Rozdział 17

178 30 40
                                    

HARPER

– Olivia bardzo się o ciebie martwiła – mówię w stronę Kaidena, siedząc na sedesie, podczas kiedy on zażywa kąpieli.

Mogłoby się wydawać, że w naszej obecnej sytuacji, siedzenie tu i gapienie się na niego, gdy jest kompletnie nagi, jest nie na miejscu, ale o dziwo w ogóle nie czuję się skrępowana.

– Wiem – odpowiada ze smutkiem. – Chyba jest na mnie bardzo wściekła.

– Z pewnością tak – przyznaję, siląc się na drwiący uśmiech. – Na twoim miejscu już bym się bała.

Strasznie dziwne jest tu siedzieć i ucinać sobie z nim luźną pogawędkę. Po naszej ostatniej rozmowie nie sądziłam, że kiedykolwiek będzie nam to dane. Zimny prysznic skutecznie otrzeźwił Kaidena i choć mam do niego dziesiątki pytań, z całych sił staram się zachować powściągliwość. Po pierwsze nie chcę, aby wyczuł, że mi zależy, a po drugie, boję się zepsuć ten przyjemny – o ile w ogóle można go takim nazwać – moment.

– Strasznie mi głupio – odzywa się po chwili ciszy. Decyduję się na niego spojrzeć i od razu zaczynam tego żałować. Serce mi się kraje, gdy widzę go w tak opłakanym stanie. Zaciska mocno wargi, a na jego twarzy maluje się wstyd i coś, czego nie potrafię opisać. – Kompletnie straciłem poczucie czasu i kontakt z rzeczywistością.

– Nie będę cię oceniać – mówię cicho. – Ale też kompletnie tego nie rozumiem.

– A uwierzysz mi, jeśli powiem, że sam też tego nie rozumiem? – Kaiden wbija we mnie intensywne spojrzenie, czekając na moją reakcję.

Przełykam głośno ślinę, czując coraz większą gulę w gardle i odwracam od niego wzrok. Te jego błyszczące, szmaragdowe oczy kiedyś wpędzą mnie do grobu, przysięgam.

– Chyba po prostu przytłoczyło mnie to wszystko – szepcze ochrypłym głosem. – Jestem tylko słabym nieudacznikiem, nieradzącym sobie z własnymi emocjami.

Gdy słowa opuszczają jego usta, czuję nieprzyjemny ucisk w klatce piersiowej. Chciałabym zrobić coś, cokolwiek, aby mu pomóc, jednak prawda jest taka, że im dłużej go znam, tym bardziej wątpię w to, czy uda mi się go naprawić. Dopóki on sam w siebie nie uwierzy, ja również nie będę w stanie tego sprawić. Podchodzę do wanny i splatam swoje palce z palcami Kaidena.

– Nawet jeśli nie jest nam dane być razem, chcę, abyś wiedział, że możesz na mnie liczyć. – Ściskam delikatnie jego dłoń, chcąc przelać w tym uścisku szczerość swoich intencji. – Jeśli kiedykolwiek będziesz czuł się przytłoczony, po prostu zadzwoń, albo nie wiem... – Zaciskam na moment powieki, a gdy ponownie je otwieram, zauważam, że po policzku Kaidena spływa pojedyncza łza. – Przyjedź do mnie, zawsze znajdę dla ciebie czas. Tylko błagam cię, nigdy więcej nie rób takich głupstw. Narobiłeś nam niezłego stracha, Kaiden.

– Przepraszam, Harps. Nie chciałem – odpowiada drżącym głosem.

– Zaczekam na ciebie w salonie. – Obdarzam go słabym uśmiechem, po czym wychodzę z łazienki, bojąc się, że jeśli zostanę z nim sam na sam choćby minutę dłużej, zrobię coś, co nie jest do końca zgodne z moim rozumem.

Odkąd Kaiden złamał mi serce, postanowiłam wyłączyć kierowanie się uczuciami. Dopóki słuchałam głosu serca, nie spotkało mnie jak dotąd nic dobrego. Jedynie nieopisany ból, zawód i uczucie tęsknoty, które coraz trudniej jest mi ignorować.

– Już mu lepiej? – Olivia wbija we mnie zmartwione spojrzenie i przesuwa się na drugi koniec kanapy, robiąc mi miejsce.

– Tak – odpowiadam zgodnie z prawdą. – Odzyskał kontakt z rzeczywistością.

Don't Believe You Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz