⚠️ Pomóc diabłom {} (Male Oc & Kuroshitsuji Characters) ⚠️ (II)

78 5 0
                                    

Druga część. Jak ktoś nie zna zapraszam do 1. Jest tak samo zapisany tytuł.

Ps. Obie części pisane tak, że nie musicie znać anime.
______________________________

Oczyszczenie katakumb z ciał trwało kilka miesięcy. Niestety żaden ślad nie pozwolił dotrzeć im do winowajcy. Wszystkie podejrzenia spadły na sektę lub grupę składającą się z sadystycznych psychopatów, przecież jeden człowiek nie mogł zabić aż tylu osób. Ciała były w opłakanym stanie a rozkład niektórych z nich, wskazywał na kilka tygodni a nawet miesięcy od aktu zgonu. Niektórych stan był na tyle zły, że nawet nie opłacało się badać ciał czy szukać rodzin ofiar.

Młody Alois nie wiedząc czemu, przygarnął młodego Michaela. Przypominał mu kogoś ważnego z jego dawno już porzuconego życia. Uważał też, że dzieciak może się przydać w dalszym śledztwie, co oczywiście było dobrym pomysłem. Po za jego drobnymi dziwactwami, znał dużo osób z niższych sfer. Dowiedzieli się dzięki temu, że większość ofiar należało raczej do osób pogardzanych przez kościół.

Blondyn właśnie wszedł do pokoju szatyna. Siedział jak zwykle wgapiając się w jedną z pajęczyn, subtelnie uplecionej między wielką szafą a ścianą.

- Mówiłem ci, że nie możemy go zabić. - odezwał się Trancy.

- Wiem. Ale pająki są obrzydliwe i brudne. - powiedział chłopiec wstając na równe nogi.

- Wiem, ale potrafią tworzyć piękne rzeczy. - wskazał ręką na pajęczynę, ślniącą w porannym słońcu.

- Mój brat też robił piękne rzeczy. - odezwał się chłopiec.

- Tak? Jakie? - spytał Alois.

- Zrobił mi kiedyś piękną lalkę. Ale gdzieś się zapodziała.- odpowiedział chłopiec.

Nastolatek przypomniał sobie, jak ciężko było się rozstać chłopcu z głową (a bardziej czaszką na której zwisały zgniłe kawałki skóry) jego brata. Rozkazał w końcu odebrać ją lokajowi siłą a ten rozpaczał przez to wiele tygodni. Nawet do teraz zdarza mu się nakryć chłopca na szlochaniu i rozpaczliwym mówieniu do siebie.

- Dobrze, chodźmy już. - zmienił temat.

Wszystkie dotychczasowe tropy prowadziły do jednego z kościołów, znajdującym się w jedynej z małych miejscowości niedaleko Londynu. Wszyscy weszli do kościoła, chłopiec rozglądał sie po nim z wyraźną ekscytacją. Cóż był to kościół raczej dla osób zamożnych i niewpuszczano tam pospulstwa.
Chłopec uklęknął przed ołtarzem, Alois jak i reszta, nawet się nie zatrzymali. Chłopiec musiał być wychowany w mocno chrześcijańskiej rodzinie, ponieważ często nawiązywał w rozmowach do obrzędów religijnych lub samego Boga.

Gdy byli blisko ołtarza, przywitał ich proboszcz. (Nwm jak to jest w angli, więc powiedzmy, że tak jak u nas 100%) Chłopec przez całą ich rozmowę, wpatrywał się w niego zawzięcie. Staruszek ewidentnie to zauważył ale nie komentował nietaktu chłopca.

Gdy Phantomhive zadawał pytania, Trancy rozglądał się znudzony. I tak nic się nie dowiedzą. Mężczyzna nie był skory do gadania a jakikolwiek szantaż nie wchodził w grę.

- Sebastian. Rozejrzyj się tutaj i jak najszybciej przyjdź zdać raport. - powiedział Ciel, wchodząc do powozu.

Blondyn kiwnął głową na swojego lokaja, wskazując mu tym, że ma uczynić to samo. Miał dość tych wszystkich ludzi. Ta sprawa się ciągnie zbyt długo a on przez to musiał udawać przy nich, że mu jakkolwiek na tym zależy.

- Proszę Pana... - zwrócił się do niego Michael.

- Mówiłem abyś mi mówił po imieniu. - odpowiedział mu niebieskooki.

//𝕆𝕟𝕖-𝕊𝕙𝕠𝕥𝕤//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz