Wooyoung od zawsze myślał, że będzie podążał śladami swoich rodziców. Nie sądził, że w wieku 18 lat przyjdzie mu opuścić rodzinny dom i rozpocząć zupełnie nowy rozdział w swoim życiu, pełen wysiłku, potu, krwi i nowych uczuć, które dały o sobie znać...
Podatawowym pytaniem, które wisiało gdzieś w powietrzu, było, czy chcą tu zostać, czy wypływają w nieznane w nadziei, że gdzieś znajdą swoje miejsce? Nie rozmawiali jeszcze z Hajoonem, który zapewne mógłby im pomóc w tej sprawie. Mimo wszystko czuli pewien niepokój związany z jego osobą. Nie wiedzieli, czy mogą mu ufać i czy na pewno nie jest on dla nich zagrożeniem. Ludzie tutaj wydawali się być życzliwi, choć ich twarze nie promieniowały radością. Wooyoung chciał wierzyć, że mogą im pomóc.
Spotkali się z mężczyzną dopiero później w innym budynku. Może gdyby nie zaniedbanie i pustka panująca w pomieszczeniu, można by to nazwać barem, ale na ten moment niewiele tu zostało. Nic dziwnego, nie było tu nikogo, kto mógłby zadbać o to miejsce i je utrzymać.
- Odpowiadając na wasze pytanie - po chwili rozmowy Hajoon pokiwał głową ze zrozumieniem, słysząc całą historię. - Port dalej działa i co jakiś czas wpływają i wypływają statki. Jeśli chcecie się stąd wydostać, droga wolna. Jest to do zrobienia.
San z Wooyoungiem popatrzyli na siebie przez krótką chwilę.
- Udałoby nam się zacząć życie w zupełnie obcym miejscu? - zapytał Wooyoung.
- Nie wiem. Będąc szczerym, przez całe moje życie nie opuściłem lądu. Nie wiem jak jest gdzieś daleko za oceanem. Możliwe, że jest tam lepiej niż tutaj. Spróbować zawsze warto.
San chciał spróbować. Wierzył że to jedyna szansa, by mogli być szczęśliwi. Chciał tego dla niego, dla Wooyounga i całej reszty. Chciał śmiać się i kochać bez obaw o to, czy ktoś będzie miał coś przeciwko. Zwyczajnie żyć według własnych upodobań, nie wpisując się w żaden gotowy szablon.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Mimo że wstępnie ustalili, że nie zostaną tutaj i opuszczą to miejsce, szukając czegoś za szerokim oceanem, nie mogli jeszcze zacząć się szykować. San wciąż nie był gotowy na tak długą podróż i nie mogli ryzykować, dopóki jego rana w pełni się nie zagoiła. Mogło się wydawać, że z tak dobrą opieką nic mu nie grozi, ale Wooyoung stanowczo nakazał czekać, aż rana się zagoi. Nie mógł pozwolić, by coś znowu stało się Sanowi.
Siedzieli właśnie w łazience, gdzie Jung przyglądał się odsłoniętej na ten moment ranie podczas zmieniania opatrunku. Nie mógł nic poradzić, że czuł się winny przypominając sobie moment przekroczenia muru. Cieszył się jednak, że nie muszą już się tym przejmować. Ostrożnie nałożył nowy opatrunek i podniósł wzrok napotykając ciepłe spojrzenie Sana, który przez ten czas przyglądał mu się cały czas z delikatnym uśmiechem.
- Coś nie tak? - spytał czując jak czerwienią mu się policzki.
- Wszystko w porządku. - odparł wyraźnie zadowolony. Jung mógł się spodziewać co oznacza ten uśmiechem.
Starszy pochylił się, by pocałować go delikatnie, jednak tylko do momentu, kiedy on sam nie zaczął odwzajemniać tego samego. Pozwolił sobie przyciągnąć chłopaka bliżej siebie, umiejscawiając swoje dłonie na jego biodrach. Taka bliskość wciąż była dla Wooyounga nowością i nie czuł się w niej jeszcze tak pewnie.