🔥|=| Po latach |=| Jay x Matthew 🔥

113 7 0
                                    

🔥- lemon

Ja ja kisłam pisząc to. Czuje, że nie umiem pisać takich rzeczy. ALE, się starałałam.
(Nadal jest to żenujące xD)

A i pamiętajcie Silna to zły nawilżacz. Jak już zaczynacie (im później tym lepiej ale lepiej informować) to po pierwsze! Zabezpieczenie, wasz komfort i drugiej osoby oraz dobry lubrykant.

One-Shot z big mouth dla: chlyp1234567890
________________________
______

Szkoła średnia dla Jaya była katastrofą. On i Metthew wylądowali w innych szkołach. Pomimo, tego, że Jay kochał łabędzia nad życie nie dał by sobie rady w szkole, którą on wybrał a nie mógł też prosić swojego ukochanego o wybranie jego szkoły. Tak więc, byli ze sobą na odległość. Nawet udawało się, im ze soba spotykać i pogodzić naukę z pracą Jaya. Od kiedy cudem zdał podstawówkę, musiał iść do pracy. Ojcu coś odbiło wyrzucił jego oraz matkę i wprowadził jakąś młodą sikse.
Jego bracia wyjechali do meksyku i ślad po nich zaginał. A jego ukochany pies, odszedł z tego świata. Tak musiał utrzymać wiecznie pijaną matke oraz siebie. Na ten moment skończył szkołę średnią, nawet zadowalającymi stopniami i pracował w kwiaciarni u Pani Potato (Tak to ja ~A). Dziwne nazwisko, ale może jest z Idaho? A co z jego związkiem? Po wyjedzie jego chłopaka do collegu, rozpadł się po roku. Przestali utrzymywać ze sobą kontakt. Ale Jay powiedział sobie, że musi nauczyć się, żyć jako samotny wilk.

- Jay! Podjedz tu. Mógł byś zanieść te skrzynki na dół? - spytała Pani Potato.

- Dobrze! Już niosę. - odpowiedział i zabrał się za noszenie skrzynek.

- Jay nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła. Ale powiem Ci, że trochę mnie martwi, że jedyne co robisz to przesiadujesz w pracy. - odezwała się zza pleców chłopca jego pracodawczyni.

Była bardziej jak jego matka. Zatrudniła go w naprawdę młodym wieku i od wtedy nawet czasem przynosiła mu jedzenie do domu. Ciepłe, domowe jedzenie.

- Mógłbyś sobie kogoś znaleźć. - wyjeczała zawiedziona

Minęło w sumie już 3 lata, od kiedy nie był w żadnym związku. Może ta ruda kobieta miała racje? Pora sobie kogoś znaleźć. Nie po to chodził tyle lat na terapię, aby zostać sam do końca życia.
Może nie był do końca zdrowy, ale czuł się gotowy na nowy związek.

- Spróbuję, obiecuje Pani. - powiedział z uśmiechem.

Koniec pracy. Nic w niej się ciekawego nie działo, co Jaya strasznie frustrowało, wrócił do domu i zastał znowu pijaną matke. Skąd ona ma pieniądze na ten pieprzony alkohol? Nie daje jej ani grosza. A jednak go ma. Już chciał zrobić awanture, ale się poddał. Odgrzał jakiegoś gotowca w mikrofali i po jedzeniu wyszedł na spacer.

Noc była dość mroźna, ale mu to nie peszkadzało, przechodząc obok jakiegoś baru postanowił do niego wstąpić. Zamówił shota bociana i usiadł przy barze. Może tu znajdzie kogoś ciekawego. Obok niego stanął jakiś blond chłopak. Było na tyle ciemno, że nie widział jego twarzy. Zamówił drinka i usiadł krzesło dalej od chłopaka.

- Hej. - Jay zagadał popijając na raz przeziorczysty płyn z kieliszka.

- Um cześć. - głos chłopaka wydawał się dziwnie znajomy.

- Co tu robisz? - brunet pomyślał, że brzmi dość żałośnie. Ale kolejny zamówiony przez niego trunek, dodał mu pewności siebie.

Przez dwie, może trzy godziny, Jay wraz z nowopoznanym chłopakiem gadali tak, jakby znali się całe życie. Po dużej ilości alkoholu pokierowali się w stronę motelu. Śmiejąc się przy tym i rozmawiając o tym, że Jay wygląda jak łysy z brazzees, tylko z włosami. Fakt. Fakt, Jay przypakował i wyglądała jak arcydzieło, jak sam siebie określał. Motel mimo, że tani to ładnie wyczyścił portfel chłopaka.

Chcąc dobrze wykorzystać stracone pieniądze, rzucił chłopaka na łóżko. Przywierając lekko do niego, całował go po szyi robiąc malinki. Blondyn zdjął z niego bluzkę i wplótł palce w jego czuprynę. Cieszyli się chwilą, jak by robili to od zawsze. Każdy dotyk Jaya powodował, ciarki na skórze niebieskookiego. Matt sam już nie wiedział czy to przez procenty, ale właśnie ten dotyk był mu dobrze znajomy.
Poczuł jak brunet pozbywa się ostatniej części jego garderoby i schodzi z pocałunkami coraz niżej. W końcu biorąc jego przyrodzenie do ust. Matthew jęknął i po chwili oddał się chwili. Każdy ruch głowy chłopaka powodował, że odlatywał. Gdy chciał zmienić pozycję, nieznajomy chłopak przycisnął go do materaca, wkładając mu dwa palce do ust. Matthew nie pytając o nic, zaczął je ssać. Po chwili, wyższy owiele od niego chłopak, wyjął je i pokierował swoją dłoń, w stronę krocza blondyna. Ten cicho zamruczał po chwili głośno jęcząc. Poczuł jak dwa palce bruneta będące przed chwilą w jego ustach, delikatnie wsuwają się w chłopaka. Młody Bilzerian biorąc to jako zachętę, zaczął poruszać powoli palcami...

Po chwili pełnej rozkoszy, Matthew został gwałtownie zmuszony do zmiany pozycji. Leżąc na brzuchu, poczuł jak mężczyzna wchodzi w biego bez ostrzeżenia. Procenty powoli ulatniające się z blondyna, uświadomiły go co tak naprawdę do kurwy robi. Rucha się z obcym typem, nie wiadomo gdzie wkładającym to swoje bydle. Przewrócił się na plecy i odepchnął chłopaka. Blask z księżyca wpadający przez okno oświetlił jego twarz.

- J...Jay? - zająknął się i nie mógł wierzyć własnym oczom.

- Skąd wiedz jak mam na imię? Znamy się? - zapytał z głupim wyrazem twarzy - Czekaj zarazmm... Matthew!? To ty!?

Nie czekając na nic blondyn wstał, ubierając spodnie w pośpiechu i wybiegł z motelu.
Słyszał za sobą krzyki chłopaka, o którym chciał już dawno zapomnieć. Czemu akurat to musiał być on?



______________________________

I na tym kończymy.

Prosze mnie całować po st00ppkach, że napisałam coś takiego.

Zakończyłam to tak. Ale może być druga część bo w sumie mam pomysł.

Jedzcie zdrowo i pijcie wode

Papapa


//𝕆𝕟𝕖-𝕊𝕙𝕠𝕥𝕤//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz