Rozdział 26

172 28 70
                                    

HARPER

Po powrocie do domu marzę jedynie o długiej, relaksującej kąpieli z bąbelkami. Muszę sobie jakoś wynagrodzić dzisiejsze popołudnie spędzone w towarzystwie Josie. Przebywanie z nią w jednym pomieszczeniu przez tyle czasu wymagało ode mnie nie lada poświęcenia i cały ogrom cierpliwości. Tylko myśl o nadchodzącej wielkimi krokami zemście pozwalała mi utrzymać nerwy na wodzy.

– Masz gościa – informuje mnie Hunter, zaczepiając mnie w holu.

Unoszę pytająco brwi, ale brat nie mówiąc nic więcej, znika w kuchni. Odwieszam kurtkę na wieszak, ściągam buty, po czym idę do siebie. Gdy wchodzę do sypialni, mój wzrok od razu odnajduje siedzącego na moim łóżku Kaidena. Chłopak trzyma w dłoniach jedną z moich książek, wyglądając na całkowicie nią pochłoniętego.

– Co tu robisz? – Zaskakuję go tym pytaniem, przez co lekko się wzdryga.

Posyła mi niewinny uśmiech i gestem dłoni zaprasza, bym do niego dołączyła. Kiedy siadam obok niego, Kaiden zbliża się do mnie i składa na ustach słodki pocałunek.

– Chciałem się upewnić, że wszystko u ciebie w porządku – zaczyna, ale od razu mu przerywam.

– Nie jestem dzieckiem, Kaiden. – Przewracam oczami, cicho przy tym wzdychając.

– Właściwie, to chciałem zaprosić cię na randkę – wtrąca, wbijając we mnie wymowne spojrzenie. – No i, najzwyczajniej w świecie chciałem cię zobaczyć – dodaje po chwili, spuszczając wzrok.

W jednej sekundzie cała moja irytacja znika, zastąpiona przyjemnym ciepłem, wypełniającym moje serce.

– Stęskniłeś się za mną? – Nie mogę powstrzymać lekkiego uśmiechu, wkradającego się na moje usta.

– A czy to dziwne, panno Evans? – Unosi wymownie brew, po czym jednym ruchem przyciąga mnie do siebie i mocno się we mnie wtula. – O każdej pieprzonej porze dnia i nocy za tobą tęsknię – szepcze mi do ucha, wywołując na moim ciele gęsią skórkę.

Przymykam powieki, delektując się tą błogą chwilą szczęścia. Właściwie, gorąca kąpiel może zaczekać. Bliskość Kaidena jest znacznie lepszą nagrodą, aż do teraz nie zdawałam sobie sprawy, jak sama bardzo się za nim stęskniłam. Chłopak bawi się kosmykami moich włosów, zaplatając je sobie wokół palca. Drugą dłonią gładzi mnie delikatnie po ramieniu.

– To, jak? Pójdziesz ze mną na randkę? – odzywa się po dłuższej chwili ciszy.

– Mhm – mruczę w odpowiedzi. – Kiedy?

– Jutro.

Odwracam się do niego przodem i unoszę wzrok, napotykając jego błyszczące, zielone oczy, wpatrujące się we mnie wyczekująco. Pora rozpocząć przedstawienie. Robię smutną minę i mlaskam z niezadowoleniem.

– Przykro mi, Kaiden, ale jutro jestem zajęta. – Staram się brzmieć poważnie, choć w rzeczywistości mam ochotę się roześmiać.

W chwili, w której mój chłopak uświadamia sobie, że po raz kolejny mu odmówiłam, z jego oczu momentalnie znika blask, a na twarz wkrada się cień zawodu.

– Jasne, innym razem. Nie przejmuj się tym. – Macha zbywająco dłonią i odrobinę się ode mnie odsuwa.

– Obiecałam Melowi Gibsonowi, że tym razem spędzę z nim popołudnie... Nie mogę przecież za każdym razem wystawiać go do wiatru – kontynuuję, coraz bardziej rozbawiona.

Kaiden wybałusza oczy, a sekundę później wybucha szczerym, głębokim śmiechem, który zdaje się docierać do każdej komórki mojego ciała. Uwielbiam ten dźwięk, dałabym wszystko, żeby widzieć go takiego częściej.

Don't Believe You Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz