{} ɴᴀʀᴢᴇᴄᴢᴏɴʏ ᴢ ʙᴀʟᴜ {} ᴏᴄ ᴀʟᴏɪs's sᴏɴ x ғᴇᴍ ʀᴇᴀᴅᴇʀ ᴄɪᴇʟ's ᴅᴀᴜɢʜᴛᴇʀ

171 11 11
                                    

UWAGA! Alois nigdy nie umarł. Hannah zamieniła jego i Ciela w demony. Demoniczni lokaje z tego powodu dalej im usługują.

~ Pov Reader ~

Dziś jest bal. Moja matka zorganizowała go, abym w końcu poznała swojego przyszłego narzeczonego. Nie dyskutowałam z nią. Mimo, że na codzień jest jedynym promyczkiem w tej rodzinie, jak się ją zdenerwuje lepiej nie zadzierać.

- Panienko? - usłyszałam znajomy głos zza drzwi. - Jest już Panienka gotowa? Nie długo będą pierwsi goście, kultura wymaga, aby ich przywitała. - mówił zza drzwi.

- Tak! Sebastianie już idę! - odpowiedziałam wychodząc z pokoju.

- Bardzo ładnie Panienka wygląda - posłał mi uśmiech.

- Dziękuję - odpowiedziałam odwzajemniając gest.

Stojąc przed salą balową posiadłości, witałam gości wraz z matką. Oczywiście ojciec, głowa rodziny, jak zwykle był zajęty. Miał przyjść dopiero, po rozpoczęciu przyjęcia.

- Witaj Elizabeth! Dawno się nie wiedzieliśmy! - podszedł do nas wysoki mężczyzna o blond włosach a za nim młodszy, podobnie wyglądający chłopak i mężczyzna wyglądający na lokaja.

- Witaj Alois! Mówiłam, abyś mówił mi Lizzy! - przywitała się lekkim ukłonem.

- Fakt, wybacz najmocniej. To pewnie wasza piękna córka. - ukłonił się na co oczywiście odpowiedziałam.

- Miło mi cię poznać. Jestem William Trancy - uśmiechał się całując moją dłoń.

- I twój narzeczony - dodała matka a mnie zamurowało na chwilę.

- [y/n] Phantomhive. Równeż mi miło. - ukłoniłam się.

~ Pov William ~

Jest naprawdę piękna. Umiechałem się przez cały czas do niej, podczas gdy nasi rodzice gadali. Tak uroczo odwracała wzrok. Jak się pobierzemy, będzie tylko moja.

- Więc Pan domu nie zaszczyci nas swoją obecnością na balu? - zapytał mój ojciec z uśmieszkiem.

Znałem go dobrze jego wzrok mówił, że coś odwali. Zawsze wiedziałem, że on i Pan Phantomhive mają coś do siebie. Nie było mi nigdy raczyć dowiedzieć się o co chodziło.

- Oh! Nie! Oczywiście dołączy! Jest bardzo zapracowany więc, będzie lekko po rozpoczęciu balu. - odpowiedziała matka [y/n]

- Oh no dobrze. Pójdziemy już się przygotować. Widzimy się na sali! Mam nadzieję, że oddasz mi choć jeden taniec, Lizzy. - odpowiedział na odchodne a ja, żegnając się z kobietami poszedłem za nim.

Minęliśmy po drodze jakiegoś lokaja. Szybkim ruchem, spojrzałem na Claude, który szedł za nami jak cień. Ewidentnie jest coś na rzeczy. Ten wzrok...

~ Pov Ciel ~

Skończyłem właśnie pracę. Wyszukiwałem się i zszedłem na dół przywitać gości. Sebastian otworzył mi drzwi i wszyscy zawrócili swoją uwagę w moją stronę.

- Witam wszystkich! Mam nadzieję, że wszyscy dobrze się bawią! Przepraszam, za ta krótką nieobecność. - podeszła do mnie szybkim truchtem Lizzy.

Przywitałem się z kobietą a następnie zacząłem rozmowę z niektórymi gośćmi. Oczyświście po 15 minutach, zaprosiłem moją żonę do tańca. Nienawidziłem tego. Ale szopka dla tych prostych ludzi, musiała być odegrana.

Było już po 3 tańcu, gdy nagle muzyka przestała grać a ktoś stuknął kilka razy w kieliszek. Wszyscy razem ze mną obrócili się w stronę dźwięku.

- Witam wszystkich zgromadzonych! - on. - chciałbym zbyć toast! - w tym momencie znienawidzony, przeze mnie blondyn podszedł do mnie i Elizabeth.

Po sali rozeszły się szmery a ja stałem patrząc mu się prosto w oczy zastanawiając się, co znowu przyszło mu do głowy. Za nim się obejrzałem, wszyscy mieli już kieliszki z szampanem, podane przez jego lokaja.

- Chciałbym zbić toast za połączenie dwóch rodów oraz oznajmić, że piękna panna [y/n] Phantomhive zaręczyła się z moim synem Williamem Trancy! - z sali rozbrzmiały okrzyki radości i oklaski. - [y/n], William podejdźcie do nas!

Wiedziałem, że dziś moja córka pozna swojego narzeczonego. Ale skąd miałem wiedzieć, że to będzie potomek tego... Oszołoma! Udawałem jak bym o wszystkim widział. Elizabeth coś ty zrobiła. Mogłem bardziej interesować się, tym za kogo moja żona, chce wydać nasze dziecko...

~ Pov Reader ~

Wszyscy gratulowali nam. Nie sądziłam, że tak szybko opinia publiczna dowie się o tym. Na szczęście na wszystkie pytania, zgrabnie odpowiadał William. Lekko złapał mnie za rękę, dodając mi tym otuchy. Muzyka zaczęła znowu grać.

- Przepraszamy bardzo. Ale chciałbym, dziś odbyć pierwszy taniec z moją narzeczoną. - powiedział, ukłoniliśmy się i ruszyliśmy do tańca a za nami kilka innych par.

- Nie jesteś chyba zadowolona z takiego obrotu spraw - powiedział biorąc mnie do góry.

- Co? Nie. Po prostu, dość szybko to się dzieje. Nawet nie miałam czasu porozmawiać z ojcem. Ale dziękuje za uratowanie z tego wiru pytań - odpowiedziałam.

- Nie ma za co. Spokojnie, po tym tańcu dam Ci chwilowy spokój ale nie myśl, że wymigasz się tak łatwo ode mnie. Chciałbym Cię lepiej poznać. - uśmiechał się

- Też możesz być spokojny. Nie zamierzam. - w tym momencie dałam się porwać tańcu.

______________________________

Musiałam sory sory sory, ale kusiło. Mam nadzieję, że shotcik się spodobał.

735 słów.

//𝕆𝕟𝕖-𝕊𝕙𝕠𝕥𝕤//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz