Odwrócenie ról |\/| Tsundere Marinette x Chloe

66 10 13
                                    

Pisałam to około dwa miesiące. Sama nwm ale odleciało mi się odrobinę przy tym. Miłego czytania.

Na samym początku jak zaczęłam miałam 3 wersje tego. Ale w końcu stwierdzałam, że ten ship musi mieć jakieś wytłumaczenie. Więc napisałam to tak, jak mogło by się zacząć...

For: _AnyA_696. (Przepraszam za tak długi czas czekania)
______________________________

Marinette nigdy nie lubiła Chloe. Chociaż lepiej dobranym słowem było by „nienawidziła". Uprzykrzała jej życie, od kiedy tylko się poznały. Wszytsko zmieniło się jednak, gdy Adrien okazał się jeszcze gorszy niż Chloe i Lila razem wzięte.

Marinette w końcu wyznała mu swoje uczucia. A ten wyśmiał je na oczach swojego ojca. Przez chwilę myślałaa, że to Felix ale nie. Bliźniaczo wyglądający kuzyn Adriena, stał niedaleko ich, wpatrując się z niedowierzaniem. Zresztą tak jak wszyscy inni. Co w niego wstąpiło? Czemu nie mógł inaczej wyrazić, tego co myślał? Teraz to nawet nie miało znaczenia, Marinette zalała się łzami i uciekła z wydarzenia w którym właśnie uczestniczyła.

Czuła się jak największy śmieć, myśląc, że nie może być już gorzej, zza rogu wyszła do niej Chloe. Blondyna patrzyła na nią z ponurą miną.

- Czego chcesz? - zapytała Marinette łkając.

- Mówiłam Ci piekarzyno, że Ty i Adrien to dwa inne światy. - tym razem jej drwinie, dało się wyczuć lekkie współczucie.

- Odwal się Chloe, mam dość! - Marinette wstała, równując się z blondynką.

- Nie przejmuj się nim... Zawsze uważałam Cię za lepszą od niego... - Chloe powiedziała to tak, aby tylko ona sama słyszała.

Matinette jednak doskonale usłyszała, to co powiedziała jej Bourgeois. Co? Znowu próbuje się z niej wyśmiewać? Jak zwykle próbuje pogrążyć ją w wstydzie.

- Co ty gadasz!? - Marinette wykrzyczała ze złością i popchnęła ją.

- Nadal nie rozumiesz!? - zapytała wyraźnie zawstydzona i zbulwersowana blondynka. - Nawet nie miałaś tego usłyszeć! Jesteś beznadziejna, totalnie beznadziejna! - Po tych słowach, Chloe złączyła swoje usta z jej ustami w pocałunku.

Marinette nie wiedziała co się dzieje. Lekko wyższa dziewczyna złapała ją za nadgarstyki i kontynuowała pocałunek. Gdy skoczyła wymamrotała, ciche...

- Nadal nie rozumiesz? Kocham cię piekrzyno. Zawsze kochałam od pierwszej klasy. Dla tego... - zaczęła Chloe.

Marinette podnownie ją odepchnęła. Tym razem cała czerwona ze wściekłości i zawstydzenia. Jak ona śmiała, tak się z niej nabijać! Nie zdziwiła by się, gdyby ktoś to nagrywał z ukrycia.
„Piekarzyna po nie udanym wyznaniu miłości sławnemu modelowi, myśli, że ktoś ją kocha." Idealny nagłówek...
Marinette spojrzała na nią z nienawiścią. Nie wiedząc kogo bardziej obdarzyła tym uczuciem, Adriena za to jak ją potraktował, Chloe, czy samą siebie za to, że ten pocałunek w jakimś stopniu się jej podobał, uciekła, nie patrząc na dziewczynę.

Marinette opuszczała już ponad miesiąc szkołę. Nie potrafiła się tam pokazać. Nie odzywała się do nikogo. Wychodziła z rana na lekcje, ale nie kierowała się do szkoły. Bładziła po Paryżu w stroju biedronki. Nawet odprowadzanie jej, przez rodziców do szkoły, co ostatnio zaczęli praktykować, nie odnosiło skutków. Wymykała się przy najbliższej okazji. I tym razem miało być tak samo. Już była blisko wyjścia, gdy zatrzymała ją jakąś dłoń, uparcie ciągnąc ją do tyłu.
Chloe.

- Czego chcesz? - mruknęła z niezadowoleniem fiolkowooka.

- Pogadać. - powiedziała z powagą Chloe.

Marinette jej nie poznawała. Wydawała się inna, znaczy nadal była sobą ale lekko odmienioną. Jakby ta strona, której nikomu nie pokazywała, wyszła na zewnątrz, mówiąc „Hej ja też tu jestem!"

- Nie mamy o czym. - powiedziała Marinette ,czując jak łzy napływają jej do oczu.

- Mamy... O mnie, o tobie, o tym wszystkim, tylko chodź. Nie tutaj. - Chloe zaciągnęła Marinette z trudem, do łazienki.

- Weź, daj mi spokój! - wykrzyczała Marinette wyrywając rękę z jej uścisku.

- Nie. Słuchaj. Ja wiem zachowywałam się jak debilka. Ale zawsze mi się podobałaś. - blondynka mówiła to strasznie szybko, jakby niewierząc w to co właśnie wychodziło z jej ust. - na samym początku wzbraniałam się od uczuć... Potem jak Sabrina uświadomiła mi co tak na prawdę czuje, byłam dla ciebie taka bo nie umiałam tego inaczej wyrazić... Zaczął Ci się podobać Kim... Ja nie mogłam... - tu zrobiła krótką przerwę. - Potem przyszedł Adrien... Musiałam trzymać go od Ciebie na dystans... Wiem jaki on jest, zawsze wiedziałam...

W głowie Marinette kłębiły się myśli, na które sama sobie nie umiała odpowiedzieć. Słuchała tego co blondynka ma do powiedzenia, a nogi uginały się jej pod własnym ciężarem.

- Musisz mi wybaczyć... - Chloe skoczyła i zapadła dłucha cisza.

- Ty naprawdę myślisz, że Ci wybaczę!? - wykrzyczała niedowierzając

- A jednak przez chwilę oddałaś pocałunek... - stwierdziła pewna swojego Chloe.

- T-to nie tak! Nie chce mieć z tobą nic do czynienia! Najlepiej to... - nie skończyła, ponownie czując ciepłe usta dziewczyny.

Chciała ją odepchnąć ale blondynka skutecznie napierała na nią swoim ciałem. Nie była może silniejsza od niej, ale w tym momencie Marinette czuła się bezbronna. W końcu poddała się i nie wiedząc czemu odwzajemniła pocałunek.

Trwało to jak szybki błysk świateł, na tyle krótki, że Marinette domagała się więcej, ale nie mogła tego po sobie pokazać. Stała jak wryta, cicho dysząc, patrzyła się w oczy blondynki.

- Kocham Cię Marinette Dupen- Chang. - powiedziała gładząc ją po policzku.

- Ja... Daj mi spokój! - otrząsnęła się i wybiegła z łazienki.

Biegła przed siebie, nawet Tiki nie dała rady jej uspokoić. Biegła, chcąc za zapomnieć, że przez chwilę chciała, aby to co się tam działo, trwało wiecznie.

- Ta głupia Chloe! Nie chce jej widzieć! Nienawidzę jej, przecież! - powtarzała sobie, wiedząc, że to nie prawda.

Szybki moment, to czego się obawiała właśnie się ziściło. Jej największy koszmar, ziścił się.

- Witaj Réciproque. Jestem Monarcha...

//𝕆𝕟𝕖-𝕊𝕙𝕠𝕥𝕤//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz