Coś w zamian × Yandere Kou Mukami x Reader

82 10 0
                                    

Mam pytanie. Czemu ten typiarz używał "masochistyczny koteczku" jakby skąd mu się wzięło masochistyczny xD

Będę używała polakiego a nie M Neko-chan, ponieważ po polsku brzmi zabiście xD

For: Mia_Neko-furrygirl
______________________________

Spojrzałaś na niego z odrazą. Kou Mukami, najbardziej irytująca osoba w całej szkole. Idol i obiekt westchnień wszystkich tępych nastolatek. Domagając się jego atencji, otaczały go niczym wygłodniałe stado wilków.

Przeszłaś obok nawet nie patrząc na niego. Skręciłaś w lewy korytarz, gdy wpadłaś na kogoś. Był to osobnik godny stanąć na podium, obok samego Kou. Laito Sakamaki, najwiekszy zboczeniec jakiego widziała ta szkoła.

- Hej, Bitch-chan - zawołał melodyjnym głosem, uśmiechając się szarmancko.

- A weź spadaj. - odpowiedziałaś chcąc ominąć chłopaka.

Nie wiedząc kiedy, pociągnął cię do siebie a ty znalazłaś się między nim a ścianą.

- Nie bądź taka... Jak masz na imię? - spytał i przybliżył się jeszcze bardziej do ciebie.

- Ej! Zostaw ją! - wykrzyczał jakiś głos.

Był to irytujący blondyn. Wraz z wianuszkiem dziewczyn, lustrował Sakamiego wzrokiem.

- Ah... Kou to ty. Właśnie nam przeszkodziłeś. Może chcesz dołączyć do nas? - zaproponował z obleśnym uśmiechem i rumieńcami na twarzy.

Korzystając z okazji odepchnęłaś chłopaka i pobiegłaś korytarzem, do damskiej toalety. Oparłaś się o zlew, starając opanować odech.

- Tu się chowasz. - usłyszałaś za sobą, znienawidzony przez ciebie głos.

- Co tu robisz!? W ogóle cię nie słyszałam! - wykrzyczałaś, rozglądając się za jakąś bronią.

- Przyszedłem sprawdzić czy nic ci nie jest, masochistyczny koteczku. (Serio zajebiste zacznę używać tego do chłopa ~ A) - spytał z lekkim zatroskaniem.

Zdziwiłaś się, sama nie wiedząc czy bardziej z jego zmartwioną miną czy tym jak cię nazwał. Patrzyłaś na niego w osłupieniu. Zbliżył się lekko do ciebie i przez chwilę wpatrywał się w twoją szyję. Jakby ucieszony tym, że nic tam nie znalazł, przeniósł wzrok. Patrzyliście się przez chwilę na siebie w ciszy.

~ Pov Kou ~

Nie wiem co bym zrobił, gdyby on ją dotknął lub co gorsza ugryzł. Tyle miesięcy nauki jej rytmu dnia oraz przyzwczajeń, poszłoby na marnę. Ten zboczeniec nie może się do niej zbliżyć. Dopilnuję tego. Dopilnuję, aby nikt nie mógł się do niej zbliżyć. Jest taka słodka kiedy się uśmiecha, piękna gdy płacze, pociągająca gdy się denerwuje... Czemu mnie nienawidzisz [Y/N]. Dzwonek? No tak jeszcze jedna lekcja.

- Może wybierzemy się na jakiś spacer w sobotę? - spytałem mrugając do niej.

- Przed chwilą chciałeś być rycerzem na białym koniu a teraz to. Wiesz w ogóle jak mam na imię? - zapytała zakładając rękę na rękę.

- Nie. - skłamałem. - Ale z chęcią cie poznam. Możesz mi uwierzyć, to spotkanie będzie idealne. Zresztą... Myślę, że wtedy ten zboczeniec da ci spokój. Wiesz, on tak łatwo nie odpuszcza.

Złap się na to [y/n]. Powiedz „Tak, pójdę z tobą". Będzie idealnie obiecuję. [Y/N], MASZ SIĘ ZGODZIĆ.

Odetchnąłem mocniej, czekając na jej odpowiedź. To głupie. Zbyt wcześnie z tym wyskoczyłem.

- No dobra. Ale teraz muszę iść. - odezwała chcąc mnie ominąć.

- Czekaj. - złapałem ją za rękę. - Maso...

- Nie nazywaj mnie tak. - przerwała mi.

- Jak? - udawałem głupa.

- Wiesz jak, nie używaj tego, to z tobą pójdę. Ale dobra, czego chcesz? - spytała z lekko czerownymi policzkami.

- Musisz mi dać swój numer... Jak inaczej mam się z tobą skontaktować? - odezwałem się, robiąc minę zamyślonego.

- Daj telefon. - odezwała się wyciągając rękę.

Nawet, gdyby odwołała spotkanie lub nie pojawiła się. Mam jej numer, którego tak nieudolnie, próbowałem się dowiedzieć przez ostatnie kilka dni. Pożegnałem się z nią i skierowałem na lekcję. Ten dzień, nie mógł być lepszy.

~ Pov narrator ~

Chciałaś to jak najszybciej odbębnić. Miałaś nadzieję, że po szkole rozejdzie się plotka a ty będziesz wolna od tego zboczeńca. Napastował cię w ciągu tego tygodnia ze trzy razy, więc może to by cię uratowało. Powiedzenie tego nauczycielom lub komukolwiek innemu nie miało sensu, ponieważ zawsze wszytsko uchodziło mu na sucho.

Wyszykowałaś się, bardziej dla siebie z czystej chęci, niż dla blondyna. Obejrzałaś się jeszcze w lusterku i stwierdziłaś, że przeszłaś samą siebie. Ruszyłaś w umówione miejsce. Chłopak zapromował, że przyjdzie po ciebie, ale stwierdziłaś, że to nie ma sensu. Nie chciałaś z jakiegoś powodu podawać mu informacji, gdzie mieszkasz.

Wyhaczyłaś go siedzącego w kawiarni. Był zamyślony do takiego spopnia, że nie za zażył jak obok niego usiadłaś.
Zorientował się po chwli a na jego twarzy pojawiło się szczęście.

- [y/n]! W końcu jesteś. Zamawiaj co chcesz, ja płacę. - mówiąc to wskazał na kartę leżąca niedaleko.

Kiwnęłaś głową i zaczęłaś przeglądać menu. Czułaś cały czas wzrok chłopaka na sobie. Udając, że tego nie dostrzegasz zamówiłaś kawę i ulubione ciasto. Czułaś wzrok ludzi na sobie, a czułaś się jeszcze gorzej, gdy fanki blond idola podchodziły, aby prosić go o zdjęcie. Na twoje nieszczęście odmawiał, mówiąc, że jest na randce. Wiedziałaś, że już cały internet o tym mówi. Znaczy chciałaś rozgłosu ale nie takiego.

Po zjedzeniu udaliście się na spacer. Chłopak zaprowadził Cię w bardziej spokojne miejsce parku. W końcu mogłaś się rozluźnić i usiadłaś pod drzewem na kocu, który przyniósł.

- Widzę, że jesteś przygotowany. - powiedziałaś, gdy z plecaka który miał przy sobie wyjął kilka świeczek.

- Oczywiście. Mówiłem ci, że będzie idealnie. - odrzekł.

Rozmawialiście już z godzinę. Nawet nie zauważyłaś, gdy zaczęłaś zwierzać mu się z myśli, których nikomu nigdy nie mówiłaś. Chłopak słuchał cię, patrząc się głęboko w twoje [e/c]. Nie był aż taki zły, jak myślałaś. W końcu przybliżył się do ciebie, chcąc cię pocałować. Odchyliłaś się do tyłu, wyciągając rękę w akcie pokazania braku zgody z twojej strony. Jego mina zmieniła się diametralnie.

- JA CIĘ ZABIERAM NA RANDKĘ, PLACĘ ZA WSZYTSKO A TY ODWALASZ TAKIE COŚ!? NIE UWAŻASZ, ŻE JESTEM MI COŚ WINNA!? - wykrzyczał ogarnięty furią.

- Co? - jedyne słowo, które zdołałaś z siebie wykrzesać. Chciałaś wstać ale chłopak powalił cię na ziemie, ściskając mocno twoje nadgarstki.

- Puść! - błagałaś będąc blisko płaczu.

- Nie, [y/n]. Nie możesz mnie tak traktować. Jeśli sama mi nie dasz czegoś w zamian. Sam to zrobię. - odpowiedział, a ty poczułaś jak coś wbija ci się w szyję.

Słabłaś z każdą minutą. Nie miałaś siły, aby się wyswobodzić. Dopadła cię ciemność a ostatnie co widziałaś to jego uśmiechnięte usta, po których spływała czerwona ciecz.

______________________________

//𝕆𝕟𝕖-𝕊𝕙𝕠𝕥𝕤//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz