Rozdział 4 Nora

147 4 0
                                    


Szlag trafił moje opanowanie. Mogłam za to winić wczorajsze wydarzenia i to, że kiedy rano obudziłam się z potwornym bólem głowy, spotęgowała go wieść kto wynajął zwolniony w ostatniej chwili apartament. Ale tak naprawdę byłam wściekła na siebie. Powinnam przy gościu zachować profesjonalizm za wszelką cenę. Nawet jeśli był nim syn burmistrza Foresta, którym szczerze gardziłam. Poza tym Alex był właścicielem jednej z największych sieci hoteli w kraju, słynącej z agresywnego przejmowania budynków i adaptowania ich tak, by były spójne z tą durną nazwą Shine. Czego tu szukał? Dlaczego zatrzymał się w Snug Inn, a nie w rodzinnej posiadłości? W dodatku patrzył na mnie przenikliwie i z jakimś dziwnym, drapieżnym błyskiem w oku. To chyba wystarczające powody do tego, aby darować sobie uprzejmości względem Alexa Foresta. Przynajmniej w ten sposób próbowałam usprawiedliwić brak profesjonalizmu.

Początkowo uznałam, że to zwykła zbieżność nazwisk, ale Francesca wyprowadziła mnie z błędu. Mieszkała w Croft City dłużej niż ja i pamiętała mały skandal z udziałem Alexa Foresta. Dziesięć lat temu w niejasnych okolicznościach opuścił rodzinną willę i miasto. Media uwielbiały donosić o wszystkim co dotyczyło tej rodziny, tak więc tę sprawę ochrzciły mianem ,,Zbuntowany i zaginiony syn Richarda Foresta". Francesca miała dobrą pamięć, zwłaszcza do brukowych plotek. Podzieliła się ze mną wszystkim co wiedziała, nie pomijając szczegółów dotyczących jak to określiła - boskiego wyglądu Alexa. Niechętnie musiałam przyznać jej w tym względzie rację. Jednak moja osobista reakcja na aparycję starszego syna burmistrza nie miała znaczenia. W myślach ochrzciłam go już mianem kreta. Na pewno przyjechał tu w innym celu niż turystyczny, który zaznaczył w systemie rezerwacji.

Zostawiłam go lekko oniemiałego przy recepcji i szybko zniknęłam w swoim gabinecie. Czekała tam już na mnie Francesca. Weszłam do pomieszczenia i pierwsze co zrobiłam to sprawdziłam swoją niewielką torebkę przewieszoną przez oparcie fotela.

- Dlaczego zawsze to robisz? - zapytała ciekawie Fran.

- Co? - odparłam lekko nieprzytomnie.

- Grzebiesz w tej torebce kiedy się czymś zdenerwujesz - oznajmiła.

Nie sądziłam, że ktokolwiek zwrócił na to uwagę dlatego początkowo nie wiedziałam co odpowiedzieć. Zresztą i tak nie mogłam zdradzić prawdziwego powodu.

- Spostrzegawcza jesteś - przyznałam.

- Wiem, ale nie zmieniaj tematu - uśmiechnęła się.

- Nie mogę i nie chcę o tym mówić - westchnęłam ciężko. - Kto jak kto, ale ty chyba najlepiej to rozumiesz.

Uśmiech zniknął z jej twarzy. Cholera, nie chciałam przywoływać przykrych wspomnień.

- Przepraszam cię Fran - powiedziałam szybko. - Nie chciałam ci dopiec. Po prostu... Po prostu jestem zmęczona i naprawdę chciałabym wiedzieć czego szuka tutaj Forest.

- Przeprosiny przyjęte i nie martw się nim, będę go obserwować, zresztą nie będzie to jakoś bardzo nieprzyjemne zadanie, jeśli wiesz co mam na myśli - mrugnęła okiem.

- Jesteś niemożliwa - pokręciłam głową. - Dziękuję ci. - Popatrzyłam na nią z wdzięcznością. - Nie tylko za to, ale też za to że nie zadajesz pytań, na które i tak nie mogłabym ci odpowiedzieć.

- Nie ma sprawy Noro, zresztą to działa w dwie strony - przypomniała poważnym tonem. - A teraz wracam do pracy, chciałabym pogadać z Jeanem o menu na najbliższy bal, masz jakieś uwagi? - zapytała już z ręką na klamce.

HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz