Rozdział 34 Nora

26 3 0
                                    

♥(,").(".)♥

Uciekaj! Uciekaj! Krzyczałam w głowie, a te słowa napędzały mięśnie moich nóg, które pokonywały kolejne fragmenty trasy prowadzącej do hotelu.

- Kurwa – zaklęłam, kiedy potknęłam się o wystającą kostkę chodnikową.

Szybko odzyskałam utracone tempo. Odwracałam się co chwilę, sprawdzając czy ten uparty mężczyzna mnie goni, ale na szczęście nigdzie go nie widziałam. Ostre kłucie w boku zmusiło mnie do postoju. Oddychałam nierówno, a co gorsze za cholerę nie byłam w stanie tego opanować. Z trudem powstrzymywałam żołądek, by nie zwrócić jego zawartości. Przełykałam szybko ślinę jakby to miało cokolwiek pomóc.

W końcu uspokoiłam się na tyle, że byłam w stanie zatrzymać taksówkę i skryć się w jej wnętrzu. Podałam adres i wydawało mi się, że głos mnie zawiódł, ale kierowca musiał coś z tego zrozumieć, bo po chwili włączył się do ruchu.

Czułam się osaczona. Równoczesny wzrok Alexa oraz dotyk Paula wyzwoliły paniczną reakcję mojego ciała i umysłu. To było silniejsze ode mnie. Szlag trafił całą pracę jaką nad sobą wykonałam w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Umiejętność nieokazywania emocji okazała się zbędna w obliczu bezpośredniej konfrontacji. Byłam na siebie wściekła, że Alex tak na mnie wpływał. Dopuściłam go do siebie, a co gorsza czułam się z tym dobrze i zależało mi na nim. Nie powinno tak być. On to wszystko widział na mojej twarzy, co z tym zrobi? Wykorzysta przeciwko mnie? Łudziłam się, że ja również coś dla niego znaczyłam, ale czy na pewno? Przymknęłam oczy i zrobiłam kilka ćwiczeń oddechowych. Starałam się odciąć od hałasów ulicy i kołysania samochodu, kiedy ten zmieniał kierunek jazdy lub gwałtownie hamował na światłach. Przekonywałam samą siebie, że przecież nic nie zostało powiedziane, nie miałam czego się bać. Moje tajemnice były bezpieczne. A co jeśli nie?

- Jesteśmy na miejscu – powiedział taksówkarz.

Z roztargnieniem wyjrzałam przez okno i nieco uspokoiłam się na widok eleganckiego szyldu. Regulowałam płatność i marzyłam tylko o tym, żeby jak najszybciej skryć się w swoim gabinecie. Potrzeba ucieczki była bardzo silna, ale nie mogłam tak po prostu wsiąść w pierwszy lepszy samolot i zostawić hotel. Byłam za niego odpowiedzialna, dlatego po schowaniu portfela do torebki ścisnęłam na chwilę paszport, jakby miało mi to dodać sił.

Przekroczyłam próg głównego wejścia i rozejrzałam się po wnętrzu skąpanym w ciepłym oświetleniu. Goście swobodnie przechadzali się, rozmawiali, albo zmierzali do restauracji. To nie było tak, że zawsze marzyłam o własnym hotelu. Praca w tym miejscu trafiła mi się w najbardziej krytycznym momencie mojego życia i okazało się, że pokochałam to. Może dlatego, że codziennie mogłam oglądać inne twarze. Po latach spędzonych niemalże w odosobnieniu we własnym domu, to było coś ożywczego i zupełnie innego. Edmund okazał się świetnym przewodnikiem w hotelarskim świecie, ale też przyjacielem. Nigdy mnie o nic nie wypytywał, był jak cichy anioł stróż wskazujący właściwy kierunek. Nie czułam zagrożenia z jego strony, może dlatego, że przyjaźnił się z wujkiem. Edmund dał mi w życiu cel, ale dopiero wtedy kiedy uznał że byłam nie niego gotowa. Przekazał w moje ręce dzieło własnego życia i nie mogłam go zawieść, nawet jeśli nigdy więcej się nie spotkamy. Dlatego nie byłam w stanie i nie chciałam opuszczać Snug Inn. Moje „ucieczki" miały wymiar metaforyczny, bo uciekałam w głąb siebie, a to, że nosiłam przy sobie dokumenty potrzebne do szybkiego zniknięcia było opcją zabezpieczającą. Mogłabym to zrobić, gdyby zaszła taka potrzeba. Kilka tygodni temu na ten temat towarzyszyły mi trochę inne myśli, a teraz zapanował jakiś pieprzony chaos. Powinnam to powstrzymać.

- Noro, masz chwilkę? – zapytała Fran, kiedy mijałam recepcję. Nawet jej nie zauważyłam.

- Jestem zmęczona, możemy to przełożyć?

HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz