Rozdział 36 Nora

30 3 0
                                    

♥(,").(".)♥

Alex: Zaparkowałem pod wejściem dla dostawców i będę tu przez równo trzydzieści minut. Nie mam dla Ciebie kwiatów o symbolicznym znaczeniu, ani zaproszenia na słynną operę, ale za to w ciągu najbliższych pięćdziesięciu dziewięciu godzin będę cały dla Ciebie. Bez trudnych pytań i oceniania. Sama podejmiesz decyzję czy zechcesz mi cokolwiek powiedzieć. Mamy rezerwację w domu w lesie, więc spakuj swobodne i ciepłe ubrania.

Zanim nacisnęłam klamkę przeczytałam jeszcze raz wiadomość. Czy to nie dziwny zbieg okoliczności, że jego propozycja pojawiła się dokładnie w momencie, kiedy Michael nie zostawił mi wyboru i praktycznie zmusił do wyjazdu? Uważał, że obecność Phila w Croft City miała coś wspólnego ze mną, a co za tym idzie jego śmierć również. Wujek chciał, żebym była bezpieczna, nie doprecyzował gdzie miałam wyjechać, ale nie chciał żebym zrobiła to sama, więc podejrzewałam, że wiadomość od Alexa to jego spawka. Byłam tym wszystkim już potwornie zmęczona i nie miałam siły protestować.

Zapukałam lekko w szybę, co wyraźnie wytrąciło Alexa z zamyślenia, ale gdy na mnie spojrzał na jego twarzy pojawił się tak szczery uśmiech połączony z wyrazem ulgi, że ja również się uśmiechnęłam.

- Cieszę się, że jesteś – powiedział cicho, kiedy wysiadł i wziął ode mnie niewielką walizkę. – To wszystko?

- Tak, nie potrzebuję wiele. To... to gdzie jedziemy?

- Zobaczysz – mrugnął okiem.

Obeszłam samochód, a Alex otworzył dla mnie drzwi. Zajęłam miejsce dla pasażera i zapięłam pasy. W środku pachniało nowością, skórą i cytrusową nutą, która od razu przywodziła na myśl obrazy z wnętrza mojego hotelu. Odetchnęłam głęboko. Może to jednak nie był zły pomysł. Alex napisał, że nie będzie mnie o nic wypytywać, a ja mu uwierzyłam.

Rzuciłam okiem na nawigację, ale adres docelowy nic mi nie powiedział, bo znajdował się poza Croft City, z którego nie wyjechałam ani raz w ciągu dziesięciu lat. Ile jeszcze mnie ominęło? Tkwiłam w cholernym więzieniu, które nie miało grubych murów i drutu kolczastego, ale wydawało się być równie realne co budynek, bo znajdowało się w mojej głowie.

- Możesz się odprężyć Noro i rozmawiać ze mną normalnie – odezwał się, a ja nawet nie odnotowałam faktu, że już wyjechaliśmy z dzielnicy, w której stał hotel.

- Dlaczego zaproponowałeś mi ten wyjazd?

- No więc – zacisnął mocniej dłonie na kierownicy. – Są dwa powody. O pierwszym nie mogę ci powiedzieć, ale nie musisz się martwić, a drugim jest to że naprawdę chciałem spędzić z tobą trochę czasu. Bez tego całego napięcia, które do tej pory nam towarzyszyło.

Brzmiał szczerze, ale jednak martwił mnie ten pierwszy tajemniczy powód. Podczas mojej nieobecności nie powinno wydarzyć się nic niepokojącego, bo Michael zapewnił mnie, że osobiście będzie czuwał nad hotelem. Mój personel w większości nie przejął się tym, że po raz pierwszy brałam wolne, z wyjątkiem Jeana, który uważał że wszystko posypie się na łeb na szyję, jeśli nie będzie ani mnie ani Fran, ale gdy się z nim żegnałam przytulił mnie mocno i życzył dobrej zabawy. Cholera chyba nawet nie wiedziałam, czym była dobra zabawa, ale sądząc po strojach jakie na sobie mieliśmy ja i Alex, spodnie dresowe były dobrym początkiem, żeby poczuć się swobodniej.

- A ty? Dlaczego się zgodziłaś? – zapytał, zerkając na mnie przelotnie.

- Też z dwóch powodów. O pierwszym nie mogę ci powiedzieć, a drugim jest to, że naprawdę chciałam choć na chwilę się oderwać.

- Touché – zaśmiał się.

Nie odrywając wzroku od drogi kliknął coś na ekranie dotykowym samochodu i z głośników rozległa się kojąca muzyka. Przynajmniej taka była na początku, bo po chwili pierwsze spokojne akordy przerodziły się w coś bardziej żywiołowego i trafiającego prosto, gdzieś do mojego wnętrza, aż poprawiłam się na siedzeniu. Nie potrafiłam rozpoznać wszystkich instrumentów, ale na pierwszy plan zdecydowanie wybijała się gitara.

HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz