Rozdział 20 Nora

41 4 0
                                    

♥(,").(".)♥

- Chcecie mi powiedzieć, że wciąż jej nie znaleźliście i nie macie pieprzonego pojęcia, gdzie jest? – krzyczałam do telefonu.

- Na pewno nic jej nie jest – odparł spokojnym głosem dyrektor ośrodka.

- Skąd pan to wie?

- W jej stanie, nie dojdzie daleko, a poza tym...

- Co pan bredzi?! Czy pan się słyszy?! Jak tylko Harper się znajdzie, podam was do sądu, to jest skandaliczne!

- Nie radziłbym – powiedział cicho. – Chyba wie pani za co nam płaciła? Nie tylko za leczenie siostry, ale też za milczenie na temat tego czego moglibyśmy się od niej dowiedzieć.

- Obowiązuje was tajemnica lekarska! – zaprotestowałam.

- Cóż... Są sposoby, aby to obejść, ale nie będę pani zarzucał nudnymi szczegółami. Proszę dać nam pracować i nie przeszkadzać. A tak z ciekawości, co się stało że zainteresowała się pani siostrą? Wydawało mi się, że będzie pani na rękę jeśli, że tak powiem problem zniknie.

- Nie pański interes – warknęłam.

- Znam w Croft City świetnego specjalistę, który mógłby pani pomóc uporać się z kryzysem, prześlę pani jego numer...

- Żegnam.

Uderzyłam mocno palcem w ekran, żeby nie słuchać dłużej tego kretyna. Nikt nic nie wiedział. Do diabła jak to możliwe, że dziewczyna niezdolna do samodzielnej egzystencji błąkała się cholera wie gdzie? Musiała przecież coś jeść, gdzieś spać. Chyba, że... Chyba, że już nie żyła. Ta myśl spowodowała tak silny napór ciśnienia w uszach, że upadłam na kolana na podłogę w swoim gabinecie. Nie, to niemożliwe. Musiałam ją jeszcze spotkać, tyle rzeczy trzeba było naprawić.

Co się ze mną działo? Nie potrafiłam funkcjonować tak jak do tej pory. Zrzuciłam na Francescę odpowiedzialność i kontrolę nad imprezą Stowarzyszenia Dziennikarzy. Nie zapytałam nawet czy sobie poradzi. Zawodziłam na każdej linii. Docierał do mnie gwar przygotowań, a potem samego bankietu, ale go ignorowałam. Przez dwa dni byłam w dziwnym stanie, który miał mi pomóc wszystko ułożyć i przejść do działania. Jedyne co wymyśliłam to telefon do dyrektora ośrodka, z samego rana w poniedziałek, który okazał się porażką. Wzięłam kilka płytkich oddechów i podniosłam się z podłogi. Do diabła, nie mogłam się w tym stanie pokazać pracownikom.

Po godzinie opuściłam moją prywatną część budynku i od razu przeszłam do działania. W pierwszej kolejności skontrolowałam stan tego przeklętego parkietu, którym ekipa na szczęście zdążyła się już zająć. Wszędzie lśnił porządek, a w restauracji część stolików była zajęta przez gości. Sprawdzając korespondencję za ladą recepcji, kątem oka dostrzegłam wbiegającego do hotelu Alexa. Miał na sobie sportowy strój, w którym wyglądał zupełnie inaczej niż w garniturze. Bardziej przystępnie. Przez moment źle się czułam z tym, że pozwoliłam sobie zrobić coś dla siebie, podczas gdy Harper zaginęła. Ale było mi dobrze w towarzystwie Alexa, nawet jeśli mnie nieustannie prowokował. To było... Cholera, to było coś prawdziwego. Nie udawanego jak większość mojego życia.

Odłożyłam na jeden stos gazety branżowe, które i tak nie zawierały nic wartościowego i skupiłam się na ofertach przesłanych przez małe, rodzinne firmy, chcące podjąć współpracę z hotelem i restauracją. Lubiłam je za indywidualne podejście i za skrupulatność i chociaż ostatecznie decyzja zawsze należała do mnie, to konsultowałam ją z moją najbliższą współpracowniczką. Musiałyśmy wybrać jeszcze jedną kwiaciarnię, która zajmie się dekoracją stołów i sali podczas zbliżających się aukcji charytatywnych.

HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz