Rozdział 1

278 41 45
                                    

HARPER

Rozluźniam się dopiero wtedy, gdy mijam znak informujący, że wjeżdżam do Vancouver. Jestem wykończona wielogodzinną podróżą i ogromem emocji, z którymi musiałam się zmierzyć. Ostatnie dwa tygodnie były dla mnie ciężkie, ale to, co miało miejsce w przeciągu ostatnich czterdziestu ośmiu godzin... Wprost nie mogę uwierzyć, że w ciągu dwóch dni tyle się wydarzyło. Niewiarygodne, jak wszystko może się odwrócić w jednej krótkiej chwili. Podobno nic nie dzieje się bez przyczyny, ale na ten moment uważam, że to największy absurd, jaki kiedykolwiek słyszałam, podobnie jak to, że karma wraca. Stek bzdur i nic poza tym.

Dwadzieścia minut później parkuję na podjeździe przed domem. Na zewnątrz wciąż jest ciemno, mimo że dochodzi już czwarta nad ranem. Gaszę silnik i jeszcze chwilę siedzę w samochodzie, próbując się trochę uspokoić, zanim z niego wysiądę i spotkam się twarzą w twarz z tatą. Kątem oka zauważam, że w salonie pali się światło. Wzdycham cicho, po czym zatrzaskuję za sobą drzwi i ruszam w kierunku domu. Nie jestem nawet w połowie drogi, gdy na werandzie nieoczekiwanie pojawia się tata. Czeka na mnie cierpliwie, wbijając we mnie zatroskane spojrzenie.

– Harper, skarbie. – Zamyka mnie w ciasnym uścisku, gdy zatrzymuję się przed nim. W momencie, w którym moje nozdrza wypełniają się jego zapachem, znowu się rozklejam.

Brakowało mi tego. Jego głosu, uścisków i tej zwyczajnej ojcowskiej bliskości. Dopiero teraz czuję się bezpiecznie, chętnie cofnęłabym się do czasów, kiedy byłam dzieckiem i godzinami przesiadywałam na jego kolanach, wtulając się w jego tors. Wszystko wtedy wydawało się dużo prostsze. Podczas kiedy moim ciałem wstrząsają spazmy, tata gładzi mnie po włosach, tuląc mnie mocno do siebie.

– Chodź do środka. – Chwyta mnie za ramiona, po czym całuje w czoło. – Na pewno bardzo zmarzłaś... Ktoś wie, że przyjechałaś zupełnie sama aż tutaj?

Kiwam przecząco głową, niezdolna wypowiedzieć żadnego słowa. Znów czuję się jak ta mała dziewczynka, która dopiero co została wyłowiona z jeziora. Jestem bezsilna i słaba, a do tego czuję się kompletnie pokonana przez własny los. Tata otula mnie swetrem i prowadzi mnie ostrożnie do środka. W domu czeka już na nas Kate. Rozszerza oczy na mój widok, ale trwa to zaledwie sekundę. Szybko się reflektuje, po czym mocno mnie przytula. Sadza mnie na sofie, otula ciepłym kocem, a następnie wychodzi z pokoju, zostawiając nas samych. Wpatruję się tępo w wyłączony telewizor, czując na sobie badawcze spojrzenie taty.

– Powiesz mi, co się stało? – zaczyna niepewnie, przysiadając się obok mnie.

Chciałabym, naprawdę – myślę sobie. Jednak nie mam na tyle odwagi. Jak mam wyjaśnić fakt, że podczas balu maturalnego, cała szkoła otrzymała wiadomości z moimi nagimi zdjęciami? Jak w ogóle wytłumaczyć to, że ktokolwiek miał dostęp do tak intymnych fotografii? Na samą myśl, żółć podchodzi mi do gardła.

– Jestem zmęczona – mówię zamiast tego ochrypłym głosem. – Możemy to odłożyć na jutro?

Tata przez dłuższą chwilę przeszywa mnie wzrokiem z nieodgadnioną miną. Wiem, że się o mnie martwi, w końcu wyglądam jak kupa nieszczęścia, ale dziś nie mam na to siły. A może po prostu boję się jego reakcji. Boję się tego, że jeśli się o wszystkim się dowie i będzie patrzył na mnie tak jak Hunter, nie zniosę tego.

– Dobrze, ale będę musiał zadzwonić do Rose. Pewnie bardzo się o ciebie martwi.

– Nie, tato. – Głos mi się łamie, gdy staram się go przekonać, żeby nie dzwonił do mamy. – Proszę, sama jutro do niej zadzwonię, potrzebuję tylko trochę czasu.

– Och, skarbie. – Wzdycha cicho, a w jego oczach maluje się ból. – Nie mam pojęcia, co się stało, ale pamiętaj, że cokolwiek by się nie wydarzyło, możesz liczyć na mnie i mamę. Zawsze tak było, nie musisz niczego przed nami ukrywać.

Don't Believe You Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz