Przez pierwsze sekundy do Wooyounga nie dotarło to, co miało miejsce. Nie spodziewał się tak nagłego, choć mimo wszystko spokojnego gestu. Poczuł się dziwnie, przez co nie odwzajemnił pocałunku, mimo że mu się podobał. Wśród Gyeomson pocałunki nie były częstym widokiem. Były to zaledwie muśnięcia wymieniane między zakochanymi, ale nigdy nie dłuższe pieszczoty. Zgadywał, że w Mugi wygląda to nieco inaczej, co mógł stwierdzić już po samym pocałunku ze strony Sana.
- Wybacz. - powiedział starszy, gdy oderwał się niechętnie od jego ust.
- Co to... Co to było?
- Nie chciałem ci się narzucać. Wiedziałem, że to może być niekomfortowe przez twoje korzenie.
- To znaczy?
- Wciąż żyje w tobie Gyeomson i ich zwyczaje. Nie chciałem rzucać cię na głęboką wodę, skoro i tak miałeś na głowie szkolenie.
- Do rzeczy, San. - powiedział nie rozumiejąc do czego zmierza chłopak.
- Chodzi mi o to, że jesteś dla mnie wyjątkowy. Chcę cię chronić i patrzeć jak osiągasz sukcesy. Po prostu być przy tobie bo...
- Bo?
- Podobasz mi się, Woo. Nawet nie wiesz jak bardzo. Czuję się przy tobie tak... Inaczej. Jakbym mógł wszystko, choć ogranicza nie prawo. Dlatego powiedziałem ci o ucieczce...
- Ja... Cenie twoją pomoc. Naprawdę sprawiasz, że jest mi łatwiej przechodzić przez szkolenie. Ale nie jestem... Za dobry w bliższych relacjach z ludźmi...
- Wiem o tym. Gyeomson i Mugi różnią się diametralnie w sposobach okazywania uczuć. Dlatego wstrzymywałem się i... Przepraszam, jeśli wprawiłem cię w dyskomfort.
- Nie. Jest w porządku. - powiedział obejmując niepewnie kark starszego, dzięki czemu znów byli blisko. - To kwestia przyzwyczajenia.
Uśmiechnął się nieśmiało, nie mogąc uwierzy w to, co właśnie robi. Od dziecka uczył się innych zasad, kultury i nie widział nigdy zakochanych w ten sposób. Wiele rzeczy w Gyeomson było zwyczajnie omijane ze względy na ich zwyczaje.
- Ale co jeśli... - zaczął niepewnie Wooyoung.
- Musimy się ukrywać. - odparł smutno, dobrze wiedząc, o co chłopak chce zapytać. - Nawet w Mugi jest to słabo przyjmowane.
- Nie jestem dobry w kłamaniu. - westchnął zniechęcony.
- Nie szkodzi. Zachowujmy się tak, jak wcześniej. A gdy nikt nie będzie patrzył...
Drzwi do pokoju Sana otworzyły się gwałtownie, przez co odsunęli się od siebie spanikowani. W progu stanął mężczyzna, rysy twarzy miał podobne do Sana, przez co Wooyoung z automatu uznał, że musi on być jego ojcem. Zlustrował on spojrzeniem ich dwójkę, przez chwilę mierząc wzrokiem mniejszą sylwetkę, jakby była intruzem.
- Kto to jest? - spytał wyraźne zdziwiony obecnością kogokolwiek w pokoju swojego syna.
- To Wooyoung. Mój przyjaciel. - odpowiedział San, ściskając mocno dłoń chłopaka.
- Przyjaciel? Ty masz przyjaciół?
- Pomagam mu w szkoleniu.
- Czyli rekrut... Nie jesteś z Mugi, prawda? - Wooyoung zaprzeczył, nie mając odwagi się odezwać.
- Jest z Gyeomson. - powiedział za niego San, a twarz mężczyzny przybrała dziwnego wyrazu, którego Wooyoung nie mógł zinterpretować.
- Pomylił się?
- Nie. Wybrał nas, więc mu pomagam, skoro inni nie chcą.
Ojciec Sana nic więcej nie powiedział, ale Wooyoung wiedział, że już za nim nie przepada. Było to widać w jego oczach. Mężczyzna jednak wyszedł, dając im spokój, a Wooyoung nagle zdał sobie sprawę, że nawet nie wie, która jest godzina i jak długo tu jest.
- D-Długo tu jestem? - podniósł się nieco zakłopotany.
- Nie przejmuj się, możesz tu być ile chcesz. Dochodzi 18:00, więc spokojnie. Jesteś głodny?
- N-Nie. - odpowiedział w miarę pewnie, ale zdradził go żołądek, który domagał się wręcz jedzenia. Nie jadł nic od rana.
- Poczekaj tu. - powiedział wstając z miejsca.
- San-
- I tak chcę jeszcze z tobą porozmawiać. Wyjaśnić...
Wooyoung czekał cierpliwie, ale mimo wszystko czuł się dziwnie w pokoju starszego. Wiedział, że jego obecność tutaj nie jest mile widziana, przynajmniej przez ojca chłopaka. Gdy San przyniósł mu ciepły posiłek, zaczął w ciszy jeść, czekając, aż drugi zacznie rozmowę. Nie miał pojęcia jak miała teraz wyglądać ich relacja.
- W razie, gdybym nie wyraził się jasno. - odezwał się w końcu San. - Chcę z tobą być. Nieważne ile będę musiał czekać.
Wooyoung nie musiał pytać o co chodzi. Przestawienie się z poprzednich przyzwyczajeń zapewne nie będzie dla niego łatwe i trochę zajmie. Mimo to chciał spróbować, bo obecność Sana również była dla niego ważna w życiu.
- Muszę to przemyśleć. - powiedział zakłopotany, ale wcale nie miał nic złego na myśli. Chodziło mu bardziej o to, by zastanowić się nad tym, czego oczekuje od Sana i jak miałby wyglądać ich "związek". Nie miał na myśli odrzucenia chłopaka.
- Oh. - San zdawał się spochmurnieć. - Jasne. Rozumiem.
- Nie zrozum mnie źle. Chcę dać nam czas, nie chodzi o ciebie. - to chyba nieco uspokoiło starszego. - Muszę nauczyć się żyć jak Mugi, a nie jak Gyeomson. To wszystko wciąż jest jeszcze dla mnie nowe.
San pokiwał głową, będąc już teraz spokojnym po tym, co usłyszał. Obawiał się, że zniechęci do siebie chłopaka i to ich od siebie oddali. Ulżyło mu, że tak się nie stało. Zarówno wśród Gyeomson, jak i Mugi były pewne normy, które jasno określały związek jako relację kobieta-mężczyzna. Odstępstwo od tego było traktowane nawet jako złamanie prawa w niektórych przypadkach. Ludzie byli różni, jedni mniej, jedni bardziej tolerancyjni, ale zdecydowana większość nie zaakceptowałaby ich związku. San dbając o reputację swojego ojca nie mógł mu zrobić na złość. Gdyby mężczyzna tylko dowiedział się o jego relacji z Wooyoungiem, byłby gotów pozbyć się go z domu i upewnić, że więcej nie zobaczy go na oczy.
Dlatego też San chciał uciec. Chciał się uwolnić od surowych zasad i swojego ojca, który mimo że pomógł mu zyskać zaufanie i szacunek, sprawiał też, że ciążyła nad nim duża odpowiedzialność. Nie chciał tak żyć i wiedział, że Wooyoung również jest ciekaw życia poza granicami miasta. Nie mógł jednak tak pochopnie podjąć decyzji o ucieczce, kiedy młodszy wciąż miał do przejścia szkolenie.
- Mam do ciebie prośbę. - odezwał się znów San, spoglądając w oczy młodszego. - Nie możesz o tym nikomu powiedzieć. Nawet najbliższym.
- Wiem.
- Musisz mi wybaczyć... Znajdę sposób, byśmy mogli żyć normalnie i bez strachu. Póki co postaraj się z tym kryć.
- San, co jeśli twój ojciec się dowie? - zapytał zmartwiony chłopak, ale San przemilczał to pytanie. - San.
- Co będzie, to będzie Woo. Nie przejmuj się mną.
- Nie chcę, żeby stała ci się krzywda przeze mnie.
- Tak jak ja nie chcę, byś miał problemy już na samym początku. Lepiej, jeśli to ja zostanę ukarany, a ty skłamiesz.
- Ale-
- To tylko plan w razie... Zagrożenia. Jak na razie jesteśmy bezpieczni, bo nikt nic nie podejrzewa.
CZYTASZ
Unbreakable • Woosan ✓
FanfictionWooyoung od zawsze myślał, że będzie podążał śladami swoich rodziców. Nie sądził, że w wieku 18 lat przyjdzie mu opuścić rodzinny dom i rozpocząć zupełnie nowy rozdział w swoim życiu, pełen wysiłku, potu, krwi i nowych uczuć, które dały o sobie znać...