Widok nieznajomych twarzy po kilku dniach od opuszczenia miasta był dla nich wręcz cudem. Nie wierzyli, że naprawdę można tu znaleźć kogoś innego. Port natomiast zdawał się być w użyciu, co oznaczało, że statki dalej wypływały stąd i wpływały. Zarówno San, jak i reszta zapewne zaczęli się zastanawiać, jak długo już żyją tutaj ci ludzie. Czy port służył im od zawsze? Czy były to pozostałości? San powoli przekonywał się, że wszystko, czego się nauczyli o historii i faktach nie do końca było prawdą.
- To na pewno dobry pomysł? - Wooyoung usłyszał głos Yeosanga, który podążał za nim jak cień z lekką obawą. Miał prawo być nieufny wobec obcych.
- Na ten moment nie mamy zbytnio wyboru. Musimy się chwytać wszystkiego.
- Rozumiem to doskonale, ale... Boję się.
- Wiem. Trzymaj się mnie, a wszystko będzie w porządku - zapewnił go Jung z delikatnym uśmiechem. Następnie oboje ruszyli za resztą w stronę grupy osób.
Ze względu na wciąż niezbyt dobry stan zdrowia Sana, Wooyoung był dodatkowo zmartwiony. Nie chciał, by stała mu się większa krzywda, a także zdawał sobie sprawę, że nie jest na tule silny, by samemu mógł go ochronić w razie niebezpieczeństwa.
Nieznajomi wydawali się być równie ostrożni, jak oni, co podpowiadało Wooyoungowi, że zapewne nie widują tu zbyt wiele podróżnych. Może mimo wszystko uda im się z nimi dogadać.
- Stójcie - nakazał mężczyzna stojący z przodu. - Kim jesteście i co tu robicie?
- Nie szukamy kłopotów - oznajmił Seonghwa. - Jesteśmy z Miasta.
Twarze nieznajomych nieco się zmieniły. Zamiast nieufności i strachu zobaczyli zaskoczenie. Zapewne wiedzieli o czym mówią. Czy w takim razie będą mogli im pomóc?
- Uciekliście? - spytał mężczyzna, nieco się rozluźniając. Seonghwa przytaknął na jego słowa. - Wyglądacie bardzo młodo... Co was tu sprowadza?
- Szukamy swojego miejsca - wtrącił się Wooyoung. - Opowiemy wszystko, tylko czy jest tu jakieś miejsce, gdzie moglibyśmy się zatrzymać na noc?
- Jasne - twarze mężczyzny już całkowicie złagodniała. - Musicie być nieźle zmęczeni. Nazywam się Hajoon. Jest już późno, więc Donghwa pokaże wam, gdzie macie się skierować.
Naprzód wyszedł nieco niższy i młodszy chłopak. Był chyba mniej więcej w ich wieku, choć jego postura była tak drobna, że byli skłonni uwierzyć, że jest młodszy.
- Chodźcie za mną - uśmiechnął się i machnął ręką, nakazując udać się za nim.
Mimo że Wooyoung nie był pewien, co do tego, czy można ufać tym ludziom, na ten moment nie mieli innego wyboru.
San mógł w końcu liczyć na pomoc w dokładnym opatrzeniu swoich ran, choć Wooyoung pozostawał czujnym, nie do końca ufając młodemu chłopakowi. Donghwa zaprowadził ich do jakiegoś budynku, który mimo że wyglądał na zamieszkany, był pusty. Miejsca dużo nie było, ale i tak było to wygodniejsze niż spanie na bruku. Wszyscy usiedli w dużym pokoju, zmęczeni po długiej wędrówce na piechotę, a Wooyoung przygotował się, by opowiedzieć wszystko, co wiedzą. Wolał jednak rozmawiać z Hajoonem, nie z chłopakiem.
CZYTASZ
Unbreakable • Woosan ✓
FanfictionWooyoung od zawsze myślał, że będzie podążał śladami swoich rodziców. Nie sądził, że w wieku 18 lat przyjdzie mu opuścić rodzinny dom i rozpocząć zupełnie nowy rozdział w swoim życiu, pełen wysiłku, potu, krwi i nowych uczuć, które dały o sobie znać...