie tam, gdzie San. Odkrywanie razem z nim od dawna zapomnianego świata wydawało mu się ekscytujące, ale zawładnęła nim też obawa przed tym, co się stanie, jeśli im się nie uda. Nie chciał, by Sanowi stała się krzywda, a jako żołnierz, było pewnym, że zostanie surowo ukarany za coś takiego. On oczywiście też, ale tak naprawdę nigdy nie interesował się, czym grozi wyjście poza mur.
- San...
- Wiem, że się boisz. Dlatego nie chcę naciskać.
- Bardzo chciałbym iść z tobą. Gdybym mógł zrobiłbym dla ciebie wszystko, ale nie chcę tak ryzykować. Oni mogą cię...
- Rozumiem. - uśmiechnął się smutno. - W każdym razie, takie coś wymagałoby dokładnego planu. To byłoby dla ciebie zbyt męczące.
- Hej. - oburzył się Wooyoung. - Nie chodzi o to, że jestem za słaby, tylko nie chcę, żebyś wpakował się w jakieś bagno!
- Wybacz, nie chciałem cię zdenerwować.
- Udało ci się. Słuchaj, naprawdę nie obchodzi mnie, czy będziemy razem tu, za murem, czy martwi. Mam tutaj tylko ciebie.
Jego słowa ruszyły serce Sana, ale mimo wszystko wciąż nie chciał narażać chłopaka na tak wielkie niebezpieczeństwo. On był wyszkolonym żołnierzem, mogło mu się powieść, ale Wooyoung? Skąd mógł wiedzieć, czy chłopak da sobie radę?
- Może po prostu zmieńmy temat... - westchnął San.
- Chciałem tylko powiedzieć - powiedział nieco już spokojniej. - Że gdziekolwiek byś nie poszedł, ja idę z tobą.
San może nie spodziewał się takiej odpowiedzi, ale też nie wiedział, czy właśnie w takiej postaci chciał ją usłyszeć. Czuł się w pewien sposób problemem, który sprawia, że Wooyoung schodzi na złą drogę. Mimo to uśmiechnął się delikatnie i pochylił się, by musnąć delikatnie usta młodszego. Od niedawna stało się to ich codziennością.
- Dziękuję.
W końcu zaczęły się wątpliwości. Tym razem już na poważnie. Wooyoung nie wiedział, czy szkolenie ma jakiś sens i czy nadaje się do bycia Mugi. No bo jak? Jak ktoś taki jak on miał bronić miasta? Pilnować porządku, władać bronią? Powoli opanowywał sztuki walki, ale wciąż uważał się za zbyt słabego, by dorównać reszcie rekrutów, którzy naprawdę wiedzieli, co tu robią.
Znosił docinki zarówno Seonghwy (który mimo jego postępów wciąż mu nie odpuszczał) oraz Dongho, który zdawał się nic nie robić sobie z gróźb Sana. Nie zbliżał się już do niego w ten sposób i nie próbował go skrzywdzić, aczkolwiek słowa też bolały, może nawet bardziej, niż czyny. Wooyoung tracił wiarę w siebie, co powodowało znów osłabienie jego wyników. Nie wiedział, co mógłby z tym zrobić.
Jego spotkania z Sanem były coraz rzadsze, nie miał na nie czasu, ani siły, a nie chciał, by chłopak przychodził do niego do akademika. Mijał dzień za dniem, właściwie na niczym. Wooyoung czuł, jakby jego codzienność znów stała się boleśnie szara, bez żadnych żywych kolorów.
Pewnego wieczoru, gdy wszyscy już szykowali się do spania, on do późna siedział przy oknie na korytarzu, myśląc nad skontaktowaniem się z Yeosangiem. Tęsknił za nim i chciał dowiedzieć się co u niego, czy też jest mu tak ciężko. Miał jednak pewną blokadę. Bał się, że obudzi chłopaka, lub przeszkodzi mu w czymś ważnym. Może Kang nie miał na głowie ciężkich treningów fizycznych, ale też miał dużo na głowie. Czas jego nauki był dłuższy, niż Wooyounga, co było równie męczące jak ćwiczenia.
Dopiero koło północy skierował się pod prysznic, gdzie nie było już nikogo. Wszyscy byli w swoich pokojach, śpiąc lub będąc bliskimi tego stanu. On natomiast nie spieszył się z prysznicem i pozwalał, by jego umysł krążył bezsensownie wokół wszystkich jego zmartwień. Myślał też o jego związku z Sanem. Martwił się, że chłopak w końcu się nim znudzi i nie będzie chciał być z kimś, kto nie jest przyzwyczajony do bliskiego kontaktu fizycznego. No bo co jeśli... Co jeśli San chciał czegoś więcej? Co jeśli pocałunki mu nie wystarczały? Wooyoung kochał spędzać z nim czas i wszystko to, co robili razem miało dla niego ogromne znaczenie, ale nie był gotów ruszyć dalej. W końcu mieli dopiero osiemnaście lat. To za wcześnie. A może wśród Mugi nie było to tak odbierane? Zaczął się stresować i myśleć o sytuacjach tak absurdalnych, że miał ochotę uderzyć się w głowę.
Ale nie potrafił rozwiać swoich wątpliwości.
Czy San chciał się z nim przespać?
Wyszedł z kabiny wycierając się powoli, nie krępując się już przez towarzystwo innych, gdyż łazienka była pusta o tej porze. Był tutaj tylko on, przez co zatrzymał się na chwilę, wpatrzony w swoje odbicie w lustrze. Zaczął dostrzegać, jak wielkie zmiany zaszły w jego ciele. Spojrzał na swój brzuch i bardzo delikatny zarys mięśni, a także na ręce, które nie wyglądały już jak u biednego, głodnego chłopca. Wyglądał dobrze. Naprawdę dobrze. I dopiero teraz zaczął to zauważać.
Ubrał się szybko i wrócił do pokoju, gdzie jako ostatni zgasił światło i położył się do łóżka.
Bieganie nie było już dla niego żadnym zaskoczeniem, wręcz wyrobił sobie kondycję, która pozwalała mu nie zemdleć po stu metrach sprintu. Nie potrzebował do tego nawet treningów z Sanem, które zaniedbali przez pracę starszego. To sprawiało, że widzieli się coraz rzadziej.
- Słuchajcie mnie uważnie. - odezwał się Dongho na dzisiejszym szkoleniu. - W przyszłym tygodniu mijają trzy miesiące od rozpoczęcia waszego szkolenia. Oznacza to, że czeka was pierwszy egzamin selekcyjny.
- Co to znaczy? - odezwał się od razu ktoś z tłumu.
- Już mówię. Wszystko, czego do tej pory się uczyliście: strzelanie, walka wręcz, rzucanie do celu, a także szybkość i zwinność, będą sprawdzane przed innych liderów, którzy będą was oceniać. Następnie wasze wyniki przedstawione zostaną w tabeli. Okaże się, kto zostanie, kto odpadnie.
- Jak to odpadnie? - Wooyoung również zadrżał na te słowa. - Nikt nic nie mówił o odpadaniu.
- Skoro się boisz, twoje umiejętności nie są wystarczające, by zdać egzamin. - odgryzł się Dongho ze złośliwym uśmiechem. - Jeśli grupa będzie wystarczająco silna, przejdą wszyscy. To zależy tylko i wyłącznie od was. Dajcie z siebie wszystko.
Wooyoung czuł jak jego serce zaczyna niebezpiecznie łomotać w jego klatce piersiowej po usłyszeniu dzisiejszych ogłoszeń. Bał się egzaminu, to było pewne. Ale jeśli San o nim wiedział, dlaczego nic mu nie mówił? Nie chciał go martwić? Może sam Choi miał wątpliwości, czy Wooyoungowi uda się przejść do kolejnego etapu szkolenia?
- Nie rób takiej miny. - usłyszał głos Youngtaeka, który położył mu rękę na ramieniu. - Jestem pewien, że dasz sobie radę. Zrobiłeś ogromne postępy.
- Tylko czy to wystarczy?
CZYTASZ
Unbreakable • Woosan ✓
FanfictionWooyoung od zawsze myślał, że będzie podążał śladami swoich rodziców. Nie sądził, że w wieku 18 lat przyjdzie mu opuścić rodzinny dom i rozpocząć zupełnie nowy rozdział w swoim życiu, pełen wysiłku, potu, krwi i nowych uczuć, które dały o sobie znać...