Rozdział 24 Nora

36 3 0
                                    


♥(,").(".)♥

Przeszłość

- Harper, słowo daję kiedyś przez ciebie dostanę zawału! – warknęłam, kiedy mnie znalazła. – I przestań się tak skradać, to cię kiedyś wpędzi w kłopoty! Ile razy ci mówiłam?

- On cię szuka. – Powiedziała tylko, a z jej twarzy nadal nie schodził smutek. Trwało to już kilka dni – Jest w swoim gabinecie z... z... z mamą.

- O cholera – poderwałam się z miękkiej trawy. – Chodźmy.

Z nas trzech to właśnie ona najgorzej znosiła spotkania z ojcem. Kiedyś powiedziała nam, że sadysta nie zawsze taki był, a wszystko się zmieniło kiedy założył swoją firmę. Może właśnie dlatego mama sobie nie radziła, bo pamiętała go innego? Ja i Harper znałyśmy tylko tę jego przesiąkniętą złem stronę i nie miałyśmy nadziei, że pewnego dnia okaże nam miłość, jak prawdziwy ojciec. Może mama wciąż się łudziła, że kiedyś znów będzie dla niej dobrym mężem. Wspominała o tym kilka razy, ze łzami w oczach wracała do przeszłości kiedy się w sobie zakochali. Co gorsze, ona chyba nadal go kochała. Nie rozumiałam tego i za każdym razem kiedy nie potrafiła ukryć pod makijażem siniaków, ogarniała mnie złość. Tak silna, że aż paliła w żołądek, jakby chciała mnie zmotywować do działania. Tylko co ja mogłam zrobić? Nawet nie byłam pełnoletnia. Poza tym, kto by mi pomógł?

Wiele razy wyobrażałam sobie jaki powinien być. Ten idealny tata. Przede wszystkim kochałby mnie i Harper bezwarunkowo, nie krzywdziłby mamy i... Tyle by mi wystarczyło. Jakby to było budzić się rano bez strachu? Jakby to było nie zastanawiać się nad każdą najdrobniejszą rzeczą, za którą mógłby mnie ukarać? Jakby to było przestać przemykać po tej wielkiej posiadłości, która wcale nie była moim domem, a więzieniem? Czasami tak bardzo chciałabym się stać niewidzialna. Zniknąć. Zostawić wszystko za sobą. Ale nie mogłam tego zrobić Harper i mamie. Potrzebowałyśmy się nawzajem. Jednak ucieczka była taka kusząca...

Moim niewielkim schronieniem na terenie całej posiadłości, stał się zapomniany zagajnik, ukryty za krzakami. Tylko Harper o nim wiedziała. Trzymałyśmy tutaj kilka starych koców i metalową puszkę, w której schowałyśmy parę książek i przemyconych młodzieżowych czasopism. Nawet ich nie wolno nam było mieć w domu. Syknęłam z bólu kiedy przeciskałam się między żywopłotem, a ostre zakończenia gałązek zahaczyły o mój poraniony brzuch i to pomimo tego, że zakrywała go koszulka.

- Bardzo boli? – zapytała Harper z troską.

- Nie bardziej niż zwykle. – Próbowałam zbagatelizować sprawę.

- On się wydziera na mamę, bo jakiś jej stary przyjaciel do niej zadzwonił. – Powiedziała.

- Znowu podsłuchiwałaś?

- Nawet się nie starałam. Jego wrzaski słychać w całym domu.

- Co to za przyjaciel?

Mama nigdy nie wspominała o nikim takim.

- Jakiś mężczyzna. Nie wiem nic więcej. Ale on... Nazwał ją dziwką i...

- Pośpieszmy się.

To się mogło dla mamy źle skończyć. Martwiłam się, że kiedyś szaleństwo sadysty doprowadzi do tragedii. Był od nas dużo silniejszy. Miał pieniądze, władzę i wpływy. Dzięki temu co udawało się podsłuchać Harper i temu do czego sama doszłam, sadysta był bardzo niebezpiecznym człowiekiem. Bałam się go, ale coraz częściej do strachu dołączało nowe uczucie, dające siłę by jakoś to wszystko przetrwać – chęć zemsty.

HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz