Rozdział 7 Alex

118 5 0
                                    


Nora Cole zaintrygowała mnie. Thomas zdecydowanie przesadził. Ta kobieta nie była niebezpieczna. Przynajmniej nie w takim sensie w jakim on uważał. Z pewnością coś ukrywała, tylko co? Nie chodziło o pierwszego właściciela hotelu. Wydawała się autentycznie zaskoczona kiedy o niego zapytałem.

Poza tym znałem starego Edmunda. Kiedy miałem trzynaście lat udało mi się na chwilę wyrwać z jednego z tych okropnych przyjęć i ukryłem się w prywatnej części ogrodu, a ówczesny właściciel Snug Inn nakrył mnie na podpalaniu papierosa. Nie zdenerwował się jak Nora, wręcz przeciwnie. Zaczął ze mną rozmawiać, próbował dotrzeć do zbuntowanego i obrażonego na cały świat nastolatka. Opowiadał o historii hotelu, o tym jak ważne jest by każdy gość czuł się wyjątkowo i podkreślał, że wspomnienia które stąd zabiorą (dzięki zapachom, smakom i poczuciu komfortu) będą do nich wracać w momentach kiedy ich ciało i umysł będą się domagały odpoczynku. W związku z tym dobry właściciel hotelu musi mieć intuicję i wystarczający poziom empatii, żeby nie odpychać od siebie ludzi. Wówczas było to dla mnie zwykłe pieprzenie lekko odklejonego od rzeczywistości staruszka, ale później... Właściwie przez następne parę lat, raz na kilka miesięcy spotykaliśmy się w tym ogrodzie i za każdym razem raczył mnie tymi dziwacznymi opowiastkami. Dopiero później doceniłem to co chciał przekazać zagubionemu chłopcu i na swój sposób zaraził mnie pasją do hotelarstwa. Podczas, gdy Edmundowi wystarczył ten jeden budynek, ja potrzebowałem więcej.

Stałem w drzwiach, opustoszałej o tej porze hotelowej restauracji i przyglądałem się Norze. Siedziała przy jednym ze stołów razem z Francescą i kucharzem. Francuz z ożywieniem wskazywał na zastawiony blat i coś mówił. Kobiety kiwały głowami i kosztowały omawiane potrawy. Nora w skupieniu przeżuwała poszczególne kęsy i raz na czas przymykała oczy. Kiedy skrupulatnie oblizała z ust zabłąkany okruszek, tak jakby nie chciała pominąć nawet tak drobnej cząstki dania, uświadomiłem sobie, że nie odda łatwo Snug Inn. Poza tym ten widok...

Nie zdążyłem dokończyć myśli, bo w moją stronę zwróciły się trzy pary oczu. Każda wyrażająca co innego. Kucharza – niechęć, Francesci – zaciekawienie, a tymczasowej właścicielki hotelu... W jej oczach dostrzegłem podejrzliwość.

- Potrzebujesz czegoś? – zapytała Nora.

- Mogę się dosiąść?

- Restauracja będzie dostępna w porze późnego lunchu, wtedy będziesz mógł coś zamówić. Obawiam się, że Jean jest teraz zbyt zajęty, żeby coś ci przyszykować, a reszta ekipy ma przerwę. – Odparła.

Zignorowałem jej słowa. Podszedłem do stolika i zająłem ostatnie wolne krzesło, naprzeciwko Nory. Przyjrzałem się talerzom przede mną i wybrałem małą przystawkę z kawiorem. Była smaczna, nawet bardzo.

- Sucré... – zaczął Jean ostrzegawczym tonem.

Uciszyła go machnięciem ręki.

- Alex, chyba się nie zrozumieliśmy... Jesteśmy zajęci. – Powiedziała.

- Ależ nie mam zamiaru przeszkadzać wam w pracy. – Uśmiechnąłem się i sięgnąłem po kolejną przystawkę. Równie dobrą co poprzednia.

- W porządku, skoro tak... Jean, Fran idźcie proszę do kuchni, zaraz do was dołączę.

Popatrzyła na swoich podwładnych, a oni bez słowa wykonali polecenie. Ciekawiło mnie co chciała powiedzieć mi bez świadków, bo w jej oczach szalała z trudem ukrywana burza.

- Posłuchaj mnie uważnie Alex.

Pochyliła się w moją stronę, a ja uczyniłem to samo dzięki czemu miałem jeszcze lepszy widok na błękitne tęczówki.

- Z przyjemnością. – Kiwnąłem głową na znak zachęty, by kontynuowała.

- Takie zachowanie nie wytrąci mnie z równowagi. Jeśli jesteś tu tylko z powodu przejęcia mojego hotelu to naprawdę tracisz czas. Nie jest na sprzedaż, a pieniądze nie są tu kartą przetargową. Możesz zwolnić mój najlepszy apartament i wrócić tam skądkolwiek przyjechałeś.

Splotła dłonie przed sobą na stole. Nie miała ani jednego pierścionka, a na palcach nie było nawet jaśniejszych pasków, które świadczyłyby o tym, że kiedyś było inaczej. Pomimo braku ozdób jej strój był dopracowany. Znowu miała na sobie gustowną garsonkę, a spod dopasowanej marynarki wyłaniał się skrawek jedwabnej bluzki. Być może odrobinę za długo patrzyłem w ten punkt, bo Nora poprawiła się na swoim krześle i nieco odchyliła do tyłu.

- Skoro nie pieniądze to co?

- Nie rozumiem. – Zmarszczyła brwi.

- Powiedziałaś, że pieniądze nie są kartą przetargową, zatem istnieje jakaś inna. – Zauważyłem.

Ramiona Nory nieznacznie się napięły, a źrenice rozszerzyły. Szczegóły zwykle ledwie dostrzegalne, ale ja nie byłem w stanie spuścić z niej wzroku. Po chwili przygryzła dolną wargę i parsknęła cicho.

- Myślisz, że jesteś taki cwany?

- A nie jestem?

- Nie Alex, nie jesteś, czemu tak naprawdę zależy ci na Snug Inn?

- Jest doskonałą inwestycją. – Wzruszyłem ramionami.

- Już to mówiłeś. – Wytknęła.

- Bo taka jest prawda.

- Nie wydaje mi się.

- A co ci się wydaje?

- Że...- przechyliła lekko głowę na bok. – Jesteś strasznie pewny siebie.

Zaśmiałem się cicho.

- Pycha kroczy przed upadkiem. – Dodała.

-A przed ruiną wyniosłość ducha. – Dokończyłem cytat.

Patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Znałem tę kobietę ledwie chwilę i miałem określony cel do spełnienia, ale te słowne potyczki były przyjemnym urozmaiceniem i odskocznią od arkuszy kalkulacyjnych.

- Dobrze, to od innej strony. – Westchnęła. – Co przekona cię, że nie zmienię zdania?

- Nic, bo ja swojego również nie zmienię.

- I będziesz w nieskończoność blokował apartament?

- Ja go nie blokuję, tylko zajmuję i nie. Nie mam tyle czasu.

- Ja również. – Spojrzała na zegarek. – Wracam do pracy, żegnam.

- Poznam twoją kartę przetargową, a wtedy hotel będzie mój Noro. – Oznajmiłem spokojnie.

Wstała ze swojego miejsca i wygładziła materiał ołówkowej spódnicy. Policzki Nory pokryły się lekkim rumieńcem, co dodało jej tylko uroku.

- Przepraszam, ale przy recepcji czeka na panią gość. – Przerwał nam głos recepcjonistki.

- Kto to Jenny? – zapytała Nora.

- Pan Forest. – Dziewczyna popatrzyła na mnie i doprecyzowała – Znaczy pan Paul Forest.

Nora ignorując mnie, ruszyła w kierunku recepcji. Nie wyglądała na zadowoloną, ale nie potrafiłem określić czy spowodowała to rozmowa ze mną, czy ta czekająca ją z moim młodszym bratem.

♥(,").(".)♥

HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz