Rozdział 29 Alex

26 3 0
                                    

♥(,").(".)♥

Amelia upadła bardzo nisko, bo jej wizyta w Ratuszu nie była przypadkowa i w dodatku związana z rzekomymi uczuciami do mnie. Nie miałem co do tego wątpliwości. Zdrada z jej strony mnie nie zabolała, za to cholernie wkurzyła. Teraz kilka niewiadomych wskoczyło na miejsce, ukazując cały obraz. No, prawie cały, ale najważniejsze elementy były oczywiste. Mogłem winić wyłącznie siebie, bo okazałem jej zbyt wiele zaufania w kwestiach zawodowych. Od jak dawna to trwało? Kiedy ją zatrudniałem nic nie wzbudziło moich podejrzeń. Miała spore doświadczenie w branży hotelarskiej i odpowiednie wykształcenie, a co najważniejsze żadnej z tych rzeczy nie zdobyła w promieniu tysiąca kilometrów od Croft City. Mimo to dałem się nabrać, a to wkurzało mnie jeszcze bardziej.

Poza tym to co powiedziała Norze na pewno było gwoździem do jej zawodowej trumny. Spieprzyła mi coś czego może nie potrafiłem sam nazwać, ale z pewnością wiedziałem, że było to coś cennego. A teraz Nora nie chciała mieć ze mną nic wspólnego. Czy powinienem ją winić? Mogłem sprowadzić na nią i jej hotel poważne problemy, gdyby nie Thomas i Gutman, a tego nie chciałem. Jednak nie potrafiłem odpuścić, bo była w niej tajemnica, którą pragnąłem odkryć. To był klucz do poznania Nory w pełnej okazałości. Nie lubiłem zostawiać za sobą nierozwiązanych spraw, a ta kobieta właśnie się taką stała. Może to dlatego, że to nie ja przerwałem układ między nami. Ale czułem, że to jeszcze nie był ostateczny koniec. Nora nie powinna się ode mnie odwracać w ten sposób i z takich pobudek.

Nie pobiegłem za nią z dwóch powodów. Po pierwsze, bo zapewne na to liczyła, a po drugie, bo wtedy przyznałbym jej rację. Chciałem, żeby wreszcie do niej dotarło, że ucieczka nie jest rozwiązaniem jakichkolwiek problemów. W końcu nadejdzie taki dzień, że to zrozumie, ale czy będę tego świadkiem?

Siedziałem po ciemku w całkiem już znośnym wnętrzu i powoli sączyłem dobrą whisky pogrążając się w sprawach, na które nie miałem wpływu. Minęło ledwie kilka godzin kiedy ostatni raz widziałem te przeklęte niewinne oczy, a już zastanawiałem się co robiła ich właścicielka.

Mrok rozjaśnił ekran telefonu, leżący na niskim stoliku tuż przed kanapą, która nadawała się idealnie do samotnego picia. Zmrużyłem oczy i może odrobinę zaciekawiony odebrałem połączenie od zastrzeżonego numeru.

­ ­- Słucham?

- Synku... To ja.

Jej głos powinien mnie zaskoczyć, ale chyba podświadomie spodziewałem się tego telefonu od wieczoru kiedy odbył się bal, a wtedy ona spojrzała na mnie nie potrafiąc ukryć uczuć. Jednak nie zamierzałem niczego ułatwiać matce. Było za późno.

- I co w związku z tym?

- Chciałam... Chciałabym się z tobą spotkać. Porozmawiać, wyjaśnić – mówiła bardzo cicho. – Tak za tobą tęskniłam.

- On ci kazał to zrobić?

- Nie rozumiem?

- Czy ojciec kazał ci do mnie zadzwonić?

Przez dziesięć pieprzonych lat nie znalazła czasu, albo odwagi żeby chociaż napisać, aż do teraz.

- Nie! – zaprzeczyła natychmiast i o dziwo zabrzmiało to całkiem przekonująco. – Proszę...

- O co?

- Tylko o godzinę twojego czasu – jej ton był błagalny.

Wątpiłem, aby powiedziała mi cokolwiek co by zmieniło sytuację między nami, ale tyle byłem w stanie zrobić.

- Gdzie i o której?

- W czwartek o dwudziestej w budynku opery, spotkajmy się obok szatni, jest tam taka wnęka, nie chciałabym żeby ktoś nas zobaczył – teraz z kolei brzmiała na niezdrowo pobudzoną.

HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz