Rozdział 49

160 19 30
                                    

HUNTER

Moment, w którym w końcu zostajemy sami, jest zdecydowanie najlepszą częścią dzisiejszego dnia, mimo że wycieczka na Safari okazała się całkiem niezłą atrakcją. Od dwudziestu minut wyleguję się na kanapie z pilotem w ręku, a mój wzrok co chwilę mimowolnie wędruje do drzwi łazienkowych, licząc, że w końcu ujrzę w nich Natalie. Bo ileż można brać prysznic?

Jak na razie mój plan zatrzymania Natalie w Portland niespecjalnie się sprawdza. Może gdybyśmy przyjechali tu sami... Wtedy mogłaby poczuć przedsmak wspólnego mieszkania, zamiast tego większość czasu spędzamy razem z moją siostrą i Kaidenem, no i do wczoraj z Lukiem. Nie mam pojęcia, co mu odwaliło, ale ostatnio nie jest sobą. Stał się dziwnie zaborczy względem Harper, nawet jak na niego. Co prawda zawsze okazywał jej troskę, jakby za punkt honoru obrał sobie bycie jej bodyguardem, ale tym razem to coś innego... Ostatnimi czasy zachowuje się, jakby miał jakąś pieprzoną obsesję na punkcie Kaidena, a przecież gość jest naprawdę w porządku. Jedyne co nie daje mi spokoju, to te malinki na jego szyi... Co to do jasnej cholery miało być? Przecież gdyby to nie było dzieło mojej siostry, nie byłoby go tu z nami. Co, jak co, ale jestem pewien, że Harps nie pozwoliłaby sobie na coś takiego. Z naszej dwójki to ona jest tą bardziej rozważną i racjonalną bliźniaczką.

Jestem tak zaabsorbowany własnymi myślami, że nawet nie rejestruję momentu przekręcenia się zamka od drzwi łazienkowych. Chwilę później moim oczom ukazuje się bezapelacyjnie najlepszy widok, na jaki mogłem sobie zasłużyć. Natalie spogląda na mnie spod wachlarza ciemnych rzęs z błąkającym się na ustach figlarnym uśmiechem. Ma na sobie białe bikini, które kontrastuje z jej śniadą karnacją i jest tak zajebiście wycięte, że ledwo cokolwiek zakrywa. Dobrze, że jesteśmy sami, bo inaczej siłą zaprowadziłbym ją z powrotem do łazienki. Jednak świadomość, że w domu nie ma nikogo oprócz nas, kurewsko mnie podkręca. Momentalnie zasycha mi w ustach i czuję, jak przyśpiesza mi tętno.

– Po co ci ten strój? – pytam ochryple, nie mogąc oderwać od niej spojrzenia.

W jej brązowych oczach błyszczą wesołe iskierki, a na policzkach pojawiają się rumieńce. Przejrzałem ją. Choć za wszelką cenę próbuje być uwodzicielska i prowokacyjna, zapewne wiele ją to kosztuje, bo tak naprawdę jest niesamowicie skromną i wstydliwą dziewczyną. Kocham ją za to jeszcze bardziej. Ubóstwiam każdą jej wersję i Natalie powinna o tym wiedzieć. Dlatego właśnie koduję w głowie, by koniecznie jej o tym przypomnieć, gdy nadarzy się ku temu odpowiednia okazja.

– Pomyślałam, że będziesz mieć frajdę, kiedy będziesz go ze mnie ściągał – odpowiada cicho, przygryzając przy tym dolną wargę.

Zaraz kurwa oszaleję.

Wyciągam ku niej dłoń i delikatnie ciągnę za jeden z cienkich sznurków, zmuszając, by się do mnie zbliżyła. Rozszerzam nogi, a Nat staje między nimi i zarzuca mi swoje ręce na szyję. Kładę ręce na jej  talii, czując pod puszkami jej aksamitną, ciepłą skórę.

– Słuszna uwaga – mówię z uśmiechem, po czym obsypuję pocałunkami jej brzuch. Po chwili dołączam do tego także język, wędruję nim od biustu aż do pępka. Uśmiecham się, gdy przez jej ciało przechodzi dreszcz, a na rękach pojawia się gęsia skórka. – Zatem nie traćmy czasu, bo zaraz całkowicie stracę nad sobą kontrolę i wezmę cię na tej kanapie.

Z jej ust wydobywa się dźwięk przypominający ciche westchnienie, a źrenice rozszerzają się, zdradzając, że moje słowa zrobiły na niej nie lada wrażenie. Wstaję z kanapy i pociągam ją za sobą w kierunku drzwi tarasowych. Po drodze zatrzymujemy się przy lodówce, z której wyciągam idealnie schłodzone wino musujące. Mam nadzieję, że Harps nie będzie mieć mi za złe, że wypiliśmy je sami. Natalie w międzyczasie sięga do szafki po dwa kieliszki i muszę przyznać, że wygląda zajebiście uroczo, kiedy tak wspina się na palce, próbując do nich dosięgnąć. Gdy się tak pręży, jej tyłek wygląda naprawdę nieziemsko. Ja pierdolę, mam ochotę zrobić z nią tyle rzeczy, że cała noc to stanowczo za mało. Przyglądam się jej jeszcze chwilę, aż w końcu lituję się nad nią i podchodzę do niej od tyłu. Ściągam z półki dwa kryształowe kieliszki, posyłając jej szelmowski uśmiech.

Don't Believe You Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz