Rozdział 35

145 23 17
                                    

HARPER

Kolejne dni upływają niezwykle szybko. Większość wolnego czasu spędzam z przyjaciółmi, ciesząc się ich towarzystwem i przezornym spokojem, który przyjmuję z nieskrywaną ulgą. Do moich ulubionych czynności należą jednak spotkania z Kaidenem, które zawsze są... Cóż, są nieprzewidywalne w najlepszym tego słowa znaczeniu. Właśnie w taki oto sposób, nim się obejrzę, mijają dwa tygodnie od wesela, które jak się okazało, było punktem zwrotnym dla większości z nas.

Gdy piątkowe zajęcia dobiegają końca, wychodzę ze szkoły i zmierzam na parking, gdzie czekają już na mnie moja przyjaciółka, Hunter oraz Luke. Mrużąc oczy w popołudniowym słońcu, dostrzegam ich sylwetki już z daleka. Mój brat, obejmując Natalie w talii, opowiada coś, energicznie gestykulując przy tym rękami. Po chwili cała trójka wybucha głośnym śmiechem, a Luke zgina się w pół, mocno trzymając się za brzuch. Uśmiecham się na ten widok, czując przyjemne ciepło rozlewające się w okolicach serca. W końcu wszystko jest takie, jak dawniej. W naszym życiu zaszło tak wiele różnych zmian, że do końca nie wierzyłam w to, że zdołamy w pełni zapomnieć o niedawnych wydarzeniach.

– Z czego się śmiejecie? – pytam, podchodząc do nich.

– Wspominam zeszłoroczną wycieczkę szkolną – odpowiada Hunter, ledwo powstrzymując kolejny wybuch śmiechu.

– Tę wycieczkę, na której wsypałeś do napoju pani Miller środki przeczyszczające? – upewniam się. Przytakuje, wyraźnie z siebie zadowolony, na co tylko przewracam oczami.

Przed oczami pojawiają się obrazy sprzed dwóch lat. Wycieczka do Waszyngtonu okazała się kompletną klapą, dzięki mojemu uroczemu braciszkowi i jego kumplom z drużyny. Chcąc zemścić się na nauczycielce, po tym jak połowa zespołu nie mogła zagrać w ważnym meczu, bo oblała ich z testu z matmy, postanowili umilić jej podróż, dosypując do jej soku tabletki na przeczyszczenie. Kierowca autokaru musiał robić postoje co piętnaście minut, przez co na miejsce dotarliśmy z ponad dwugodzinnym opóźnieniem. Z powodu jej rozwolnienia nie zdążyliśmy dotrzeć na czas do muzeum, a wszystko inne opóźniło się na tyle, że posypał się cały program wycieczki. Finalnie nie zwiedziliśmy połowy atrakcji, które planowaliśmy zobaczyć, a większość dnia spędziliśmy, snując się bez celu po stolicy. Nie chcę nawet myśleć, jakie konsekwencje poniósłby Hunter, gdyby na jaw wyszło to, co zrobił.

– Będę za tym tęsknić – dodaje po chwili, a błysk rozbawienia w jego szarych oczach zostaje zastąpiony smutkiem.

– Za panią Miller? – zagaduje Luke, szturchając żartobliwie Huntera w ramię.

– O, nie! Za tą wiedźmą na pewno nie będę tęsknić – zarzeka się, unosząc dłonie w obronnym geście.

– Dobra, wystarczy już tych ckliwych wspomnień. Skoro jesteśmy w komplecie, to może zdecydujmy, co dziś robimy? – Natalie zwinnie wyswabadza się z ramion mojego brata i staje tuż obok mnie. – Jakieś propozycje?

– Mam pewien pomysł... Już od pewnego czasu coś chodzi mi po głowie. – Tajemniczy uśmiech Luke'a od razu wzbudza we mnie ciekawość. – Ale proponuję przegadać to w Rock Creek Corner, co wy na to?

– Jestem za! – Uśmiecham się i chwytam przyjaciela pod ramię. – Pojadę z tobą – dodaję, zauważając zaparkowane obok siebie samochody Huntera oraz Luke'a.

***

Kilka minut później siedzimy już w boksie, czekając na zamówione przez nas napoje. Lokal zapełnia się coraz większą liczbą uczniów, którzy podobnie jak my, postanowili zrelaksować się tu w piątkowe popołudnie. Rozglądam się po pomieszczeniu, zastanawiając się, czy w Stanford uda mi się znaleźć miejsce, w którym będę czuć się równie dobrze, jak w Rock Creek Corner. W powietrzu unosi się zapach smażonego mięsa wołowego, które przygotowane jest według specjalnej, sekretnej receptury. Niepowtarzalny smak burgerów jest domeną tego miejsca, przyciągając do restauracji mnóstwo gości, zarówno tych miejscowych, jak i przyjezdnych. W tle wybrzmiewa rockowa muzyka, ale nie na tyle głośno, by przeszkadzać nam w swobodnej rozmowie.

Don't Believe You Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz