Rozdział 14

175 31 45
                                    

HARPER

Gdy w środę otwieram oczy, mam dziwne poczucie, że coś jest nie tak... Słońce wznosi się wysoko na horyzoncie, a przecież o szóstej rano dopiero co powinno wschodzić. Dlaczego odnoszę wrażenie, że już dawno powinnam być na nogach?

Jasny gwint! Zaspałam!

Zrywam się gwałtownie z łóżka i staję twarzą w twarz z Hunterem. Brat siedzi wygodnie w fotelu, opierając łokcie na swoich udach i przygląda mi się z wyraźnym rozbawieniem na twarzy.

– Cholera, budzik mi nie zadzwonił! Dlaczego mnie nie obudziłeś, Hunts?

– Spokojnie, siostrzyczko. – Brat parska śmiechem, po czym unosi ręce w geście kapitulacji. – Nie zadzwonił, bo sam go wyłączyłem.

– Ale dlaczego? – Posyłam mu mordercze spojrzenie, krzyżując ramiona na piersi.

– Bo dziś są nasze urodziny, zapomniałaś? Nie będziemy kisić się na lekcjach, skoro możemy zrobić coś fajnego.

– Na przykład co? – dopytuję, coraz bardziej zaciekawiona.

– A to już niespodzianka. – Jego oczy błyszczą dziecięcą radością, a na usta wpływa zawadiacki uśmieszek. – Zaczekam na ciebie na dole. A tak poza tym, dzwonił już może do ciebie tata?

– Nie, a co?

– Nic, w takim razie wszystkiego najlepszego, siostrzyczko! – Hunter podchodzi do mnie i zamyka mnie w ciasnym uścisku. 

Zanim zdążę cokolwiek odpowiedzieć, wychodzi z pokoju. Padam z powrotem na łóżko i cicho wzdycham. Dziś skończyłam dziewiętnaście lat i choć z pozoru niewiele się zmieniło, tak naprawdę zmieniło się wszystko... Jeszcze miesiąc temu żywiłam cichą nadzieję, że tegoroczne urodziny spędzę w towarzystwie Kaidena. Liczyłam na to, że będę dziewiętnastolatką w udanym związku z wieloma perspektywami, a przede wszystkim, że będę szczęśliwsza niż kiedykolwiek wcześniej. Tymczasem rzeczywistość okazała się zupełnie odwrotna. Zanim dam się całkowicie ponieść ponurym wizjom dotyczącym mojej przyszłości, dzwoni mój telefon. Na ekranie wyświetla się zdjęcie taty, więc pośpiesznie zbieram się w sobie, żeby podczas rozmowy nie wyczuł mojego kiepskiego samopoczucia.

– Cześć tato! – trajkoczę radośnie do słuchawki.

– No cześć, córciu – odpowiada pogodnym głosem. – Wszystkiego najlepszego z okazji dziewiętnastych urodzin, mam nadzieję, że jestem pierwszy?

– Właściwie, to Hunter wyprzedził cię o jakieś kilka minut – chichoczę. – Ale dziękuję bardzo.

– Och, zawsze to samo... Za rok zadzwonię do ciebie o północy, żeby mieć pewność, że będę pierwszy!

– Trzymam cię za słowo, tato. – Na moje usta mimowolnie wpływa uśmiech.

Odkąd sięgam pamięcią, Hunter zawsze prowadził z naszym ojcem dziwną grę. Prześcigali się ze sobą, kto jako pierwszy złoży życzenia urodzinowe i wcale nie dotyczyło to tylko mnie, a całej naszej rodziny oraz wszystkich przyjaciół. To poniekąd stało się ich tradycją i nawet kiedy tata wyprowadził się do innego kraju, wciąż ze sobą w tej kwestii rywalizowali, tyle tylko, że już nie dzielili się ze sobą swoimi wynikami.

– Jak się czujesz jako dziewiętnastolatka, kochanie?

– Tak samo jak wczoraj i pół roku temu – odpowiadam, przewracając oczami.

– Wiesz, o co pytam, Harper. – W jego głosie wyczuwam nutkę smutku, przez co momentalnie zalewa mnie poczucie winy.

– Wszystko w porządku, naprawdę. Muszę kończyć tato, Hunter przygotował dla mnie jakąś niespodziankę, już się boję!

Don't Believe You Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz